1. To już nie ma dla mnie znaczenia

2.1K 55 11
                                    


Czerwiec, rok 2018

Dosyć wysoki, dobrze zbudowany brunet po wyjściu z pracy wraz ze swoim szefem, a jednocześnie dobrym przyjacielem - Arturem - kierował się w stronę warszawskiego metra, którym miał dojechać do dzielnicy Warszawy, w której mieszkał. Mężczyźni usiedli na jednej z ławek, czekając na odpowiednią kolej. Wśród tłumu osób, które miały za chwilę odjechać w stronę Urynowa, Banach dojrzał dość zgrabną blondynkę, która stała do niego tyłem. Był pewny, że już kiedyś ją spotkał. Nie mógł tylko przypomnieć sobie, skąd ją kojarzy. Dopiero, gdy kolej zaczęła odjeżdżać, a kobieta w metrze odwróciła się w stronę szyby i ich spojrzenia się skrzyżowały wszystko do nich wróciło. Banach rozpoznał w kobiecie swoją pierwszą miłość - Annę. Chwilę przed odjazdem, gdy pozostali pasażerowie jeszcze wsiadali do pojazdu, kobieta wpatrywała się w mężczyznę ze łzami w oczach i bezgłośnie wymówiła jego imię. Swoją dłoń przyłożyła do zimnego okna, jakby chciała w ten sposób przekazać mu, aby zatrzymał czas i pozwolił chwili trwać. Wiktor jednak nie zdążył zatrzymać metra, które po chwili zniknęło w ciemnym tunelu...

-Wiktor co się dzieje? - zapytał Góra przerażony zachowaniem przyjaciela

-Pamiętasz Anię? - mówił ledwo słyszalnie

-Jaką Ankę? - dopytywał

-Jaką? No jaką? Annę Reiter! - brunet mimowolnie podniósł głos

-Aaaa... tą Ankę, z którą związałeś się na studiach? Dość wysoka, szczupła, blondynka z pięknymi oczami? - zadawał kolejne pytania, aby się upewnić - No pamiętam i co w związku z tym?

-Ona przed chwilą odjechał tym metrem. Ja nie mogę tego teraz tak zostawić! Nie widziałem jej przez ostatnie piętnaście lat! Nawet nie zdajesz sobie z tego, jak cholernie za nią tęskniłem...

-Tak bardzo za nią tęskniłeś, że poprosiłeś Elę o rękę? - zapytał z kpiną w głosie

-Małżeństwo z Elką było jedną, wielką pomyłką i dobrze o tym wiesz. Chciałem zapomnieć o Ance, to rozstanie tak bardzo bolało. Nigdy nie pokochałem Eli tak, jak pokochałem Ankę... - przyznał się otwarcie - Ja muszę ją odnaleźć. Nie mogę pozwolić na to, żeby znowu to wszystko zaprzepaścić. Wiem doskonale, że wtedy spieprzyłem, ale teraz, kiedy mam pewność, że ona też jest w Warszawie nie mogę tego tak zostawić... - mówił i zaczął kierować się w stronę metra, które jechało w stronę Ursynowa

-Wiktor do cholery! Co ty robisz? Mięliśmy iść na piwo!

-Przepraszam Cię Artur. Pójdziemy innym razem. Teraz muszę ją odnaleźć!

****

Blondyna po przekroczeniu progu swojego mieszkania odwiesiła do szafy kurtkę i usiadła na kanapie chowając twarz w swoich dłoniach. Nie spodziewała się, że po tylu latach jeszcze kiedykolwiek go spotka. Nie sądziła, że zaledwie jedno spojrzenie będzie w stanie rozbudzić w niej wszystkie uczucia, którymi darzyła mężczyznę. Przez chwilę zastanawiała się, czy ich przypadkowe spotkanie w metrze nie było snem, z którego za chwilę miałaby się obudzić. Nie czekając ani chwili dłużej, sięgnęła do torby po swój telefon i wybrała numer przyjaciółki, która odebrała po trzech sygnałach.

-No cześć Aniu

-Renata... - szepnęła do telefonu kobieta, a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy

-Co się dzieje? - spytała zaniepokojona stanem przyjaciółki - Poczekaj, nie ruszaj się z domu! Zraz do Ciebie przyjadę i wszystko mi na spokojnie wytłumaczysz! - rzuciła krótko, gdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi, na wcześniej postawione pytanie

Zacznijmy od nowaWhere stories live. Discover now