Rozdział 19

537 49 30
                                    

Rey i Ben podeszli do Hux'a i Phasmy czekających na nich pod jedną z kamienic dookoła rynku. Mieściły się w nich restauracje, kawiarnie, księgarnie, lodziarnie, kwiaciarnie, sklepy spożywcze, mieszkania a nawet mini muzea. Rudzielec i blondynka, trochę wyższa od niego rozmawiali ze sobą. Na razie poprzestawali na zwykłej rozmowie ale w ten sposób dowiadywali się o sobie więcej. Hux opowiedział Phasmie o swojej ulubionej kotce- Millicent. Armitage kiedyś tylko wspomniał kilka słów o kocie wiec Phasma wiedziała, że posiada on Millicent ale z jego opowiadań które właśnie usłyszała, jest bardzo miłym kotkiem. Ma rudą sierść, zupełnie tak jak włosy Armitage przez co wszyscy mówią, że do siebie pasują a kotka, bardzo zżyła się z właścicielem. Nawet śpi z nim w łóżku. Podobno kiedyś Ren wdepnął w jej kuwetę. Razem wybuchli śmiechem i nie poprzestali do czasu aż Rey i Ben dotarli do nich.

-I co Kylo?-Zapytała Phasma. Nie zamierzała wyśmiewać się przy nim o jego bliskim spotkaniu z kuwetą Millicent. Wtedy chłopak by się rozzłościł a dziś musiał być w dobrej formie i nie pozwolić sobie na stres.

-Mam numer 231 i na razie mam czekać.- Powiedział Ben a Phasma niby przez przypadek wyszukała w tłumie nielubianą osobę na, której widok się brzydziła.

-Widzisz Jack'a Calrissian'a?-Zapytała Phasma z odrazą patrząc na syna Lando. Ben i Jack nienawidzili się od dzieciństwa. To byli najwięksi wrogowie jacy istnieli w tym mieście, niestety Jack dorównywał Benowi w dyscyplinie w, której właśnie młody Solo miał wziąć udział, tak samo jak Jack. Obydwoje należeli do najlepszych w tej dyscyplinie ale żaden z nich nie zdobył pierwszego miejsca. Zawsze zajmowali ex aequo drugie miejsce. Przez ich rywalizacje zawsze ktoś musiał ich wyprzedzić o minimalne punkty. Nienawidzili się do szpiku kości. Zawsze jeden chciał dopiec drugiemu choć ich rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi. W młodości tworzyli paczkę którą nazwali Sojuszem Rebelianckim. Należał do niego: Han Solo, Leia Organa, Luke Skywaker i po czasie Lando Calrissian. W przeciwieństwie do nich ich potomkowie zbytnio nie przepadali za sobą.

-No, widzę.- Odpowiedział Ben z odrazą spoglądając ukradkiem na rywala. Rey gdy usłyszała imię: Jack Calrissian szybko zorientowała się o kogo chodzi i otworzyła szerzej oczy.

-Jack Calrissian?!-Pisnęła cicho i szybko schowała się za Benem, kryjąc się przed wzrokiem Jack'a. Znała go. Pracowała dla niego, to znaczy dla jego ojca ale chłopak często zaglądał do kawiarni. Rozmawiał z nią a nawet czasami...flirtował ale Jack nie był zbyt dobrą partią. Wiedziała, że jemu chodzi tylko żeby zaliczyć a za uchem miał chowanych już kilka grzeszków. Rey nie lubiła badboy'ów ale Ben był inny. Jack'owi chodziło tylko o seks a Benowi...on był zupełnie inny. Potrzebował czułości, osoby która go zrozumie a nie już na początku spisze na straty. Potrzebował bratniej duszy, którą znalazł w Rey. Rodzice nigdy nie lubili jego pasji i prawie zawsze nie liczyli się z jego zdaniem a Rey choć bała się o Bena, pozwoliła by wystartował ale wiedziała, że może się to skończyć niezbyt ciekawie jednak uszanowała jego hobby.

Chłopak wiedział dlaczego Rey chowa się za nim. Pozwolił jej na to i spuścił ręce by jeszcze dokładniej ją zakryć, swoim ciałem . Phasma i Hux patrzyli na nich zdziwieni.

-Rey, o co chodzi?-Zapytała Phasma i odchyliła się do tyłu by spojrzeć za plecy Rena gdzie chowała się Rey.

-Ja dla niego pracuje...znaczy dla jego ojca.- Szepnęła ale tak by Phasma ją usłyszała.

-Aha...-Dziewczyna wyprostowała się i stanęła w normalnej pozycji ale ani ona, ani Hux nie wiedzieli dokładnie o co chodzi.

-Dlaczego się go boisz?-Zapytał Hux.

-Bo on ze mną flirtował...-Szepnęła. Ben bardzo dobrze ją usłyszał i jeszcze bardziej znienawidził Jack'a.

-Co?! Flirtował z tobą?! Niech ja go tylko dorwę!-Ben już ruszył już w stronę Jack'a zdradzając przy tym kryjówkę Rey. Już miał do niego podejść i podwijał rękawy skory do bójki ale Hux i Phasma go zatrzymali.

Just you || Reylo AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz