Dawni towarzysze

93 5 0
                                    

Sansa

Idąc w stronę wierzy maestra układałam w głowie treść listu który mam zamiar wysłać.

Natychmiast rozkażę wysłać dużą część wojsk do Fosy Calin. Choć to umarli są naszym największym wrogiem nie możemy zapomnieć nożu w plecach jakim jest Cersei.

Na razie wojska Lannisterów i Daenerys nadal toczą walki daleko na południu lecz gdy wieść o śmierci matki smoków się rozniesie całkiem możliwe że wszystkie miecze, włócznie i Arkhany skierują się w naszą stronę.

Przechodząc przez wielką sale ujrzałam nielicznych zbrojnych spożywających posiłek.

- Ptaszno! - jeden z nich podniósł się ze swego stołka. - Choć do nas mam parę konkretnych pytań.

- Sandor. Wybacz ale nie mam czasu na nudne opowieści ze swojego życia.

- Ja sądzę inaczej. Z zakładniczki lwów stałaś się jedną z władcą jednego z siedmiu królestw.

- Nie jestem jego władczynią. - zaprzeczyłam.

- Guzik prawda! Masz mi wszystko opowiedzieć inaczej zawlokę cie tu siłą!

Ta groźba nieco mnie zaniepokoiła gdyż wiem że Sandor jest do tego zdolny.

Westchnęłam zrezygnowana po czym ruszyłam do stołu. Może odwlekanie wysłania wiadomości to nienajgorszy pomysł?

- No więc... - spoglądał na mnie z oczekiwaniem. Jego towarzysze również patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Starszy mężczyzna z przydługą brodą i opaską na oku to zapewne Lord Berick oraz przystojny młodzieniec o niebieskich oczach którego widzę pierwszy raz.

- Na ślubie Joffreya gdy ten został zatruty. W zamieszaniu uciekłam z Ser Dontosem po czym zabrał mnie na statek Baelisha. I dalej samo się potoczyło.

- Naprawdę? - odezwał się Lord Błyskawica - Widziałem w ogniach gibką wilczyce rozszarpującą grubą kwokę oraz później ta sama wilczyca posilała się truchłem oskórowanego psa i małego ptaka.

- Najwidoczniej masz piękne widoki na uroki natury. - odparłam ostro starając się opanować drżenie głosu.

O czerwonych kapłanach słyszałam jedynie mroczne opowieści. Podobno sławna lady Melisandre rodziła cienie i widziała rzeczy w ogniu o których nikt nie powinien wiedzieć. O lordzie błyskawicy też mówiono wiele.

Znów czułam się jak przed Branem gdy ten w bożym gaju przypomniał mi traumatyczne przeżycia. - Może powinnam zamknąć tych dwóch w jedynym pomieszczeniu i poczekać który z nich przewidzi ruch pierwszego. - pomyślałam z przekąsem.

To Bran powinien władać Winterfell. Gdy powrócił wielu północnych zwierzchników zażądało jego koronacji. Na szczęście Mała Niedźwiedzica przypomniała komu przysięgali wierność a Bran niespecjalnie pragnie zostać królem.

Do stołu podeszło dwoje ludzi Lady Brienne, Podrick oraz Ser Davos spoglądali na nas z zaciekawieniem.

- Witaj pani. - Brienne uklękła przede mną na co momentalnie się zarumieniłam.

- Brienne proszę zawstydzasz mnie.

- To nie takie złe. - odparł widocznie zadowolony Ogar. - Z rumieńcem wyglądasz jeszcze lepiej.

- Może po prostu powiedz jej że ją kochasz zamiast prawić czcze komplementy. - usłyszałam znajomy głos.

- Pierdol się mała!

Spoglądając się za siebie ujrzałam posturę Aryi którą widocznie rozbawiło nasze zażenowanie. Nagle jeden z obecnych niespodziewanie podniósł się nagle.

Niespalona. Nieumarłaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن