Rozdział VI🍭

1.1K 58 8
                                    

**pov Thomas**

Siedzę aktualnie z Dylanem na kanapie i oglądamy film..myślę, że go zaciekawił, bo od jakichś 20 minut nie odrywa wzorku od wielkiego ekranu, znajdującego się przed nami.
On spokojnie leży na moich kolanach, a ja delikatnie swoimi dłońmi bawię się jego włosami.
Jest taki uroczy i taki kochany, naprawdę nie wiem sam jakim cudem wytrzymałem z dala od niego przez tak długi okres czau. Nie było dnia, abym o nim nie myślał i wiedziałem, że on też o mnie myśli..może to było przeczucie lub poprostu przeznaczenie, które ciągle krzyżuje nasze drogi. Prawdę mówiąc widziałem nadal jak się na lekjcach lub przerwach na mnie patrzy, chociaż nie, on się gapił, więc byłem pewien. Codziennie o różnych porach dnia kontrolował przez swoje okno moje czyny, wiedział kiedy wychodze i kiedy wracam. Każdy dzień bez niego był dla mnie katorgą, a myśl o tym, że jest na wyciągnięcie mojej ręki, pod względem, że mieszkamy blisko i chodzimy do tej samej klasy jeszcze bardziej mnie przytłaczał..ja najzwyczajniej w świecie stchórzyłem..aż do teraz, gdy zdobyłem się na odwagę i znowu mam go przy sobie. Teraz myślę tylko o nim, nie o tym co pomyślą rodzice..przestałem przejmować się tą sprawą, ponieważ, jeśli mnie kochają to, to zrozumieją, prawda?
A co jeżeli nie..i mnie wyrzucą z domu..wydziedziczą i nie wiadomo co jeszcze zrobią...nie nie Thomas uspokój się..nie zrobią ci tego..chyba jednak nadal się tym przejmuję.

Zrozumiałem wiele, naprawdę wiele..tracąc tak cenny skarb, którym jest dla mnie on, ale widzę, że mój lęk z tym konkuruje i nie daje za wygraną...

Plan podejścia i zagadania do Dylana był długo przeze mnie wyczekiwany, ponieważ zaplanowałem go bardzo dawno temu, więc czekałem tylko na moment..nie potrafiłem wyobrazić sobie, nas razem rozmawiających, więc przechodzące obrazy wspólnej rozmowy przez moją wyobraźnię.. przerażały mnie i sprawiały, że co raz bardziej obawiałem się wspólnej konfrontacji.

-Thomas..dlaczego kazałeś mi tak długo czekać..czekać na ciebie..strasznie mi ciebie brakowało- nagle z rozmyśleńwyrwał mnie słodki głos szatyna.
-Nie wiem sam nadal jak ci to wytłumaczyć..ale wiem, że muszę to zrobić kiedyś w końcu, proszę daj mi czas..musisz wiedzieć teraz, że przez ten cały czas ja tęskniłem..i to bardzo..-po tych słowach chlopak podniósł się z moich kolan i spojrzał mi w oczy.
-Nie musisz mi się tłumaczyć..najważniejsze dla mnie jest to, że teraz jesteś znowu przy mnie i przy moim sercu, które bez ciebie usychało..-chciał kontynuować, ale ja wybuchłem śmiechem.
-Hahahahaha proszę Cię Dyl..od kiedy zrobił się z Ciebie taki poeta- mówiłem ciągle się śmiejąc z chłopaka.

Dylan się odwrócił odemnie i zaczął udawać obrażonego. Wypiął wargę co w gruntcie rzeczy było bardzo seksowne, a swoje ręce skrzyżował na piersiach, ale i tak nie wyglądał wystarczająco na obrażonego.
-Najwyraźniej to nie ma sensu..-zaczął, a ja zwinnie go obróciłem i podniosłem tak, że teraz siedział na moich kolanach, a jego twarz była skierowana prosto na moją. Czułem jak jego oczy błądzą po mojej twarzy, nie myśląc dłużej dotknąłem jego ust swoimi. Na początku chłopak nadal chciał udawać obrażonego, ale mu to co raz bardziej  nie wychodziło, bo po chwili oddał pocałunek. Szatyn rozchylił lekko wargi dając mi większy dostęp, całując go czułem jakby świat się zatrzymał, a ja w nim jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i nie potrzebuje niczego innego, bo mam swój cały świat w swoich ramionach.

