Prolog

373 29 16
                                    

3 dni przed Halloween roku 1991

Hogwart. Szkoła magii i czarodziejstwa sławna na całym świecie. Średniowieczny zamek pełniący miejsce edukacji największych czarodziejów w Historii. Miejsce skrywające mnóstwa wiedzy i jeszcze więcej tajemnic. 

Był wieczór, czas kolacji. Wszyscy byli podekscytowani. Niedługo Halloween a co za tym idzie wielka uczta! Nikt nie mógł się jej doczekać. Nie tylko uczniowie ale i służba zamkowa. Tak, służba! Prawda większość prac w zamku wykonywały skrzaty ale ktoś musiał nimi dyrygować. Pani Agnes Torf była odpowiedzialna za kuchnie i wszystko co z nią zadbane. Była  osobą miłą i pomocną ale jednocześnie rozważną i logiczną. Szanowana przez wszystkich  przez swoją precyzję i oddanie wykonywanemu zawodowi. Sama była z tego powodu bardzo dumna. Miała w zwyczaju wprowadzać różne mugolskie udogodnienia. Dlatego odkąd to ona jest szefową kuchni w zamku kuchnia przypomina do złudzenia tą mugolską niż magiczną. Za swój największy sukces uważa zbudowanie obok kuchni ogromnej chłodziarki dzięki czemu można było przechowywać mięso w o wiele większych ilościach niż zwykłe.

Obecnie znajdowała się w Głównej Sali gdzie uczniowie zwykle spożywali posiłki. Miała miejsce właśnie jeden z takich posiłków. Siedziała przy stole nauczycielskim choć nie wiedziała dlaczego. Dyrektor nagle powstał i łyżeczką kilkakrotnie uderzył w kubek od herbaty. Rozmowy uczniów i nauczycieli szybko ucichły. Wszyscy spojrzeli na Dyrektora oczekując jego mowy.

- Jak wszyscy wiecie niedługo ma miejsce, jak co roku, wielka uczta Halloweenowa - Zaczął a wszyscy przytaknęli - Wiecie też wszyscy kto jest odpowiedzialny za te smakołyki na naszych wspólnych stołach - Powiedział z uśmiechem lekko odwrócony do pani Torf - Nie wiecie jednak że dziś obchodzimy święto! - Oznajmił a całą sale zalał potok szeptów - Dziś - Wszyscy spojrzeli na Dyrektora - Pani Torf obchodzi swoje 30 urodziny! - Oznajmił unosząc ręce do góry z szerokim uśmiechem a pani Torf  wyglądała jakby nie wiedziała co powiedzieć - Dlatego w imieniu wszystkich tu zebranych chciałbym życzyć naszej wybitnej szefowej kuchni, pani Torf, wszystkiego co najlepsze i by pani potrawy robiły się coraz pyszniejsze - Uniósł kielich do góry w geście toastu 

Cała sala powstała i chórem złożyła pani Torf wszystkiego najlepszego po czym na stołach wszystkich pojawiły się kawałki tortu!

Pani Torf nie wiedziała co powiedzieć Ze wzruszenia łezka popłynęła jej po policzku. Atmosfera tego wieczoru była całkowicie rozluźniona. Wszyscy miło ze sobą dyskutowali nie raz chwaląc kuchnie pani Torf. 

Nikt nie wyczuł zbliżającej się tragedii. 


Później tego samego wieczoru 

Pani Torf mimo że była wykończona po swoim niespodziewanym przyjęciu urodzinowym postanowiła mimo wszystko dopilnować porządków w kuchni po zabawie. Przed chwilą odprawiła skrzaty na odpoczynek mówiąc że sama już zajmie się resztą. Obecnie znajdowała się w kuchni sama. 

No nie całkiem. Koło drzwi do kuchni stał chłopiec. Najpewniej pierwszoroczny. Nie zwracając na siebie uwagi obserwował kucharkę. Twarz miał pozbawioną wyrazu a okulary które nosił potęgowały niepokojący wygląd chłopca. Jednak w momencie ścierania okruszków z blatu do gotowania Torf ku lekkiemu przestraszeniu w końcu zobaczyła chłopca.

- Chłopcze, a co ty tu robisz o tej porze?! - Spytała na granicy rozbawienia i złości

Chłopiec spojrzał na nią z miną pełnej winy.

- Przepraszam ale... - Zaczął dość niepewnie - ...wracałem do dormitorium ale skręciłem w inną drogę niż zwykle myśląc że dojdę tam szybciej lecz okazało się że się zgubiłem i... - Zaciął się ze wstydu 

- Oh, rozumiem - Powiedziała Torf - No nic, zaraz cię zaprowadzę do twojego domu jak tylko skończę tu sprzątać, dobrze? - Chłopiec pokiwał niewinnie głową w ramach wdzięczności 

Torf uśmiechnęła się do niego ciepło po czym się odwróciła i chwyciła swoją różdżkę by otworzyć chłodziarkę. Musiała tam wnieść resztę słodyczy które nie zostały zjedzone na uczcie. Odłożyła ją na blat gdyż uznała że by jej przeszkadzała. Chłopiec uśmiechną się pod nosem. 

Gdy Torf przebywała w chłodziarce chłopiec podszedł do blatu i zabrał z tam tond różdżkę Torf. Następnie podszedł do drzwi chłodziarki i zamkną ją tak cicho jak tylko można by po tym wymówić po cichu zaklęcie uniemożliwiające otworzenie ich ręcznie bez różdżki. Podrapał się po bródce zastanawiając się o czym to zapomniał. Spojrzał w bok i zobaczył kontrolek temperatury. Na jego twarzy wymalował się sadystyczny uśmiech. Podszedł do niej i obniżył temperaturę do maksimum.

Torf kończyła układać produkty na miejsce kiedy poczuła zmianę temperatury. Napięcie się odwróciła i z przerażeniem zobaczyła że drzwi są zamknięte. Instynktownie chciała chwycić za różdżkę by je otworzyć lecz w tedy przypomniała sobie że zostawiła ją na zewnątrz. Szybko podeszła do drzwi i zaczęła próby otwarcia ich siłą. Te jednak ani drgnęły. Zaczęła panikować i walić w drzwi. 

- Och, nie... HEJ! Niech mi ktoś pomoże! - Krzyczała ale jej głos był bardzo przygłuszony - Pomocy! - Chłopiec powoli wyszedł z kuchni słysząc jedynie żałosne błagania przerażonej kucharki


Jakiś czas później

Chłopiec był już przebrany w piżamy i szykował się do pójścia spać. Pani Torf od co najmniej kilku minut była już martwa. Chłopiec zadowolony położył się spać tak jak reszta jego współlokatorów. 

- Tatulek będzie zachwycony - Wyszeptał cicho po czym zasną


Narrator 

Nad Hogwartem zebrały się chmury. Nie  deszczowe. Były to chmury zła. Tak wielkiego i potężnego jakiego ten świat nie widział, choć wielu, szczególnie w świecie czarodziejów pamiętających czasy Voldemorta, może w to nie uwierzyć. 

To jednak jest prawda. Szkoła magii musi stawić czoła wielkiemu złu choć nawet nie wie że jest ono w śród nich i wypatruje swych ofiar. 

Polowanie czas zacząć! 

HarryOù les histoires vivent. Découvrez maintenant