Rozdział Trzydziesty Pierwszy

2.7K 242 73
                                    


Tego samego dnia zaczęli planować plan wykradzenia Narcyzy z Azkabanu. Ukryli się w pokoju życzeń, żeby nikt im nie przeszkadzał.

- Aby włamać się do najlepiej strzeżonego więzienia na świecie, potrzebujemy pomocy – zapierał się Harry. Draco zacisnął usta w wąską linię i pokręcił głową.

- Sądzisz, że twoi przyjaciele się zgodzą? Pomagali ją tam wpakować!

- Ja też pomagałem – szepnął Harry, skutecznie zamykając w ten sposób usta Draco. – Jeżeli ich poproszę, przekonam, na pewno udzielą swojej pomocy.

- Może Hermiona, Ginny, ale Ron? – Znowu zaczął się upierać Malfoy, ale na widok miny Harry'ego wzruszył ramionami. – Niech ci będzie, ale zostawiam to na twojej głowie.

- Zgoda – Harry rozpromienił się. To całe planowanie trochę mu się podobało. Czuł znowu adrenalinę, a ponad to jego myśli nie wędrowały w stronę egzaminów. – Może jeszcze poprosisz McGonagall. - Ona cię tak lubi.

- O, nie – Draco skrzywił się. – Dyrektorki w to nie mieszaj.

Siedzieli tak jeszcze godzinę, aż w końcu Harry powiedział:

- No dobrze. Pozostała ostatnia kwestia. Musisz się nauczyć wyczarowywać patronusa.

- Co?

- Pozostali już znają to zaklęcie. Lecimy do Azkabanu, tam lekko nie będzie. Zwłaszcza z... naszymi doświadczeniami. Musisz nauczyć się obrony.

- Żebym nie zaczął mdleć, jak ty? – Harry'emu zadrgały nozdrza na ten nieprzyjemny żart. Draco poklepał go po ramieniu. – Okay. Zgadzam się.

- Świetnie – Harry wstał i pomógł się podnieść Draco. – Zaczynamy od jutra. Tylko się przygotuj. A ja wezmę dużo czekolady.



Pokój życzeń zmienił się diametralnie, kiedy Harry poprosił o salę do ćwiczeń. Wszedł z Draco, który był zafascynowany.

- Tak wyglądał, gdy spotykaliście się tutaj, jako Gwardia Dumbledore'a?

- Tak.

- Nieźle – Draco wyciągnął różdżkę i przygotował ją.

- W porządku – Harry stanął niedaleko niego i zakasał rękawy. – Na początku przypomnij sobie najbardziej szczęśliwe wspomnienie. Najmocniejsze.

Draco mocno się skupił. Przypomniała mu się matka, która układając go do snu, śpiewała mu kołysanki. W tym czasie Potter podszedł do starej, wypłowiałej walizki. Na pytające spojrzenie Draco, odpowiedział:

- Lupin mnie tak nauczył. Może tobie to też pomoże. McGonagall wczoraj mi o nim powiedziała, nie mogłem przepuścić takiej okazji. – Mrugnął okiem. – Wybrałem się aż do Hogsmeade.

- Zamiast się uczyć na egzaminy – Draco pokręcił głową z udawaną zgrozą, a Harry zaśmiał się.

- Gotowy?

- Chyba – Draco zbladł. – Skąd wiesz, że pojawi się dementor?

- Na chwilę obecną to on powinien ciebie najbardziej przerażać. Mam nadzieję, że się uda. Skup się. Zaklęcie to: Expecto Patronum – tak dla przypomnienia. Zaczynamy.

I Harry otworzył walizkę.

Przez chwilę nic się nie działo, a potem w pokoju zapadła niepokojąca cisza i zrobiło się dziwnie zimno. Coś niedobrego wypełzło w walizki. Draco z całej siły starał się być myślami przy matce. W jego stronę kroczyła postać. Wyciągała zgniłą dłoń w jego stronę.

- Expecto Patronum – wyjąkał Malfoy. - Expecto Patronum. Expecto Patronum.

Nic jednak się nie stało, a Draco zatoczył się do tyłu. Gdzieś obok niego Harry zrobił coś z boginem i nagle w pokoju znowu było ciepło i przytulnie. Draco leżał na ziemi. Harry nachylił się nad nim z niepokojem.

- Spróbujmy jeszcze raz – powiedział, wręczając tabliczkę czekolady chłopakiem. Ten kiwnął głową i wstał. Wziął czekoladę i ugryzł kilka razy. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele.

- Lepiej wybierz inne wspomnienie. To wydaje się za słabe. – Zaproponował Potter.

- Myślałem o matce. O tym, jak tuliła mnie do snu.

- To piękne wspomnienie – powiedział Harry ze współczuciem. – Ale wiąże się z nim też wiele smutnych. Wybierz inne.

Draco przypomniał sobie, jaką ulgę odczuł, gdy Potter mu ostatnio przebaczył. Skupił się. Walizka się otworzyła, znów zrobiło się zimno.

- Expecto Patronum – wyszeptał Draco. Potem powtórzył pewniej. - Expecto Patronum!

Z końca różdżki wystrzelił kłębek srebrnego dymu, a chwilę później leżał na drewnianej podłodze. Harry dał mu kolejny kawałek czekolady.

- Dobre ci idzie – pochwalił go. – Ale wspomnienie chyba ciągle nie to. Czy nie masz jeszcze lepszego?

Draco popatrzył w zielone oczy Harry'ego, a potem na jego usta. I przypomniał sobie. Jak Harry po raz pierwszy go pocałował. Tu, w tym pokoju. ,,A więc jesteś gejem, Harry?''

Mięśnie Dracona napięły się. Wyprostował się gwałtownie.

- Jestem gotowy – powiedział, nim Potter zdążył zapytać. A potem jeszcze pocałował go. Jak gdyby chciał przypomnieć sobie smak ich pierwszego pocałunku.

Pojawił się dementor. Straszny, ale Malfoy już się nie bał.

- Expecto Patronum! – Ryknął na całe gardło. Potwór zatoczył się. - Expecto Patronum!

Dementor zniknął w czeluściach walizki, gdy z różdżki wystrzelił srebrny kształt fretki.

Harry i Draco wymienili spojrzenie. A potem wybuchnęli śmiechem.

Co dzień, zawsze na zawsze //DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz