11. Przysługi i malinki

1.1K 135 41
                                    

        – Klara!

        Dziewczyna przystanęła w miejscu, słysząc czyjeś głośne wołanie. Odwróciła się za siebie, a na jej ustach od razu pojawił się delikatny uśmiech. W jej stronę zmierzał właśnie Michał z szerokim uśmiechem i czerwoną czapką z daszkiem na głowie, z którą praktycznie się nie rozstawał.

        – Co tam słychać, młody? – zażartowała, wiedząc, że go to zirytuje.

        – Tylko bez takich, nie jestem dzieckiem – prychnął, stając przed nią. – Jeszcze trochę i będę pełnoletni – dodał poważnie, ale na jego ustach zaigrał uśmiech.

        – Oczywiście – przytaknęła pobłażliwie, z delikatnym uśmiechem.

        – Gdzie tam zmierzasz?

        – Idę na przystanek. Dzisiaj miałam wcześniejszą zmianę i jestem już wolna – odpowiedziała z uśmiechem, poprawiając koszulkę, która lekko się jej podwinęła.

        – To może chciałabyś się ze mną przejść na trening Roberta? Właśnie tam idę, a za jakąś godzinkę będą kończyć – zaproponował.

        Gdy Klara usłyszała imię mężczyzny, na jej policzkach od razu pojawiły się krwiste rumieńce. Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła poprzedniego wieczoru. Chyba upiła się oparami w klubie, bo inaczej nie mogła tego wytłumaczyć. Normalnie tak nie postępowała.

        Całą noc o nim rozmyślała, a to ani trochę się jej nie podobało. Nie chciała i nie życzyła sobie, by zaprzątał cały jej umysł. A to, że tak szybko wkradł się do jej głowy, było bardzo niepokojące. Ostatnim razem, gdy zachciało się jej faceta, nie skończyło się to dobrze.

        Jednak Robert był inny, na nic nie naciskał i potrafił być taki czuły. Chciał ją poznać, a Dawidowi nigdy na tym nie zależało. Robert nie mógł być do niego podobny, prawda?

        Do tych wszystkich wątpliwości dochodziły jeszcze te cholerne wiadomości. Strach przeplatał się ze wściekłością i Klara nie miała pojęcia, co ma robić. Jak miała walczyć z wrogiem, którego nie znała?

        – Już tak o nim nie myśl. Dobrze, że każesz mu o siebie walczyć. Niech nie ma z tobą zbyt łatwo – zaśmiał się Michał, wyrywając ją z zamyślenia. – Ale powiem ci w tajemnicy, że na pewno ucieszy się, jeśli przyjdziesz – powiedział konspiracyjnie.

        Puścił do niej oczko, a dziewczyna spłonęła jeszcze większym rumieńcem.

        – Ale ja...

        – Już się nie tłumacz, wiem, że się spotykacie – wzruszył ramionami. – Jeśli chcesz, to uznaj to za dalsze oprowadzanie – głośno się zaśmiał i pociągnął ją za rękę w nieznanym jej kierunku. – A teraz idziemy do mojego kochanego braciszka.

        Klara chciała zaprotestować, ale nie powiedziała ani słowa, delikatnie się uśmiechając. Czyżby Robert opowiadał o niej Michałowi? Wszystkie myśli odeszły jednak w zapomnienie. Nic nie mogła poradzić na to, że wizja spotkania się z brązowookim była bardzo kusząca i zajmująca jej myśli.

        Do budynku technikum doszli w piętnaście minut, a potem Michał poprowadził ją za szkołę, wprost na duże boisko, na którym Robert miał prowadzić trening. I już w pierwszej sekundzie upewniła się, że tak właśnie jest.

        – Szybciej, szybciej! Jeśli będziecie się tak obijać, to do północy stąd nie wyjdziemy – wokół rozniósł się głośny męski krzyk. – Przysięgam, że koniec z obijaniem się!

Piętno przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz