– Klara! Skarbie, słyszysz mnie?
Do zamglonego umysłu dziewczyny zaczęły przedostawać się niewyraźne słowa, których nie umiała dopasować do konkretnej osoby. Niby kojarzyła ten głos i czułe słowa, ale nie była w stanie zrozumieć, do kogo należą.
Po kilku, jak jej się zdawało, bardzo długich minutach, zacisnęła oczy, a potem zamrugała nimi, by po krótkim wysiłku w końcu je otworzyć.
– Kochanie, tak bardzo mnie wystraszyłaś.
Nad sobą zobaczyła zmartwioną twarz swojego ukochanego, który trzymał jej głowę na swoich kolanach i z czułością gładził jej chłodny policzek, jakby za chwilę miała się przed nim rozpaść na kawałki.
Delikatnie się uśmiechnęła, a potem się skrzywiła, uświadamiając sobie, co się stało. Zemdlała po zobaczeniu nekrologu... Nekrologu na jej nazwisko.
Od razu przeszły ją dreszcze, a całe jej ciało zadrżało.
– Jak się pani czuje? – usłyszała kolejny głos, a nad sobą zobaczyła młodego policjanta z czarnymi, zmierzwionymi włosami i piwnymi oczami.
Kucał obok niej, a na jego twarzy można było zobaczyć lekkie współczucie.
– Może powinniśmy wezwać pogotowie – odezwała się tym razem Magda, stojąc za plecami mężczyzny.
– Nie – wychrypiała Klara. – Nic mi nie jest.
Chcąc udowodnić swoje słowa, zaczęła się podnosić. Trochę zakręciło jej się w głowie, ale Robert dopilnował, by się nie zachwiała. Nawet wtedy, gdy już siedziała, ciągle obejmował jej plecy i uważnie przyglądał się jej twarzy, jakby szukając jakichś niepokojących oznak.
– Chciałbym z panią porozmawiać, ale nie chciałbym, by pani ponownie zemdlała. Może jednak warto skontaktować się ze szpitalem? – zasugerował.
– Nic mi nie jest – powtórzyła z uporem. – Niech mi pan wybaczy moje zasłabnięcie, ale niecodziennie czytam własny nekrolog – powiedziała sarkastycznie.
Była zła, ale nie wiedziała na kogo. Może na siebie? Ta wiadomość zdecydowanie nie była żartem, a ona najwyraźniej zbyt pochopnie uznała, że jest bezpieczna.
Nie była bezpieczna i zaczęła się zastanawiać, czy to nie ktoś inny ją prześladował...
Naiwnie czuła, że Bartek nie zrobiłby czegoś takiego, a chyba istniało małe prawdopodobieństwo, by miała kolejnego wroga...
– Przepraszam – mruknął zawstydzony. – Posterunkowy Marek Wroniecki – wyciągnął do niej dłoń, którą uścisnęła. – Czy ma pani podejrzenia, kto mógł to zrobić? Jacyś wrogowie?
– A co jeśli to Marcel? – krzyknęła nagle Magda. – Był wściekły, że go zwolniłam i nie mógł przeboleć, że dalej trzymamy twoją stronę.
Policjant odwrócił się w stronę Magdy, zainteresowany jej słowami, gdy Robert się odezwał.
– To nie Marcel – szepnął i posłał Klarze zmartwione spojrzenie.
Najwyraźniej zrozumiał, tak jak ona, że prześladowca wcale nie usunął się w cień.
– Magda... bo wy nie wiecie wszystkiego – Klara przełknęła ślinę, patrząc na przyjaciółkę. – Ktoś mnie prześladował. Myślałam... myślałam, że wiem, kto to, że już nic mi nie grozi, ale teraz myślę, że może jednak się myliłam.

YOU ARE READING
Piętno przeszłości
RomanceNigdy nie wypierałam się tego, co zrobiłam, nigdy nie zaprzeczałam, że własnymi rękoma zabiłam człowieka. W końcu czułam miażdżące poczucie winy... Faktem jest jednak, że zostałam oskarżona nie do końca o to, o co powinnam. Możecie myśleć, że kłamię...