50. Rita Stankiewicz

8 5 16
                                    

Rita nie wierzyła w zbiegi okoliczności. Coś takiego jak przypadek nie istniało, więc kiedy tylko Dyrektorek powiedział o zdarzeniu z kamerą, w którym przypadkiem był winny Feliks, nabrała pewności, że nie nie stało się to przez przypadek.

Chłopak zapewne musiał doskonale zdawać sobie sprawę z tego, co robił, gdy celował piłką prosto w oko kamery. Oczywiście, nie miała pewności, ale znała Feliksa na tyle dobrze, by wiedzieć, iż nie był on tak głupi, na jakiego wyglądał. Sytuacja spod kina wracał do niej każdego wieczoru, gdy w domu robiło się na tyle cicho, by umysł zaczął przywoływać najgorsze wspomnienia. Zachowanie Zuzy utwierdziło ją w przekonaniu, jak bardzo była zapatrzona w Feliksa, a on wciskał jej kit za kitem i za każdym razem uchodziło mu to na sucho.

Marcel przywitał się z nią skinięciem głowy i od razu położył zaspany na ławce. Odkąd dostał się wojewódzkiego etapu konkursu, musiał siedzieć do późnych godzin i rozwiązywać zadania, które z czasem zaczęły się powtarzać.

– Gdybym cię nie znała, zapytałabym cię, co robiłeś w nocy, ale jesteś na tyle dużą pokraką życiową, że wiem, iż nie było to nic fascynującego.

Marcel parsknął pod nosem na tę dziecinną uwagę Rity. Jeszcze dwa lata temu obraziłby się na dziewczynę i nie odzywał się do niej przez najbliższy miesiąc, ale teraz zaczęło go to śmieszyć. Rita za wszelką cenę próbowała udowodnić, że niedostanie się do drugiego etapu konkursu wcale na nią nie wpłynęło, ale Marcel nie miał serca, by sobie z tego żartować.

– Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że nieudolnie próbujesz mnie poderwać. Z naciskiem na nieudolnie.

Rita delikatnie uniosła kącik ust do góry. Rozmowa z Adrianną wciąż chodziła jej po głowie, ale starała się udawać, że wcale nie wzięła na poważnie jej pytania o Marcela. Przecież byli wrogami i nie miało się to nigdy zmienić. Zanim zdążyła palnąć coś głupiego, rozległ się stukot szpilek Ekierki. Kobieta obdarowała ich szerokim uśmiechem i z triumfem pomachała kluczami do trójki.

– Myślicie, że ktoś się zorientował, że wzięłam je do domu?

Rita w pierwszym momencie chciała złapać się za głowę, ale po chwili się opanowała i posłała w kierunku Ekierki szczery uśmiech.

– Myślę, że nikt nie będzie miał pani tego za złe.

*

Gdy Rita wychodziła z sali fizyki, kończąc okropną lekcję z Górą, Adrianna szła jej naprzeciw z zaciętą miną. Dziewczyna w pierwszej kolejności pomyślała, że Adrianna nie cieszyła się na myśl o kartkówce z optyki (którą wałkowali od prawie początku roku), ale gdy ta stanęła centralnie przed nią, zagradzając jej dalszą drogę, stwierdziła, że coś musiało się zdarzyć.

Celina przelotnie popatrzyła na dwójkę. Nadal nie pogodziła się z Ritą i dziewczyna zaczynała wątpić, by udało im się w końcu dogadać. Celina była twarda jak szkło i nieugięta niczym żołnierz stojący na warcie przed Pałacem Buckingham.

– Jestem naprawdę wyrozumiała, ale jeśli mnie nie lubisz albo uważasz za zbyt głupią, to po prostu mi to powiedz.

Rita zmarszczyła brwi. Na co dzień Adrianna była miła i zabawna, i rzadko kiedy robiła jej jakieś wyrzuty, więc tym bardziej zdziwił ją buntowniczy ton jej głosu.

– Ale o co ci chodzi? Wstałaś dzisiaj lewą nogą?

Adrianna prychnęła.

– Nie, ale niekiedy wydaje mi się, że swój pierwszy krok ty zrobiłaś lewą nogą*.

Dzikie Kwiaty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz