Wszystko będzie dobrze

3.6K 266 74
                                    

Oczywiście przed przejściem do rozdziału muszę trochę pogadać, ale wierzę, że tym razem mam ku temu powód. Dobrnęliśmy bowiem do końca tej historii. Kiedy zaczynałam ją ponad dwa lata temu, zakończenie jej wydawało się odległe i prawie nimożliwe, jednak wiedziałam, jaki koniec chciałabym dać tej historii i z satysfakcją stwierdzam, że udało mi się to zrobić. Zakończenie jest w pewnym sensie otwarte, więc liczę, że wszystko to, czego nie zawarłam w tym opowiadaniu, będziecie mogli sami zinterpretować i, jeśli to konieczne, dopowiedzieć sobie kilka rzeczy.

Kiedy zaczynałam pisać tę historię, zadedykowałam ją mojej przyjaciółce, Monice. Z perspektywy czasu myślę jednak, że dedykacja powinna być znacznie dłuższa. Teraz pozostaje mi już tylko podziękować każdej osobie, która zostawiła po sobie jakikolwiek ślad, która pomagała mi z tym opowiadaniem, nawet nie mając o tym pojęcia. Więc dziękuję wszystkich czytelnikom i, oczywiście, moim najlepszym przyjaciółkom. Nie wszystkie czytają to opowiadanie, ale wszystkie były równie ważne dla jego powstania. Dziękuję.

Rozdział 25 — Wszystko będzie dobrze

„You're everything I need and more. It's written all over your face. Baby I can feel your halo. Pray it won't fade away." — Beyonce (Halo)

Droga po schodach jeszcze nigdy nie była taka długa. Ile stopni prowadziło do żeńskich dormitoriów? Trzydzieści? Więcej? Mniej? Kto by pomyślał, że wystarczą one do przerobienia w głowie wszystkich najbardziej kreatywnych scenariuszy?

Przez ten cały czas tęskniłam za Jamesem – subtelnymi uśmiechami, które nauczyliśmy się wymieniać, za ciepłem jego spojrzenia, gdy na mnie patrzył, uwagą, z jaką mnie słuchał. Wmawiałam sobie, że było to tylko niewinne zauroczenie, które minie prędzej czy później, lecz do tej pory wciąż się na to nie zanosiło. Mimo to jakaś część mnie nauczyła się akceptować fakt, że być może ja i on po prostu nie jesteśmy sobie pisani. A teraz James nagle przypomniał sobie o moim istnieniu.

Wiedziałam, że to ja byłam winna całej naszej sprzeczce, jednak jakiś cichy głos w moim umyśle powtarzał, że i on nie zachował się do końca w porządku. Jeśli tak mu na mnie zależało, to dlaczego nie walczył o mnie teraz, kiedy naprawdę miało to znaczenie?

Weszłam do Pokoju Wspólnego i ogarnęłam go spojrzeniem. Żal ścisnął mi serce, kiedy pomyślałam, że to moje ostatnie miesiące w tym miejscu, które teraz bardziej niż kiedykolwiek byłam gotowa nazywać domem. Zawsze kochałam Hogwart, lecz teraz, kiedy umarła mama, nie było już miejsca, za którym bym tęskniła będąc tutaj.

Święta wielkanocne wciąż były dość odległe, lecz nie musiałam myśleć dwa razy, by wiedzieć, gdzie je spędzę. Coś mi mówiło, że następny raz, kiedy odwiedzę mój dom rodzinny będzie równocześnie ostatnim razem. Nie liczyłam, że coś się zmieni w sytuacji między mną a tatą i Petunią. Chciałam, lecz w głębi serca wiedziałam, że gdybym sobie pozwoliła w to uwierzyć, rozczarowanie mogłoby zbyt mocno uderzyć w to, co zostało z mojej psychiki. Zniosłam już jedno odrzucenie ze strony rodziny; nie mogłam sobie pozwolić na kolejną ranę zadaną tym samym nożem.

— Rogacz cię szuka — powiedział Black, wyrywając mnie z głębokiego zamyślenia.

Spojrzałam na niego z niechęcią i, chociaż bardzo próbowałam, nie zdołałam powstrzymać grymasu niezadowolenia na jego widok. Postanowiłam jednak nie wdawać się w kolejną bezsensowną kłótnię, która zakończyłaby się czyjąś wizytą w skrzydle szpitalnym i rozejrzałam się za wspomnianym osobnikiem. Przez chwilę lustrowałam pomieszczenie wzrokiem, lecz nigdzie nie dostrzegłam chłopaka.

— Jest na czwartym piętrze — rzucił pomocnie czarnowłosy, widząc moje bezowocne próby. — Wiesz, tam, gdzie wiecznie przesiadujesz. Myślał, że cię tam znajdzie.

Walcząc Z PrzeznaczeniemWhere stories live. Discover now