Maraton 2/4
-Wstawaj śpiochu...-nic zero reakcji
Budzę go już z dobre 10 min a ten nic ZERO. Jak on tak potrafi ciągle spać. Tak sobie myślę, że może podziała stara metoda budzenia o nazwie "zwierzę na wolności"
Poszłam do kuchni po mleko i płatki no i łyżkę dla udekorowania wszystkiego. Z złowieszczym uśmieszkiem wracałam do pokoju. Odkręciła butelkę i otworzyłam płatki, dobrze, że tych płatek nie lubię..jednak się opłaca wysyłać tego lenia #1 na zakupy.
Wylałam na śpiącego Anto mleko i następnie płatki, i oczywiście wcześniej włożyłam jemu łyżeczkę do ręki.
Wiecie co jest najlepsze, że ten złamas się nic nie przebudził. Wkurzona zabrałam z półki jego telefon i jak na zawołanie znalazłam się na podłodze. Czy on ma jakiś jebany czujnik??? no chyba, że coś ukrywa.........mój mały przyjaciel ma tajemnice.
-uuu ktoś tutaj się obudził-uśmiechnęłam się chytrze
-pff ja nie co ty od dawna nie śpię-przewrócił oczami uśmiechając się przy tym
-dobra złaź ze mnie, za lekki to ty nie jesteś, do tego jesteś cały mokry-zepchnęłam go ze mnie, na co jęknął
-a było tak miękko-obraził się jak małe dziecko
Ile on ma lat?!? 7??
***
-tak w ogóle po co mnie budziłaś??-wchodząc z Anto do kuchni usłyszałam
-a tak, chciałam z tobą porozmawiać bo ostatnio nie było okazji....-odwracając uśmiechnęłam się
-przyznaj się... tak bez niczego na pewno nie, za dobrze ciebie znam Monico Martinez moja klusko
-tą kluskę sobie wiesz gdzie możesz wsadzić??
-no gdzie kluseczko-chytrze się uśmiechnął, no co za głupek, aż sama się uśmiechnęłam na jego minę
-głupek-odepchnęłam lekkim ruchem jego głowęJuż trochę spokojniej zjedliśmy śniadanko które było wprost zajebiste.
Nic nie mówię ale to było takie dobre, że bym mogła to jeść na śniadanie obiad i kolacje.Najedzeni położyliśmy się na kanapie w salonie..leżymy już z dobre 5 min bez jakichkolwiek ruchu, nic nie mówiąc.
Po następnych 5 min doszliśmy do tego, że wypadało by się szykować na trening znaczy on bo ja tylko taka "przyzwoitka", dobra mniejsza idę się ogarnąć bo cały dzień nie będę chodzić w piżamie.***
To teraz tak mam około 30 min na ogarnięcie się, więc co tu ubrać(wy też tak macie "of course, girls not boys", że patrzycie na szafkę z ubraniami i czekacie aż same się ułożą w jakiś znośny outfit???). Patrzę patrzę i uwierzcie ale ciemno to widzę.
Ostatecznie wybrałam top czerwony z frędzlami, różowe trampki i spodnie w paski
Bardzo spodobał mi się ostatnio ten styl. Gdy założyłam ubrania miałam z dobre 10 min czasu wolnego. Jak na mnie to nawet szybko się uporałam.
Podchodzę do lustra i nie powiem nie jest aż tak źle. Więc no z "mejkapu" mogę dziś zrezygnować.
Najlepszym przykładem jest Anto....normalnie piszczy na wygląd mojej twarzy z rana, a dziś nic cisza więc nie jest źle.
-uważaj bo lustro pęknie-niespodziewanie usłyszałam głos zza siebie
-debilu nie baw się w włamywacza, bo jeszcze trochę a okradniesz się sam-prychnął przewracając oczami i wyszedł
-zbieraj się bo musimy już jechać-haha jakbym zaczęła makijaż robić to by się skończyło na tym, że Anto zdążyłby odbyć trening umyć się i wrócić na spokojnie do domu a ja bym się dopiero kończyła "pędzlować"(tłumacze się od razu....historia taka była...Ney bawiąc się z Davi farbami przyszli do mnie i chcieli pokazać co namalowali i jak zobaczyli jak się maluję wyskoczyli że pędzluje się)
Zabrałam szybko z łóżka swój telefon i szybko popędziłam do garażu.***kilka h później***
Trening jak trening minął ciężko dla chłopaków a dla mnie wręcz bajecznie. Mogłam zabrać spodenki, opaliłabym się chociaż.
