Kiedy buczący alarm postawił mnie na nogi, Harry Styles nie oplatał już mojego ciała. Moje ubrania z poprzedniego wieczoru ułożone były w schludny stos na końcu łóżka. Żadnych oznak tego, że spędził tu noc razem ze mną, a ja po części zastanawiałam się, czy to aby na pewno miało miejsce.
Niechętnie wytoczyłam się z łóżka i zaczęłam podążać po wielkim penthousie w poszukiwaniu Harry’ego, poczynając od kuchni. Nie było go tam, jednak zostałam miło zaskoczona, widząc gotującą panią Jennifer.
- Cześć! – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, wchodząc do kuchni. – Pachnie naprawdę genialnie.
Odwróciła się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Norah! Cieszę się, że ciągle tu jesteś. Robię francuskie tosty. Myślę, że pan Styles jest na górze w swoim biurze.
- Francuskie tosty są najlepsze, na serio. – jęknęłam zadowolona. Napotkałam na świeżo zaparzony dzbanek kawy, więc napełniłam kubek i usiadłam przy kuchennej wysepce. – Jace, mój współlokator, robi najlepsze francuskie tosty. One są nie do przebicia.
- Cóż, nie miałaś okazji skosztować moich!- droczyła się.
Zachichotałam, popijając gorący napój.
- To prawda. Ocenię, kiedy spróbuję twoich.
Ciągle przygotowywała francuskie tosty, które sprawiały, że moje ślinianki pracowały na najwyższych obrotach na sam ich widok, a gdy Harry wszedł do kuchni, zaczęłam ślinić się jeszcze bardziej. Miał na sobie szary garnitur, a pod nim jasnoniebieską koszulę i krawat w paski. Jego włosy ciągle były mokre od prysznica, a telefon przyciśnięty do ucha.
- Będę niedługo! – warknął. – Możesz nie robić niczego na własną rękę? – uśmiechnęłam się zadowolona, kiedy roztargniony przywitał mnie pocałunkiem w policzek i nalał sobie filiżankę herbaty. – Dokumenty są w moim gabinecie. Tak. Około 3,6 miliona. I przesuń spotkanie na 12.
Zakończył połączenie bez jakiegokolwiek słowa, zasiadając na stołku barowym obok mnie.
- Czasami zastanawiam się dlaczego w ogóle mam pracowników, skoro każdy z nich jest niekompetentny.
- Prawdopodobnie oczekujesz zbyt wiele. – wzruszyłam ramionami.
Zmrużył oczy.
- Oczekuję bezbłędności w moim biznesie, Norah. Nie ma miejsca na pomyłki.
- Jezus, tylko żartowałam. – mruknęłam, odwracając się do pani Jennifer, która akurat kładła przede mną świeżego francuskiego tosta. – Dziękuję!
- Chciałabyś zjeść dziś ze mną luch? – zapytał Harry, powoli odcinając kawałek swojego tosta. Natomiast ja pochłaniałam piąty kęs, niemal jęcząc przez to, jak pyszny był.
- Umm, jasne. – wydukałam między kolejnymi kęsami. – Gdzie?
- James przyjedzie po ciebie i przywiezie do mojego biura. Będę musiał coś załatwić.
- Okej.
Kontynuowaliśmy posiłek w ciszy, a pytanie, na które nie otrzymałam wczoraj odpowiedzi, było ciągle żywe. Próbowałam rozkoszować się każdym kęsem mojego posiłku, poprzez powolne jedzenie, jednak z marnym skutkiem, ponieważ opróżniłam swój talerz dużo szybciej niż Harry. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Smakowało ci, prawda?
- Oczywiście. – odrzekłam. Powoli pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Zawstydzasz mnie, Norah.
Niemal zachłysnęłam się kawą na tę ironię. Skończył niezdarnie klepiąc mnie po plecach, kiedy próbowałam złapać oddech. Kiedy w końcu ustał natarczywy kaszel, chłopak podniósł brwi z pytającym wyrazem twarzy.
CZYTASZ
Suit and Tie [PL]
FanfictionTłumaczenie opowiadania autorstwa xcalliex. Znajdziecie je również pod tym adresem: suit-and-tie-fanfiction.blogspot.com