Po chwili czułem, jak jego ręce błądzą pod moją koszulką. Czułem, że chciał zapamiętać każdy element mojego ciała, ale nie byłem gotowy na nic więcej, dlatego przerwałem i oparłem swoje czoło o jego i wyszeptałem:
-Przepraszam...j..aa..ja nie jestem jeszcze gotowy na coś więcej, wybacz mi..
-Spokojnie, do niczego cie nie zmuszam..przepraszam, bo to ja się trochę zapędziłem-powiedział i odsunął się od mojej osoby i usiadł spokojnie na kanapie.
Przez krótką chwilę wahałem się do zrobienia jakiegokolwiek kroku. Czułem jakby moje całe ciało na moment zostało sparaliżowane, a ja nic nie mogłem z tym zrobić. Nagle jakby mnie olśniło i szybko pokonałem dzielące nas raptem pół metra oraz całym swoim ciałem przyległem do szatyna, mocno go przytulając. Moją jedną ręką gładziłem jego delikatne włosy, natomiast drugą chwyciłem jego dłoń i splotłem nasze palce ze sobą. Szatyn spojrzał swoimi oczami na mnie, które były przepełnione niepewnością i chęcią otrzymania troski, którą ja bardzo bym chciał go obdażać każdego dnia.
-Chciałbym z Tobą juz tutaj tak na zawsze siedzieć- wyszeptałem prosto w jego twarz i byłem pewien, że poczuł mój oddech. Wziął moją twarz delikanie w dłonie, a opuszkami swoich palców gładził delikanie moją twarz. Uśmiechnąłem się mimowolnie na ten gest.

-Śliczny jesteś, wiesz o tym?-spytał  nadal patrząc mi w oczy. Czułem, że sie rumienie, a moje policzki zapewne były już całe czerwone.
-Nikt mi jeszcze tego nie powiedział, wiesz?-szeptałem prosto w jego usta.
-W szkole, wciąż bedziemy udawać, że się nie znamy?- spytał mnie zawiedzionym głosem Dylan i odsunął się odemnie nieznacznie, bo wciąż siedział na moich kolanach.
-Wiesz..nie chce, nie jestem gotowy na to, żeby się wszyscy dowiedzieli, że jestem gejem, jeśli się zgodzisz to..znaczy ten..byśmy w szkole się zachowywali jak normalni przyjaciele..okej?-sam nie byłem pewien swoich słów, ale lęk przed, tym co pomyślą ludzie w szkole o mnie i o tym, że jestem homo, był większy. Czułem, że mnie nie zaakceptują, a przechodzenie przez takie piekło w szkole jest okropne, gdy na każdym kroku wszyscy cie wytykają palcami i obrzucają obelgami typu "pedał", "homo nie wiadomo", nastolatki potrafią być cholernie wredne..nie byłem przygotowany na coś takiego, ale byłem też pewien mych uczuć do szatyna i wiedziałem, że to uczucie, które noszę w sobie jest bardzo silne i niezmiernie cenne dla mnie .
-Emm..jeśli ci na tym zależy, a jednocześnie sprawi to, że będą ciągle przy twoim boku, to się zgodzam..za bardzo mi na tobie zależy- wyszeptał, a ja wiedziałem, że jego słowa są szczere. Szybko go objąłem najmocniej jak potrafiłem i nie miałem zamiaru nigdy puszczać.

------------------

Hej kochani, a więc w końcu mamy rozdział. Długo sie z nim zbierałam, kazdego dnia dopisywałam po troszku i się jakoś uzbierało. Mam nadzieję, że wam sie spodoba. Piszcie w komentarzach co myślicie💜
Buziaki💋

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Where stories live. Discover now