25. Adrianna Konieczna

19 5 9
                                    

 Adrianna westchnęła w duchu na samą myśl o niedzieli.

 100 – lecie Odzyskania Niepodległości zbliżało się wielkimi krokami, a co za tym idzie: wielkie uroczystości i kilkugodzinne stanie przy sztandarze. Przez cały tydzień była cisza. Nikt o niczym nie wspominał, a Kuba nawet nie zdawał sobie sprawy z uroczystości. Zimnym prysznicem okazała się lekcja historii w czwartek. Nauczycielka bezpośrednio nawiązała do sytuacji na rozpoczęciu roku.

– Adrianna, mam nadzieję, że tym razem wystoisz. Chyba, że chcesz, aby ktoś zajął twoje miejsce?

 Dziewczyna niemal skinęła głową, ale zaraz przypomniała sobie o przepustce, jaką miała dać obecność w poczcie sztandarowym.

– Wszystkie szkoły będą stały z otwartymi ramionami dla kogoś, kto pełnił tak ważną funkcję – powtarzała bez przerwy pani Wolska, a Adrianna czuła, jak podnosi się jej ciśnienie.

 Obiecała sobie, że w szkole średniej kategorycznie odmówi przyłączenia się do pocztu. Ale z czasem zaczęła pojmować, że dostanie się do szkoły jest równoznaczne ze zgodzeniem się pełnienia tej okropnej funkcji.

– Ale żeś się wkopała – podsumował Dominik, kiedy Adrianna o wszystkim mu opowiedziała. – Ja na twoim miejscu, powiedziałbym Wolskiej do słuchu, co myślę o takim wyzysku.

– Tylko, że dla niej to najbardziej zaszczytna funkcja, jaką można pełnić. – Pociągnęła łyk coli. – I jeśli się teraz poddam, na ostatniej prostej, i tym bardziej w środku roku, na pewno się na mnie obrazi. Ale jeśli spóźnię się na otwarcie sezonu w Wiśle, to inaczej z nią porozmawiam!

 Siedzieli chwilę w ciszy, obserwując niezmąconą taflę wody. Przyszli razem do parku. Zajęcia grupy zaawansowanej z niemieckiego skończyły się godzinę temu, więc nie chcąc bezczynnie siedzieć przez czterdzieści pięć minut, Adrianna pojechała do domu, zostawiła plecak, zjadła przygotowany przez babcię obiad i wróciła po Dominika.

– Jak próby zespołu?

 Adrianna zastanowiła się przez chwilę, nim odpowiedziała. Szło im coraz lepiej, ale im bliżej debiutanckiego koncertu było, dziewczyna czuła skurcz w żołądku i zastanawiała się, czy nie rzucić tego wszystkiego.

– Dobrze. Świetnie. Wyśmienicie. Szczególnie, kiedy dołączyła Agata. O niczym innym nie marzę, niż spędzać z nią od jednej do trzech godzin w czwartek wieczorem.

 Dominik pokiwał w zrozumieniu głową. A przynajmniej Adrianna miała nadzieję, że zrozumiał. Wszystko kotłowało się jej naraz w głowie: gazetka, zespół, sztandar, prace nad opowiadaniami fanowskimi, skoki, które zaczynały się za tydzień.

 Agata z początku nie wydawała się zła. Przeciwnie, Adrianna cieszyła, że część ciężaru zdjęto z jej barków. Nie musiała zapamiętywać długich piosenek, nie obawiała się, że podczas występu wszystkie oczy będą zwrócone w jej stronę (kiedy porównywała sobie ich wygląd w głowie, zdawała sobie sprawę, kto przyciągnie uwagę widzów).

– Ona to umi się wszędzie wepchać. – Dominik zaśmiał się pod nosem.. – A ty, to... – Machnął ręką. – Szkoda godać.

 Adrianna mimo wieloletniej przyjaźni z Dominikiem, nadal nie mogła pojąc, jak udaje mu się wypowiadać w kompletnie różny sposób: przy niej i swojej rodzinie i przy obcych. Czasem, gdy rozmawiali, chłopak tak zaciągał, że ledwo udawało się jej go zrozumieć. A w szkole potrafił składać pełne polskie zdania z niepoprawną dokładnością. Gdy go o to pytała, zawsze powtarzał to samo: "A po co jo przy tobie będę się starać?".

Dzikie Kwiaty ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz