21. Adrianna Konieczna

15 5 10
                                    

 Adrianna zerkała nerwowo na zegarek. Autobus odjeżdżał z przystanku za dziewięć minut, a ona ciągle siedziała w domu. Nie marnując cennego czasu, poprawiała swój artykuł do kolejnego numeru gazetki. Postanowiła napisać o anonimowości i dlaczego jest ona taka wartościowa w dzisiejszych czasach.

– Co tam masz?

 Szymon zajrzał siostrze przez ramię, a Adrianna zamknęła z trzaskiem klapę laptopa.

 Dziewczyna uważała, że w ogóle nie są do siebie podobni. Szymon był bardzo wysoki, niesamowicie szczupły, przez co wyglądał jak tyczka. Miał ciemne, prawie czarne włosy, piwne oczy i prawie każda dziewczyna się za nim oglądała. Ostatnio zapuścił brodę, której wygląd, według Adrianny, wołał o pomstę do nieba.

 Adrianna nie wyróżniała się wzrostem na tle koleżanek. Jej oczy nie miały określonego koloru; gdy płakała przybierały barwę trawy, a gdy ubierała niebieską koszulkę, wyglądały jak niebo w bezchmurny dzień. Przez resztę czasu mogła pochwalić się zaledwie bardzo ciemną obwódką i kolorem, który przypominał szary, chociaż Adrianna zawsze się wściekała, kiedy ktoś tak mówił. Jej włosy były lekko rude, a grzywka przybierała najdziwniejsze kształty (oczywiście oprócz pożądanego przez dziewczynę). Nie mogła poszczycić się filigranową figurą, więc rzadko nosiła krótkie spodenki.

– Nic – odpowiedziała i uśmiechnęła się, starając się ukryć zmieszanie.

 O gazetce nie wiedział nikt; znaczy wiele osób wiedziało, ale nikt nie podejrzewał, kto za nim stoi.

– Aha – mruknął Szymon i położył się na łóżku.

 Adrianna spojrzała na zegarek. Jeszcze cztery minuty.

"Cholera!" krzyknęła w myślach.

 Doskoczyła do szafy i jednym ruchem wyciągnęła ze środka dżinsową kurtkę. Spojrzała przez okno. Przestało na chwilę padać, ale znając jej szczęście, zacznie zaraz po tym, jak wyjdzie z domu. Pokiwała w zamyśleniu głową i wyciągnęła jeszcze parasol.

 Szymon przyglądał jej się ze zmarszczonymi brwiami.

– Wszystko okej?

 Adrianna rzuciła na niego ostatni raz okiem i zbiegając ze schodów, krzyknęła na cały dom:

– Lecę na próbę!

 Autobus już stał na przystanku, więc wskoczyła do środka, omal nie wywracając się na progu. Z lekko zaczerwienionymi policzkami usiadła przy oknie.

*

 Kiedy tylko Adrianna weszła do szkoły, poczuła, że coś jest nie tak. Ściany wydawały się dziwnie puste, a po korytarzu roznosiły się przytłumione głosy.

 Szła korytarzem, kiedy z sekretariatu wyjrzała głowa Dyrektorka. Wyglądało to dość zabawnie, zważywszy na jego wzrost. Głowa znajdowała się kilka centymetrów nad klamką i Adrianna z trudem powstrzymała parsknięcie.

– Dzień dobry – przywitała się.

 Zamierzała go ominąć i pójść na próbę, ale Dyrektorek pokiwał w jej stronę ręką i otworzył szerzej drzwi, zapraszając ją do środka.

– Ja śpieszę się na próbę – zaczęła.

– Wiem, wiem. – Dyrektorek pokiwał głową. – Zresztą gratuluję ci dostania się do zespołu. Wejdźmy do mojego gabinetu. Zajmę ci tylko chwilę – dodał, kiedy Adrianna wskazała na drzwi.

 Od ostatniej jej wizyty gabinet Dyrektorka nie uległ zmianie. Na stole pojawił się flakon z kwiatami z dnia nauczyciela. Adrianna pamiętała, jak tydzień wcześniej podszedł do niej na przerwie Michał. Miał naburmuszoną minę, a kabel od słuchawek kołysał się mu za plecami. Powiedział, że rozmawiał z Dyrektorkiem o występie. Na początku bardzo się ucieszył i zgodził się, aby wystąpili. Nagle weszła Jadźka z „ważnymi dokumentami". Dyrektorek opowiedział jej o planie Michała, a ona nie patrząc na Woźniaka odpowiedziała:

Dzikie Kwiaty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz