Rozdział XIV

487 33 11
                                    


*pov Thomas*

Stałem jak wryty i patrzyłem się na postać odchodzącego Dylana.
Co to do cholery miało być?!
Potraktował mnie jak śmiecia...mimo wszystko nie dziwię się, że to zrobił, ponieważ ja wcześniej zachowałem się okropnie. Bardzo mi zależy na nim, wiec muszę jak narazie znosić jego zachowanie.
Otarłem samotną łzę spływająca po moim policzku i ruszyłem w kierunku klasy.

-Przepraszam za spóźnienie- rzuciłem od niechcenia i udałem się do swojej ławki, która była pusta. Zacząłem gwałtownie obracać się po całej klasie w poszukiwaniu Dylana i zobaczyłem go jak siedzi po drugiej stronie klasy z jakaś dziewczyna, to była Rosa, ta jego przyjaciółka, która prawdopodobnie za mną nie przepada.

Dzisiaj do końca zajęć starałem się unikać szatyna, co było trudniejsze niż myślałem, ponieważ Lydia go wciągnęła do „lubianych dzieciaków", tak zawsze nazywałem z Dylanem osoby, które były od nad bogatsze i uważały się za najlepsze. Teraz to nie miało dla mnie jakiegokolwiek znaczenia, bo on teraz do nich należał.

Wszędzie go widziałem, a on jedynie traktował mnie jak powietrze.
Na stołówce siedziałem z moimi kumplami, którzy byli dla mnie wsparciem, od początku liceum.
- Stary gapisz się na tego Dylana jakbyś się zakochał- zaśmiał się Minho.
-Zamknij się- skarciłem go srogim spojrzeniem i schowałem twarz w dłonie.
-Dobra Thomas, nie będę patrzył jak się tak załamujesz albo pozwolisz mi z nim pogadać albo sam to zrobisz- powiedział stanowczo Will.
-Myślisz ze nie próbowałem z nim gadać? Próbowałem i mnie olał... to nie ma sensu.
-No dobra, czyli plan awaryjny musi wkroczyć do akcji panowie- powiedział Minho, a ja razem z Willem posłaliśmy mu pytajcie spojrzenia.
-No błagam was, chodzi mi o imprezę- rzucił zrezygnowany.
-Nie mam ochoty na imprezę-powiedziałem dość oschle i położyłem głowę na stoliku.
-Stary wiem, ze wolisz facetów, ale w sumie jak przelecisz jakaś łaskę to ci się humor poprawi, Minho ma racje-ciągnął Will, żeby mnie przekonać na tę imprezę.
-Poza tym dawno nie byliśmy razem na imprezie, musimy spędzić trochę czasu razem chłopcy- powiedział Minho w stylu bardzo dziewczęcym i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

Wiedziałem, że impreza mi zbytnio nie pomoże, ale chciałem spędzić trochę czasu z tymi świrami. Oni są prawdziwymi przyjaciółmi. Nie są fałszywi, nie oceniają, pomagają, nie zostawiają, mógłbym długo tak wymienia ich zalety, ale to nie znaczy, ze nie mają wad, ale one mi nie przeszkadzają, bo przynajmniej wiem, że są oni prawdziwymi przyjaciółmi. Ostatnio rzadko się spotykaliśmy i czas to zmienić. Skoro Dylan może się bawić, to ja chyba tez prawda?

Nie miałem ochoty dłużej siedzieć w tej szkole, wiec wziąłem swój plecak i po prostu wyszedłem z budynku. Nikt nie zwrócił najwyraźniej zbytniej uwagi na moje zachowanie, chociaż i tak miałem dość tego.
Poszedłem prosto do domu, męczyłem się tam, wiec powiedziałem o tym mamie, a ona powiedziała jedynie, że rozumie.
-Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać kochanie- powiedziała, a w jej głosie wyczułem troskę.
Podszedłem do niej i się mocno przytuliłem.
-Wiem mamo- wyszeptałem w jej włosy.

Chwile później udałem się do swojego pokoju, bo potrzebowałem naprawdę odpocząć i zregenerować się przed imprezą.
Nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem.

Obudziłem się. Myślałem, że przespałem całą noc i już jest ranek, ale spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że przespałem zaledwie dwie godziny. Westchnąłem i bezsilnie opadłem na łóżko.

-Dylan kochanie ja jadę na jedno spotkanie, wrócę późno, ktoś do ciebie przyszedł- krzyknęła mama z dołu, a ja kompletnie bez sił udałem się na dół, żeby kogoś spławić.

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Where stories live. Discover now