Rozdział Dwudziesty Pierwszy

3.8K 269 298
                                    


- Lily, weź Harry'ego i uciekaj. Ja was osłonię.

Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna wycelował różdżką w drzwi, a jego żona pobiegła schodami na piętro, przyciskając na piersi swoje malutkie dziecko.

Cedric Driggory upadł obok Harry'ego z niewidzącymi już oczami. Odrodzony Voldemort uśmiechnął się szyderczo do Pottera.

- Twój ruch, Harry.

Wizja rozpłynęła się i wybraniec znów był w Zakazanym Lesie, a obok niego kroczyły widma jego rodziców i Syriusza. Słyszał melodyjny szept swojej matki.

- Zawsze przy tobie jesteśmy, Harry. Zawsze.

Bitwa o Hogwart. Widział Dracona walczącego z jedynym z czarodziejów, Harry nie był w stanie określić, po czyjej stronie. Zobaczył Dumbledore'a dobrodusznie uśmiechającego się z portretu do chłopca.

- Nie wiedzieliśmy, na kogo wyrośniesz, Harry. Mogłeś być wybrańcem, ale mogłeś się też okazać dużo potężniejszy od Voldemorta. Dlatego zamknęliśmy ciebie u wujostwa.

Znów był pięciolatkiem zamkniętym za w schowku na schody. Słyszał skrobiące ściany szczury. Było ciemno, gdy nagle pojawił się jaskrawozielony błysk.

- Avada kedavra!

- Harry? - Ktoś delikatnie trącił gryfona w ramię. Otworzył oczy z przerażeniem, szybko siadając. Z trudnością łapał oddech, a widok miał rozmazany. Ktoś podał mu okulary, a on szybko założył je i poprawił na nosie. Na łóżku przysiadła się Ginny. Patrzyła na niego ze współczuciem.

- Mówiłeś przez sen - mruknęła. - Koszmary wróciły?

- Najwidoczniej - Harry pomasował bliznę na czole. Wcale go nie bolała, robił to z przyzwyczajenia. Spojrzał na rudowłosą. - Co właściwie tutaj robisz?

W odpowiedzi położyła palec na wargach.

- Nie tutaj - szepnęła i ruchem wskazała na śpiącego obok Rona. - Chodź za mną.

Harry, nie zastanawiając się długo, zarzucił szybko pelerynę niewidkę i wcisnął na stopy kapcie, by za chwilę podążyć za dziewczyną.



Wspólnie dostali się do pokoju życzeń. Harry nie wiedział, o czym pomyślała Ginny, ale pokój przybrał postać zwykłego salonu. Otarł lepkie od potu dłonie w spodnie piżamy.

Panowała ciemność, dziewczyna wyciągnęła z kieszeni różdżkę.

- Lumos - promień subtelnie oświetlił postać dziewczyny w długiej koszuli nocnej. Harry podszedł do niej niepewnie. Wciąż nie znał celu, w którym został tutaj sprowadzony.

- Ginny?

Przeszyła go przestraszonym spojrzeniem, a potem wypaliła.

- Jestem w ciąży, Harry.

Harry zemdlał.

- Harry, obudź się – ktoś nerwowo klepał go po policzkach. Wziął gwałtowny oddech i otworzył oczy. Ginny nachylała się nad nim z troską. Podniósł się i usiadł obok niej. Zwiesili głowy i zamarli w milczeniu. Potter miał w głowie istotną układankę.

- I co ja do cholery powiem Draconowi? – Ryknął w końcu, a Ginny drgnęła. Jej ręka, jakby odruchowo, znalazła się na jeszcze płaskim brzuchu. Czarnowłosy spojrzał na dziewczynę. – Jesteś pewna?

- Tak, zrobiłam test – szepnęła, a Harry odchylił głowę, wbijając wzrok w sufit. Zanurzył dłonie w ciemnych kosmykach i nerwowo zaczął je ciągnąć. Dziewczyna ostrożnie położyła dłoń na jego kolanie, jakby w obawie o jego kolejny atak.

- Skoro byłeś w stanie powiedzieć Malfoyowi o twojej zdradzie to na pewno... - przerwała, widząc jak policzki Harry'ego przybierają szkarłatną barwę. – Na Merlina! Nie powiedziałeś mu!

- A co miałem mu do kurwy nędzy powiedzieć? – Harry zerwał się i zaczął krążyć po pomieszczeniu. – Cześć, Draco. Wpadłem ci tylko powiedzieć, że dzisiejszej nocy pieprzyłem się z moją byłą, ponieważ miałeś słuszność zdenerwować się, że zamiast cię wspierać, wolę się nawalać z kolegami.

- Cóż... - dziewczyna również wstała i spojrzała na wkurwionego chłopaka, ledwo panując na sobą. – Może trzeba było nad tym pomyśleć wcześniej i się ze mną nie pieprzyć?

- A co miałem zrobić? – Harry rzucił jej wściekłe spojrzenie. – Stałaś tam pod ścianą, jakbyś tylko czekała, aż cię zerżnę.

- Tak, teraz oczywiście wszystko jest moją winą – nie wytrzymała Ginny. – Przyznaj się sam przed sobą, że jesteś zjebanym chłopakiem, bo zamiast siedzieć z Draco, wolałeś się ze mną pierdolić!

- Byłem pijany!

- Ja też – po policzku Ginny spłynęła łza. – Ale w twoim przypadku rozumiem, że jest to aluzja, że na trzeźwo nigdy byś mnie nie przeleciał. Bo jesteś pieprzonym pedałem!

- Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że o seks – ironicznie mruknął Potter. – Wszystko, więc opiera się na tym, że jesteś zazdrosna o Dracona, tak?

- Nie – odwrzasnęła Weasley.

- To, o co ci kurwa chodzi?!

Rudowłosa ukryła twarz w dłoniach, ale nie rozpłakała się. Stali tak w milczeniu. Harry uspokoił się i wbił wzrok w podłogę.

- Chciałem mu powiedzieć – szepnął bardziej do siebie, niż do niej. – Dopóki nie zabili mu ojca. Nie chciałem go dobijać.

- Trudno, teraz będziesz musiał – Ginny wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę drzwi. Zerknęła jeszcze na swojego byłego. – Powiesz mu to, Harry. Albo ja to zrobię.

Drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem.

Co dzień, zawsze na zawsze //DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz