1

246 29 6
                                    

Ze snu chłopca obudziło uczucie ogromnego gorąca a także krzyki cierpiących ludzi błagających o litość. Chłopiec jednak nic sobie specjalnie z tego nie robił. Podniósł się z łóżka i przetarł oczy a następnie ziewną przeciągając się przy tym. Za oknami widział łuny pożaru wokół zamku. Dopiero teraz spostrzegł że w rogu dormitorium siedzi  na opasłym fotelu człowiek w czarnym eleganckim garniturze z bardzo szerokim uśmiechem. Usta chłopca powędrowały lekko do góry. Wstał i staną koło łóżka i czekał aż mężczyzna się odezwie. 

- Harry... - Odezwał się mężczyzna lekko zachrypniętym głosem - A więc jesteś tu. I ja tu jestem. Po raz kolejny, twarzą w twarz - Chłopiec nie odzywał się ani słowem a jedynie co to szeroko się uśmiechną - Wspaniale się spisałeś mój chłopcze, pierwsza dusza którą mi przysłałeś była wspaniała - Zachichotał - Pamiętaj że każda ofiara którą mi złożysz sprawi że będziesz potężniejszy i silniejszy! - Wyszczerzył zęby w przeraźliwym uśmiechu lecz chłopiec ani drgną - Jakie to proste prawda, Harry? - Mówiąc to wyciągną do niego rękę - Możesz wpłynąć na swoją przyszłość by w końcu zapanować nad wszystkim - Tym razem otwarcie się zaśmiał jakby nie mogąc się doczekać przyszłych wydarzeń - Ale wszystko po kolei - Błyskawicznie się uspokoił i oparł wygodnie o swój fotel - Tyle jeszcze przed tobą  - Wskazał na jeden z parapetów - Mam tu dla ciebie kilka przydatnych prezentów - Chłopiec bez słowa podszedł do nich - Pierwszy to zeszyt w którym chciałbym byś wszystko dokładnie zapisywał - Chłopiec kiwną twierdząco głową i sięgną po kolejne przedmiot - Doskonale! A oto latarka która pomoże ci się przemieszczać w ciemnych zapomnianych zakamarkach zamku - Zachichotał - Pewnie zastanawiasz się dlaczego daję ci tak zwany mugolski przedmiot - Chłopiec nie zareagował - Otóż dlatego że są one znacznie skuteczniejsze niż te całe zaklęcia magiczne i o wiele dłużej wytrzymują - Wyjaśnił a chłopiec wydawał się zadowolony i zapalił ją - Co za bystrzak! - Pochwalił go co chłopiec bardzo lubił - Harry, musisz jednak szybko się czymś zająć, nie możesz pozwolić się złapać! - Powiedział - Zabrałeś różdżkę tamtej kucharki ze sobą co było błędem! - Lekko spoważniał ale nie wydawał się zły - Wróć tam z nią! Zostaw tam i wyczyść ze wszystkich  śladów by nikt się nie domyślił że to było morderstwo - Nakazał na co chłopiec lekko skulił głowę - Inaczej wszystko się wyda! - Powiedział po czym dodał z groźnym wyrazem na twarzy - A wierz mi tego bym nie chciał - Chłopiec przełkną ślinę - Teraz idź! Za nim ktokolwiek się obudzi! - Rozkazał a chłopiec poczuł jak się zaczyna budzić

Chłopiec powoli otworzył oczy i wstał od razu na równe nogi. Przelotnie zlustrował otoczenie. Wszystko było takie jakie powinno być. Wszyscy domownicy byli w swoich łóżkach. Powolnym krokiem wyszedł z dormitorium i skierował się do pokoju wspólnego. Nikogo nie było więc wyszedł ze swojego Domu i skierował się powoli do kuchni. Wszystkie obrazy spały a nawet jeżeli któryś nie spał to i tak nikomu nie pisną by nawet słówka o nocnych eskapadach Harrego. Już dawno się tym zajął.

Chłopiec wolnym truchtem biegł przez korytarze zamku starając się by nikt go nie usłyszał a tym bardziej zobaczył. Jednak szczęście mu dopisywało. Nikogo po drodze nie spotkał ani nikt go nie zobaczył. No może poza paroma duchami ale nawet one wiedziały by nie wchodzić mu w drogę. Gdy w końcu dotarł do kuchni odłożył różdżkę na poprzednie miejsce i oczyścił ze wszelkich śladów specjalnym zaklęciem które znalazł w dziale ksiąg zakazanych gdzie przebywał dosyć często. Po wykonanym zadaniu poczuł jak jakaś energia rozpływa się w jego ciele a jego oczy na krótką chwilę zrobiły się krwisto czerwone a uśmiech był przerażający i niewinny zarazem.

Rankiem

W całym zamku można było usłyszeć przerażony krzyk jednej z asystentek pani Torf. Wszyscy nauczyciele i Prefekci wszystkich domów zebrali się w kuchni by zobaczyć co się stało. To co zobaczyli do głębi ich przeraziło. Nawet przerażający Sewerus Snape nie mógł utrzymać swojego pozbawionego uczuć wyrazu twarzy. Pani Torf była martwa. Dyrektor nakazał tymczasowo przenieść ją do skrzydła szpitalnego i nie informowania o niczym uczniów. Sam natomiast pośpieszył do swojego gabinetu by poinformować Ministerstwo o zaistniałej sytuacji. 


Wielka Sala - Czas Śniadania

Jakie było zaskoczenie uczniów wszystkich domów kiedy zobaczyli Aurrorów kręcących się po zamku i wypytujących wszystkich o panią Torf i to co wczoraj robili po kolacji. To nie wróżyło nic dobrego. Każdy zdawał sobie sprawę że coś stało się pani Torf choć nikt nie mógł wiedzieć jak bardzo poważnego. 

Dyrektor i wice dyrektorka szkoły towarzyszyli w tej chwili głównemu inspektorowi, Nikolasowi Holenowi, w kuchni. W końcu niezręczną ciszę postanowiła przerwać Minerwa.

- Czy to był jakiś rodzaj ataku? - Spytała 

- Zbadamy to... ale mógł być to nieszczęśliwy wypadek - Odparł Inspektor po czym dodał - Proszę nie zbliżać si do kuchni i nie wpuszczać personelu gdy będziemy tu robić - Spojrzał na nich i kontynuował - Proszę spróbować się odprężyć i wrócić do codzienności

Minerwa i Dyrektor pokiwali powoli głowami.

- Dziękuje Inspektorze - Powiedział Dyrektor siląc się na uśmiech - Zrobimy co w naszej mocy - Powiedział zmęczonym głosem 

Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy że są podsłuchiwani. Błędem było niepostawienie straży przy wejściu do kuchni ani nigdzie indziej. Chłopiec zakpił w duchu. Tego zła tak łatwo nie schwytają ani się nie pozbędą. A zresztą nawet jeśli by nawet odkryli że to on to nic by to nie zmieniło. Zna już ten zamek lepiej niż ktokolwiek inny a z dnia na dzień poznaje go coraz lepiej. Ale przynajmniej zaczyna się robić ciekawie. 

HarryWhere stories live. Discover now