*11*

360 26 8
                                    

Harry stanął przed drzwiami. To tutaj spał Voldemort. Już przez drzwi słyszał jego pochrapywanie. Prychnął, uśmiechając się szeroko. Brzmiał, jakby miał się udusić. Otworzył drzwi i rozpuścił włosy. Zdjął okulary i założył soczewki. Lepiej nie prowokować go do ataku na Jamesa. Usiadł sobie na obramowaniu łóżka i obserwował mężczyznę. Po chwili Nagini pokazała się nad poduszką i zmierzyła go ostrym spojrzeniem. Westchnął i kopnął w leżącą postać. Voldemort od razu się poderwał, całkowicie zaskoczony.

- Coś za jeden? – wytrzeszczył oczy.

- Twoja śmierć. Gdzie dzieciak? – Harry przechylił głowę.

- Co?

- Nie udawaj idioty. Gdzie mały ślizgon?

- Nie powiem ci tego, prostaczku.

Voldemort rzucił w niego zaklęciem, ale nie trafił. Harry zniknął za drzwiami. Mężczyzna wyszedł zaraz po nim, ale korytarz był pusty.

- Panie?

- Gdzie on polazł? – warknął Voldemort.

- Panie, nikt stąd nie wychodził poza tobą. – śmierciożerca zdziwił się.

Voldemort zamrugał i wrócił do pomieszczenia. Niech to szlag, kim była ta obca osoba?! Ubrał się, marudząc na wczesną pobudkę. Zszedł do holu a tam zobaczył krew. Zamrugał i ruszył do lochów. Wszystkie cele były puste. Dziewczyny też nie było. Zaklął szpetnie i deportował się do Londynu.

***

Harry spojrzał na kłócących się ludzi w Wielkiej Sali.

- A kiedy zamierzacie się pobić?

Na to przestali wrzeszczeć i spojrzeli na niego. Lily poderwała się.

- Co z Severusem? – jęknęła.

- Jest w Londynie. Naprzeciwko siódemki. – mruknął, pijąc herbatę.

- Dlaczego jeszcze nie idziemy? – Albus poderwał się.

- Voldemort właśnie tam wszedł a wtedy włączają się bariery. – Harry usadził go na miejscu. – Poczekam na Fretkę i wtedy uderzę.

- A kiedy wróci? – Lily usiadła.

- Nie wiem. Jutro, pojutrze. – Harry ziewnął. – Idę spać.

Minął ich i zaczaił się. Tak jak przewidział, James wyszedł po chwili z Syriuszem i Remusem. Cała trójka sprzeczała się aż w końcu nałożyli pelerynę niewidkę i przepadli. Minął ich z zadowoloną miną.

- To rozsądne?

Obejrzał się na Lily. Stała w kapciach i bandażach.

- Tak, Lily. – usiadł na cokole rycerza.

- Ale on go może zabić. – usiada obok niego.

- Nie zabije Severusa. Chce by James po niego poszedł. Jeśli Severus zobaczy, że próbuje go ratować, pogodzą się ostatecznie. – zamachał nogami.

- To bezpieczne, narażać ich? – była niepewna.

To w końcu jej syn, nawet jeśli on nie wie, że ona wie i mógłby się nie narodzić. Westchnęła, spojrzała w bok... i zamrugała. Kiedy Harry wstał i zniknął?! Potarła ramię i wróciła do skrzydła szpitalnego. Nikogo nie było, ale pewnie składali zeznania. Z tego co słyszała, to gryfoni zauważyli ich porwanie. Położyła się do łóżka, wzięła eliksir nasenny i zamknęła oczy.

HP - PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz