Rozdział XII

520 34 6
                                    

PROSZĘ PRZECZYTAJ NOTATKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU, dziękuję💕



*pov Lydia*

Otworzyłam powoli oczy i przetarłam je, a po chwili zorientowałam się, że obok mnie śpi rozwalony na całym łóżku Dylan i przypomniała mi się wczorajsza sytuacja.
Thomas.
Zapłakany Dylan.
Smutny Dylan.
Dylan znowu mnie obejmował, a ja czułam się taka bezpieczna i spokojna przy jego boku.

Nigdy mu tak naprawdę nie wyznałam, że jak byliśmy dzieciakami to się w nim podkochiwałam. Ukrywałam to podobnie jak on swoje uczucia do Thomasa. Mimo mojej tajemnicy jedyne czego pragnęłam to, aby on był szczęśliwy, ale później nas rozdzielono i obserwowałam go z daleka, ale nawet, gdy nie mieliśmy kontaktu to dbałam o niego. Niejednokrotnie wrzucałam mu karteczki do szafki z przypomnieniami o składkach, o testach lub o konkursach. Zawsze czekałam gdzieś w oddali i patrzyłam jak czyta te karteczki i zawsze na jego twarzy pojawiał się piękny uśmiech, który tak bardzo uwielbiam.

Lekko potrząsnęłam ramieniem chłopaka, żeby go obudzić i zaczął  szykować się do szkoły.

-Dylannn pora wstawać- krzyczałam głośno mu nad uchem, aby w końcu wstał.
-Ugghh- zaczął się gmyrać i po chwili usiadł na łóżku.
-Idziemy dziś do szkoły?- spytałam spokojnym głosem.
-Ja chyba nie czuję się zbyt dobrze, żeby iść i go tam zobaczyć, jeszcze na dodatek siedzę z nim w ławce- powiedział cicho i spuścił głowę w dół.
Odrazu go przytuliłam i zaczęłam kciukiem gładzić jego plecy. Poczułam, że on się do mnie również przytulił i to dość mocno, co spowodowało u mnie w brzuchu motlki.
-Dziękuję ci, że jesteś- wyszeptał w moje włosy.
-Jestem twoją przyjaciółką to jedno z moich zadań, aby być przy tobie i Cię wspierać matole-mowiłam już przez łzy, ale nie dawałam tego po sobie poznać, musiałam go jakoś pocieszyć, ale kompletnie nie wiedziałam co robić.
-Wstawaj- powiedziałam dość głośno i podniosłam się z łóżka ciągnąc za sobą Dylana.
-Nie mam siły- mamrotał i strasznie się ociągał.
-Pójdziemy na dół, napijemy się kawy, zjemy lody i porozmawiamy, a później obejrzymy jakiś dobry film, pasuje?- spytałam i uśmiechnęłam się do niego szeroko na co on odpowiedział mi uśmiechem.
-Jesteś genialna, uwielbiam Cię, poważnie- powiedział, przegryzł lekko swoją wargę i ruszył ze mną za rękę na dół do kuchni, w celu zrobienia kawy.
-Nadal ta sama kawa?- spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową, w celu udzielenia mu odpowiedzi.

Po zrobieniu kawy powiedziałam przyjacielowi, aby poczekał na mnie w salonie na kanapie, a ja poszłam zadzwonić do swojej mamy, że dziś zostanę w domu, ale też napisałam do mamy Dylana, aby się nie martwiła i mogła być spokojna z powodu jego nieobecności.
Odłożyłam telefon i zbiegłam szybko po schodach w dół i dołączyłam do niego.

-Odpowiesz mi jak to wszystko było?- spytałam dość niepewnie.
-Dobrze..a więc wczorajszy dzień spędziłem cały wspólnie z Tobą i w sumie to zignorowałem Thomasa, gdy do mnie napisał wiadomość, nie ważne..-wziął głęboki oddech i widziałam, że stara się uspokoić.
-Spokojnie, nie denerwuj się-powiedziałam ciepłym głosem.
-No i później wróciłem do domu, świetnie rozmawiało mi się z mamą no, ale niestety wyszła..więc siedziałem sobie spokojnie no i nagle ktoś wali w drzwi, trochę się przestraszyłem, ale gdy zobaczyłem przez wizjer, że to Tommy wyluzowałem, niestety, gdy otworzyłem drzwi rzucił się na mnie i zaczął mnie całował, początkowo sprawiało mi to przyjemność, ale z czasem jego pocałunki zaczęły być brutalne, a ja...chciałem prosić, żeby przestał, ale on nie odrywał swoich warg od m o i c h nawet na
moment - właśnie wtedy zaczął płakać, a ja razem z nim, przytuliłam go mocno do siebie i delikatnie głaskałam jego plecy opuszkami moich palców, aby się uspokoił i mógł kontynuować.
-Każdy jego pocałunek oddawałem z obrzydzeniem, chciałem go odepchnąć, ale był zbyt silny i bardzo na mnie napierał- starał się kontynuować, ale jego łzy leciały coraz bardziej i coraz bardziej.

*pov Dyl*

Nie mogłem, nie potrafiłem opowiadać o tym co się wczoraj stało..to było dla mnie mega ciężkie i zarazem zbyt intymne.
Wiedziałem, jednak, że muszę o tym opowiedzieć Lydii, bo ona była dla mnie aktualnie jedynym oparciem, a byłem świadomy, że opowiedzenie o tym wszystkim mojej mamie...no nie skończy się dobrze.

-Co było dalej?- spytała swoim pięknym głosem rudowłosa.
-Ehh..zaczął mnie..on zaczął mnie rozbierać..ściągnął moją koszulkę, a wtedy ja wydarłem się na niego i jednocześnie odskoczyłem jak najdalej się dało. Później zaczęliśmy rozmawiać, a raczej na siebie wrzeszczeć..on był..on..ughh on był zazdrosny- ostatnie słowo wyszeptałem, a sam swoją głowę schyliłem i patrzyłem w dno swojego pustego kubka.
-Zazdrosny o co?- spytała lekko zdezorientowana.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?- spytałem zażenowany.
-Tak- odpowiedziała stanowczo.
-No więc, Thomas był zazdrosny o Ciebie- między nami nastała cisza i była to głucha cisza, nie wiedziałem co jeszcze dodać, więc postanowiłem już nic nie mówić i poczekać, aż ona coś powie.

-Jak to o mnie..my rozmawiamy od wczoraj, a ty nie miałeś mu kiedy powiedzieć, nie sądzisz, że to trochę dziwne?- spytała i w sumie to miała rację i teraz to ja nie wiedziałem o co chodzi.
Czy on mnie śledził?
Może siedział ciągle w oknie i wypatrywał mnie?
Może przypadkowo nas zauważył?
Może zranił go widok mnie z dziewczyną?
Może ja go zraniłem tym?
Może to ja jestem jedynym winnym?

-Może w tej całej sytuacji jedynym winnym jestem tylko i wyłącznie ja- powiedziałem i patrzyłem w poduszkę jak zahipnotyzowany.
-Nawet tak nie myśl- wykrzyczała i złapała mnie za ramię, jednocześnie wybudzając mnie z dziwnej hipnozy.
-To on źle zareagował..rzucił się na Ciebie i..nie chce tego mówić, ale wiesz doskonale, że to on ciebie zranił swoim zachowaniem i tym, że był zazdrosny o ciebie do takiego stopnia- mówiła, a ja nie wiedziałem co powiedzieć znowu, bo ona kolejny raz miała rację.
-On ma problemy psychiczne- powiedziałem dość cicho.
-To go nie usprawiedliwia do tego, że może wbijać do ciebie do domu i Cię napastować- powiedziała to i w końcu zrozumiałem, że on zrobił źle i muszę się z tym pogodzić.
-Dziękuję, Dziękuje naprawdę Lyds...jesteś tutaj i pomagasz mi..nie wiem co ja bym zrobił bez ciebie i twoich mądrych słów, rad albo bez twojego uśmiechu, który sprawia, że ja się uśmiecham. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką mam. Kocham Cię- wyszeptałem ostatnie słowa i przytuliłem ją mocno, a ona po niedługiej chwili odwzajemniła uścisk.
-Ja Ciebie też kocham- wyszeptała mi prosto nad uchem, a ja oderwałem się od niej, spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem, ona tez się uśmiechnęła. Wtedy pocałowałem ją w czoło i ponownie do siebie przytuliłem.
Resztę dnia spędziliśmy na wspólnym oglądaniu filmów i jedzeniu.


------------------

Hej moje Dylmasiątka!
Jak się trzymacie? Jak wasze wakacje?
Ostatnio mam kompletny brak weny i to między innymi wpływa na tak rzadkie publikacje rozdziałów.
Jeżeli chcecie to piszcie w komentarzach jakieś pomysły na dalszy ciąg, byłoby to dla mnie naprawdę miłe i piękne.
Dostrzegłam, że już niedługo..500 WYŚWIETLEŃ. Jestem naprawdę szczęśliwa, a to wszystko dzięki wam dziękuję.
Buziaki💋💋💋

Just take me |dylmas| {ZAKOŃCZONE}Where stories live. Discover now