29. Niezapowiedziany gość

347 21 3
                                    

*Skipper*

Nie mając najmniejszej ochoty iść do szkoły, wysłałam esemesy do ekipy z propozycją wagarów, na co wszyscy bez wyjątku bardzo chętnie się zgodzili. Zresztą, co się dziwić? No bo, komu w maju chciałoby się chodzić do szkoły? Z wielką niechęcią do życia wstałam z łóżka, tak żeby stworzyć pozory, że faktycznie dzisiaj tam trafię. Jedyną, która wiedziała o moich prawdziwych planach, była oczywiście Sara. Dobrze mieć kogoś, komu można powiedzieć o dosłownie wszystkim. Wraz z Rey i chłopakami siedzieliśmy początkowo nad jeziorem, ale zaczęli się tam kręcić jacyś kolesie ze Straży Miejskiej, więc musieliśmy przenieść "imprezę" do kryjówki. Ogólnie było spoko, tylko nadal martwiła mnie ta sprawa z Nickiem. Koleś tak się napalił, że nie wiem już, jak mam go spławiać. 

Kilka godzin później 

Siedziałam w swoim pokoju i gadałam ze swoją kwami na temat wczorajszych wydarzeń związanych z Wielką Księgą Miraculum i o ostatniej walce z Sową. Ostatnio ani ona, ani doctor Monster nie atakują. Czyżby to im się znudziło? Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Nyks z prędkością światła schowała się do szuflady, a ja chwyciłam za telefon, aby wyglądało, jakbym gadała przez niego. Mam tylko nadzieję, że ta osoba nie słyszała czegoś, czego nie powinna. I bez tego mamy już za dużo problemów z ciekawskimi ludźmi. 

- Wejść proszę! - zaprosiłam tajemniczego gościa do środka. Wiedziałam, że nie będzie nim, ani Mily, która wchodzi bez pukania, ani Sara, która puka i mówi, że to ona. W ten sposób wiem, że Nyks nie musi się chować. O dziwo była to pani Dark. Yyy, to znaczy ciocia Fiona. - Słuchaj, ja muszę kończyć, to pa. - udałam, że się rozłączam z "rozmówcą," aby nie budzić podejrzeń. 

- Skipper, mogę zająć ci chwilę? - zanim zdarzyłam cokolwiek odpowiedzieć, kobieta siedziała już na przeciwko mnie. 

- O co chodzi? - spytałam, spodziewając się wszystkiego. 

- Dzwoniła twoja wychowawczyni. Mówiła, że znowu nie było cię w szkole. - tak, jak nie wiesz, o co chodzi, to chodzi o szkołę. A pro po, muszę machnąć nam obecności. 

- Tak, no bo jest już maj i... - próbowałam wytłumaczyć to po uczniowsku, jednak ciocia nie kupowała tego typu wymówek. 

- Nie próbuj mnie zwodzić. Doskonale wiem, o co tutaj chodzi. - na jej słowa cała zesztywniałam. Skąd ona niby wie? Nick jej powiedział? Czyli on też już wie? 

- Ja nie wiem, o czym ty mówisz. - starałam się ukryć zestresowanie, ale chyba doświadczenie zawodowe kobiety podpowiedziało jej, że coś kręcę. Dlatego właśnie unikam psychologów, jak ognia. 

- Ty po prostu chcesz zwrócić na siebie uwagę twoich rodziców. - na jej słowa odpowiedziałam napadem śmiechu. Ona tak na poważnie? Ja od roku robię wszystko, żeby własnie nie zwracali na mnie uwagi. No, na moje alter-ego, ale jednak. 

- Skipper, nie ma w tym nic złego. Wiem, że młodzież w twoim wieku uważa się już za osoby dorosłe, ale tak naprawdę jesteście jeszcze dziećmi. Poza tym, w każdym wieku ważny jest kontakt z rodzicami. 

- Okej. Gdybym faktycznie chciała zwrócić na siebie uwagę rodziców, zrobiłabym to dawno temu, więc nie ma co drążyć tego tematu. - gdybym powiedziała mamie i tacie, że Wilczyca to ja, nie odstępowaliby mnie na krok. 

- Więc, o co chodzi? - kobieta szła w zaparte. Uparta i ciekawska, całkiem jak jej rodzinka. 

- O nic. - ja też nie zamierzam odpuścić. No, bo co? Mam jej od tak powiedzieć, kim jestem i co tu się dzieje? 

- Widzę, że coś cię gryzie. Jestem psychologiem i chcę ci pomóc. Możesz mi powiedzieć o wszystkim. 

- Nic. Mi. Nie jest. - zaczynało się powoli we mnie gotować. Czy ona nie ma prywatnego życia?

Miraculum : Wilczyca i Pingwin-girlWhere stories live. Discover now