Mafiozi don't cry.

50 3 2
                                    

Mroczna istota, od której emanowała najmroczniejsza z mrocznych mrocieni, nazwana przez na wpół gustowną dziewczynkę „‚mamusią" westchnęła kryjąc twarz w jednej z dłoni.
- Dość, że moje paznokcie zostały zaatakowane przez szajkę miejscowych szambonurków ze ściekowiska. - tu zdjęła rękawiczkę prezentując nam masakrę znajdująca się jeszcze przed chwilą pod materiałem, na widok, której aż pisnąłem. Manicure tej tak estetycznej kobiety był tak passe i niechlujny, że to zbrodnia największa z możliwych - To jeszcze - tu przeniosła swój pełen grozy maminej wzrok na córkę - ty, Kiziorze... Co to ma znaczyć? - wskazała na mnie - Co znowu za problemy na nas ściągnęłaś?

Szatynka uśmiechnęła się chytrze i założyła ręce, ponieważ podczas wchodzenia po schodach spadły jej.
- To. - podeszła do mej szlachetnej osoby - Jest nasza przewaga nad gangiem Motocyklowych Podniebnych Gołębiasów Darii! - wykrzyczała dumnie rozkładając ramiona i czekając na oklaski. Jedynie dziwny Żyd okazał swój zachwyt w ten sposób, jednak szybko przestał, kiedy straszna mama, Napoleonka, spojrzała się na niego swym morderczym, niczym śliska nieoznakowana podłoga spojrzeniem. Odchrząknął zakłopotany i zamilkł na wieki.

- Rozwiń. - poprosiła brunetka Kiziora.

- Ależ oczywiście! - dziewczyna dumnie zarzuciła swym warkoczem - Ten przystojny jegomość z jakiegoś powodu jest cenny dla Darii von Kleryków. Chciała go przemycić do swojej obskurnej bazy, ale wtem ja się pojawiłam! I przechwyciłam go! Wymagało to ode mnie wiele wysiłku, jednak pfff... Czy to pierwszy raz kiedy walczę? Ależ nie! - zaczęła śmiać się donośnie niczym dzwon Zygmunta - Teraz możemy go wykorzystać! Szantażować gang!

Napoleonka wysłuchała w milczeniu tłumaczenia Kiziora, potem spojrzała się ponownie na mnie.
- Jesteś pew-...

Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, przerywając czarnemu charakterowi tej opowieści jego wywód. Do pomieszczenia wpadła cycata blondynka w lateksowym stroju rodem z odlotowych agentek.
- Szefowo! - zawołała podchodząc do Napoleonki. Jej czerwone, pasujące do kombinezonu, obcasy wyjątkowo głośno stukały w posadzkę i byłbym je kopnął, gdyby nie fakt, że robiły to w rytm „Nad Pięknym Modrym Dunajem" Straussa młodszego, którego szanuję - Jako przywódca oddziału snajperów melduję, że podczas wykonywania zleconej nam misji mój podwładny zarejestrował dziwną anomalię w zachowaniu Gołębiasów Darii.

Napoleonka spojrzała się na przybyłą zakładając w milczeniu rękawiczkę z powrotem na dłoń.

- Gangsterzy zamiast, jak zwykle, obrabować kilka okolicznych budynków i spróbować włamać się do jednej z naszych pod-siedzib, co jest zapisane w ich harmonogramie dnia, nagle, po otrzymaniu różowego telefonu, powrócili do swojej głównej bazy. Wszyscy. Starali-... Aa! - przerwała. Na jej plecach, uczepiona jak rzep śmiała się mała różowo-sukienkowa panienka, która jeszcze przed chwilą była zupełnie gdzie indziej, choć mój mózg postanowił zapomnieć gdzie dokładnie.

- Sekretarko! - krzyczała swoim piskliwym jak zardzewiałe drzwi głosem, który na mą myśl przywodził fruwające ważki podczas rozrodu - Pobaw się ze mną! Plosię!... Albo zginiesz... - to ostatnie zdanie wypowiedziała ledwo słyszalnie i zupełnie innym tonem.

Nim Sekretarka, która nie była sekretarką a dowódcą oddziału snajperskiego Mafii Wielkich Samotnych Lecz Niezależnych Kobiet i Nie/Pół-Kobiet Panujących Nad Portami I Kochających Łabędzie zdążyła odpowiedzieć, drzwi otworzyły się ponownie. Do pomieszczenia wpadła zdyszana dama o długich, brązowych włosach z lokami w stroju golfisty.

- Claudio przez „C"? - zdziwił się dziwny Żyd.

- Gang Darii zmierza w naszą stronę! Teraz!

Roberto Warga Sromowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz