Rozdział 1 - "Mogę się, tam dostać?"

620 70 18
                                    

*Rozdział po poprawce*


[Rin]

Leżałem na swoim łóżku z głową w telefonie. Promienie słońca padały na moje oczy. Muszę przyznać, że było to wyjątkowo denerwujące uczucie. Nie miałem jednak ochoty ruszać się ze swojego łóżka. Czułem, że każdy kolejny dzień w Assiah mnie powoli wykańcza. Nie mam nic ani do tego świata, ani do ludzi, z którymi przyszło mi żyć przez piętnaście lat. Wszystko jest super jednak...to nie jest to. 

Nie czuję, że przynależę do tego świata. Faktycznie wyglądam jak człowiek. Zachowuję się jak człowiek. Na pierwszy rzut oka nic nie różni mnie od ludzi. No właśnie...na pierwszy rzut oka. Mogę wyglądać jak człowiek, ale...jestem także demonem. I to jednym z najsilniejszych. 

Położyłem swój telefon na szafkę obok. Niechętnie podniosłem się ze swojego łóżka. Wyjąłem z szafy jakieś dresy i założyłem. Pidżamę niedbale rzuciłem na swoje łóżko. Łóżka nawet nie miałem zamiaru ścielić. Po przebraniu od razu opuściłem pokój i udałem się do kuchni.

Ku mojemu zdziwieniu na korytarzu była cisza. Zupełnie, jakby dom był pusty. Wydawało mi się to trochę podejrzane biorąc pod uwagę ile osób żyje w tym budynku. Nie zmierzałem sobie tym jednak zawracać głowy. Szybkim krokiem udałem się do kuchni. 

Po dostaniu się do kuchni od razu sięgnąłem do szafki. Wyjąłem stamtąd szklankę, do której nalałem wody z kranu. Wziąłem łyka w międzyczasie przeszukując szafki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Poczułem jak przewraca mi się w żołądku. Serio? Nie ma tutaj praktycznie nic do jedzenia? Jedyne co byłem w stanie znaleźć to makaron na szybko. Westchnąłem. Zawsze mogło być gorzej. Zalałem wodę do czajnika, biorąc kolejny łyk wody. 

- Hejka, Rin. Długo się nie widzieliśmy. - usłyszałem za swoimi plecami znajomy głos. Muszę przyznać, że się tego nie spodziewałem. Lekko się wystraszyłem w wyniku czego zadławiłem się wodą. Niepokoiło mnie to, że doskonale znam ten znienawidzony głos. 

- Co ty tutaj robisz? - spytałem kaszląc. 

- Stoję. - odpowiedział mając na twarzy swój idiotyczny uśmiech. - Postanowiłem zrobić niespodziankę i wpaść z niespodziewaną wizytą. 

- Tak...to panu już podziękujemy. 

Usłyszałem głośne chrząknięcie. Odwróciłem się patrząc w drzwi wejściowe. Stał w nich On. Fujimoto Shiro. Patrzał na mnie lekko podirytowanym wzrokiem. Prawdopodobnie będzie się czepiać o moje godziny budzenia się. Ostatnimi czasy czepia się o to strasznie często. Staruszek bardzo się wciąga w całą tą zabawę w rodzinę. 

- Ty dopiero teraz raczyłeś wstać? - spytał, piorunując mnie swoim wzrokiem. 

- Nie. Dużo wcześniej, ale nie chciało mi się ruszać. - odpowiedziałem mu z durnowatym uśmiechem. 

W tym momencie woda się zagotowała. Staruszek przeszedł koło nas szybkim krokiem. W trakcie wymijania byłem w stanie zauważyć jak szturcha Mephisto w ramię. Klaun najwidoczniej odebrał ten kod, bo od razu spojrzał na mnie. 

- Do zobaczenia później, młody. - uśmiechnął się, czochrając moje włosy. Zareagowałem na to jak poparzony. Już chciałem zareagować, ale ten zniknął za rogiem. 

Zalałem swój makaron. Musiałem przyznać, że ciekawiło mnie o co chodzi. Mephisto nie przychodzi tutaj zbyt często. Jeszcze sposób w jaki stąd odeszli. Jestem pewny, że coś się tutaj święci. Szkoda, że nie jestem w stanie podsłuchać ich rozmowy. 

Wziąłem ze sobą sztućce oraz mój makaron. Pośpiesznym ruchem udałem się do swojego pokoju. Kiedy tam wszedłem odłożyłem swój makaron na szafkę. Następnie zasłoniłem okno. Nie byłem w stanie wytrzymać tych denerwujących promieni słonecznych. Usiadłem na swoim łóżku i zacząłem pośpiesznie jeść makaron. 

Ao No Exorcist - Bo, co jest złego, w byciu demonem?Where stories live. Discover now