Wracając po treningu wróciliśmy do domciu i zrobiliśmy maraton filmowy który mieliśmy już dawno zrobić no ale nie było jak.....
W repertuarze znalazła się oczywiście bajka, komedia i akcja.
Znaczy mieliśmy zamiar obejrzeć stanęło na tym, że już 2h oglądamy bajki a reszta leży
-dobra koniec bajek bo ty już wystarczająco cofnąłeś się do tyłu-zaśmiałam się lekko i podchodząc do laptopa. Usunęłam jedna kartę z bajkami a włączyłam film akcji. Ogółem nie znam nawet tytułu ale bodajże dobry jest.Tak nam minął czas do 4 rano.
Zrobiliśmy sobie przerwę od oglądania i zachciało się temu grubaskowi kanapek. No to co miałam zrobić jeśli mnie też naszła ochota.... no nic......
Więc teraz stoję w kuchni patrzą do środka lodówki i czekam na objawienie się czegoś co mnie skusi, no ale wiecie jeśli nikt z nas nie był na zakupach tydzień temu to teraz mamy karę.
Przeszukałam każdą szafkę nawet z lekarstwami, żeby coś znaleźć i o dziwo coś mi przyszło do tej pustej łepetyny.
Znalazłam w szafce ciastka do "kawy", wyciągnęłam jej jak i mleko z lodówki i lody o smaku czarnej porzeczki z wanilią. Zagrzałam mleko, do miseczek nałożyłam lodów po jednej gałce z każdego smaku i dołożyłam kilka ciastek. Zadowolona z efektu od razu można było usłyszeć jak w moim brzuchu odbywa się apokalipsa.***
Spokojnie sobie śpię na miękkiej podusi(czyt.Anto) gdy poczułam wielki ból dupy.
No debil mnie zrzucił no co za grubas się musi rozpychać zawsze i jak być tu miła no kuźwa jak
-widzę, że się uśmiechasz, zaraz ja ciebie zrzucę i nie będzie tobie tak wesołoPodniosłam się z puszystego dywanu i usiadłam okrakiem na tym grubasie.
-chciałeś kare to ją będziesz miał-uśmiechnęłam się przebiegle do niego
Patrzył na mnie jakby zdziwiony co robię. Zaczęłam moją "misję"o nazwie "odwrócenie uwagi", uśmiechnięta zaczęłam się wygłupiać, naprawdę wygłupiać tak jak przy nikim innym. Gdy nie zauważył wzięłam rzecz i by nie skapnął się o co cho wzięłam poduszkę i go uderzyłam. Długo nie był dłużny i sam zaczął uderzać poduszką. Po jednym mocny uderzeniu w niego poduszka się popruła i wyleciało pierze. Salwa śmiechu po prostu nie mogła poczekać wiec śmialiśmy się jakże z tej głupiej sytuacji aż śmiejąc się Anto zakrztusił się jednym małym piórkiem. Przerażona uderzyłam go w plecy i piórko wyleciało, popatrzyliśmy się na siebie i znów śmialiśmy się ze wszystkiego nie przerywając dalej walki na poduszki.
***
Po jakże długiej i męczącej walce z Anto zdecydowaliśmy zejść i coś zjeść.
-nie wiem czy dam rade coś zjeść, bo przez ten śmiech brzuch mnie cały boli-powiedział Anto uśmiechając się pogodnie do mnie
Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam się do niego. Przytuleni byliśmy z dobre 5 min dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi który nam by nie przeszkodził.
Odsunęłam się i ruszyłam z grymasem na twarzy w stronę drzwi. Gdy otwarła drzwi i widząc osobę za nią nigdy bym nie pomyślała, że jak debilka będę stała dobre kilka minut i wpatrywała się przed siebie. No kurwa nie wierze, że po ostatnim spotkaniu w ogolę chciała do mnie przyjść.
YOU ARE READING
Dwa problemy z głowy
FanfictionDruga część ''Co się stanie gdy...?'' Czy dobrym posunięciem był transfer do Barcelony? Jak długo da radę okłamywać się samą siebie? Czy ułoży się wszystko tak jak chciałaby? Problemy to nieodstępny etap życia Monici. Tego nigdy się nie dowiesz dop...