3. „Jesteś zerem"

4.6K 84 24
                                    

Rano obudziłam się z bólem głowy. Zaczęłam wygrzebywać się z pod leżącej na mnie Chloë. Leżałam wtulona w bok bruneta także było to bardzo trudne. Kiedy tylko się poruszyłam usłyszałam niezadowolone jęki rudowłosej.

- Sorry.- mruknęłam zmęczona.

Gdy mi się udało skierowałam się do prywatnej łazienki przyjaciela i z szafki wyjęłam coś na głowę. Tabletki popiłam butelką leżąca na jego biurku. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwunastą. Pomyśleć, że te suki za jakieś trzy godziny mnie zostawiają.

- Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale za trzy godzinki macie wyjazd.- poinformowałam przyjaciół.

- O kurwa!- krzyknęła dziewczyna i od razu podniosła się do siadu.- Ja muszę biec do domu. Matko boska. Wrócę tu za jakieś dwie godziny. Pa.- podleciała do mnie, aby złożyć buziaka na moim policzku i wyleciała z pomieszczenia.

- Obudź mnie za godzinę.- mruknął śpiący Jack.

- Wstawaj suko. Pomogę ci się spakować.- powiedziałam związując włosy w niechlujnego koka.

Skierowałam się do szafy przyjaciela gdzie zostawiłam w razie czego kiedyś jedną parę leginsów i dwie koszulki. Przebrałam się szybko, a resztki makijażu zmyłam płynem cioci. Ogarnięta wyjęłam torbę Jack'a i spojrzałam na jego ciuchy.

- Te koszulki chcesz?- zapytałam pokazując ubrania.

- Tak. Weź tez dwie pary spodni jakby było zimno i pięć par spodenek. Pralka powinna tam być.

- Gdzie masz gacie do kąpania?

- W tamtej szafce.- wskazał.- Tam też znajdziesz moją seksowną bieliznę.- poruszył sugestywnie brwiami.

- Jesteś jebnięty.- zaśmiałam się i spakowałam go do końca.- Płyny i tak dalej spakujesz sobie później. Idę po jakieś śniadanie.

- Kocham cię Jane.- wymamrotał przytulony do poduszki.

- Ja ciebie tez Jacky.- uśmiechnęłam się i zeszłam na dół.

Podeszłam do lodówki i wyjęłam produkty do obkładu kanapek. Wstawiłam także wodę na herbatę. Z chlebaka wyjęłam chleb i zaczęłam smarować skibki masłem. Połowy nie smarowałam, ponieważ nie lubię masła. Kanapki dla mnie składały się z szynki, ogórka oraz rzodkiewki i Jack dostał z to samo tylko dołożyłam jemu ser. Gdy woda się zagotowała dokończyłam robienie herbatki.

Kiedy wszystko było gotowe wzięłam tackę i włożyłam na nią wszystko. Poszłam na górę i podałam wszystko przyjacielowi.

- Jaka ty kochana.- powiedział już ubrany i zaczął jeść.

- Zawsze byłam kochana. Nie doceniasz mnie.- udawałam urażona.

- Ej dobre to.- stwierdził, a ja się uśmiechnęłam.

Po zjedzeniu wstał i zaczął pakować resztę rzeczy do walizki. Kiedy skończył zniósł ją na dół gdzie czekała już jego mama.

- Wyjeżdżamy wcześniej.- oznajmiła.- Zaraz podjedzie tata Chloë i spakujemy swoje torby do bagażnika.

- Co? Już?- jęknęłam smutna na co Jack mnie przytulił.- Nie zostawiaj mnie.- byłam bliska płaczu.

- Malutka dasz radę. Jesteś silna pamiętaj. Będziemy dzwonić.- mruknął mi we włosy.

- Dobrze wielkoludzie.- uśmiechnęłam się słabo i wyszłam z nimi przed dom.

- Bym zapomniał.- odwrócił się w moją stronę.- Tu masz kluczyki do mojego auta. W wolnej chwili jedź po nie i zaparkuj w garażu.

- Dobrze Jacky.

Nie wiem czy wam wspominałam, ale mam metr sześćdziesiąt cztery i praktycznie każdy jest ode mnie wyższy. Nawet rudowłosa ma metr sześćdziesiąt osiem. Skubana.

Zauważyłam zbliżająca się do mnie przyjaciółkę. Rzuciła mi się na szyje szepcząc, że będzie tęsknić, i że będą dzwonić codziennie na facetime. Pożegnałam się z nimi i odjechali.

- Kochamy cię!- krzyknęli jeszcze równo przez okno.

- Ja was tez suczki!- odpowiedziałam i skierowałam się w stronę domu.

***

Była godzina osiemnasta, a ja nie miałam co robić. Już zaczęło mi się robić nudno. Przypomniało mi się, że miałam zbadać sprawę mojego chłopaka.

Zerwałam się szybko z łóżka i ubrałam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, szarą koszulkę z Adidas'a oraz długie skarpetki z kotkami. Włosy rozpuściłam, a na twarz nałożyłam jedynie trochę korektoru, zrobiłam brwi i wytuszowałam rzęsy. Telefon schowałam do tylnej kieszeni i pokierowałam się w stronę domu Vici.

Po jakiś dwóch minutach byłam przed nim. W oknie zauważyłam ją w bieliźnie. Zdziwiona patrzyłam dalej na tą sytuacje. Nagle ujrzałam Arthura bez koszulki. Rzuciła swoje ręce jemu za szyje i wpiła się w jego usta. Chociaż rolety mogli kurwa zasłonić. Po moich policzkach mimowolnie zaczęły spływać słone łzy. Wytarłam je szybko. Mój chłopak, który był ze mną przez dwa lata zdradził mnie. Ciekawe ile to trwa. Postanowiłam do niego zadzwonić.

- Hej kotek.- usłyszałam w słuchawce. Zobaczyłam w oknie, że pokazuje dziewczynie, aby była cicho. Zabolało mnie to.

- Cześć. Co robisz?- zapytałam obojętnie.

- Nic ciekawego, a co się stało?

- Przyjedziesz do mnie? Chloë i Jack już wyjechali. Nie chcę być teraz sama.

- Dobrze, będę za jakieś trzydzieści minut okej?

- Trzydzieści minut? Przecież autem jedziesz w jakieś pięć.- oznajmiłam.

- Coś mi się popsuło. Przyjdę na pieszo, a muszę jeszcze wziąć prysznic. Do zobaczenia, pa.- mruknął i się rozłączył.

Ta kurwa. Zepsute auto.

Usiadłam na krawężniku naprzeciwko jej domu i czekałam. Rolety wciąż nie były zasłoniete, więc orientowałam się co teraz robią. Dalej całowali się. Wygląda to tak jakby od dawna byli ze sobą. W pewnym momencie Victoria wskoczyła na jego biodra i oplotła swoje nogi wokół niego. On zaczął rozpinać spodnie i...

Nie kurwa! Nie patrz na to Jane!

Odwróciłam szybko wzrok wycierając kolejne łzy. To się nie dzieje naprawdę. Niech mnie ktoś kurwa uszczypnie. Z ciekawości na moment spojrzałam w tamtą stronę i od razu tego pożałowałam. Posuwał ją bez wyrzutów sumienia. Jakby nasz związek dla niego nie istniał. Jest pieprzonym aktorem! I to bardzo dobrym aktorem. Potrafił wysiadywać u niej, a później wracać do mnie jakby nigdy nic. Jak ja mogłam być taka głupia?

Drzwi od domu otworzyły się, a ja wstałam. Czarnowłosy od razu mnie zauważył. Rozszerzył oczy jakby nie wierzył.

Ja tez nie wierze, że mogłeś mi to zrobić dupku.

Podeszłam do niego i spojrzałam ze smutkiem, żalem i złością.

- Auto ci się zepsuło? Musisz w czymś pomóc? Ależ ty kurwa hojny jesteś!- krzyknęłam z łzami w oczach.

- Jane uspokój się. To nie tak.- zaczął się tłumaczyć.

- Jak nie tak? Posuwasz ją i to nie tak? Nawet kurwa rolet nie umiecie zasłonić! Jesteś pieprzonym dupkiem rozumiesz?! Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej! Nienawidzę cię! Z nami koniec!

- Ale Jane.. zaczekaj.- złapał mnie za rękę, ale od razu się wyrwałam.

- Nie będę na nic kurwa czekać! Nie zasługuje na takie cholerne zero jak ty! Jesteś zerem Arthur! Teraz nie musicie się ukrywać! Szczęścia!- wykrzyczałam i uciekłam w stronę domu.

Bloated assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz