Rozdział 24

72 7 0
                                    

Siedziałam w kawiarence już 10 minut. Leo napisał, że są dziś wyjątkowo okropne korki w Barcelonie i może mieć małe opóźnienie. Nie byłam na niego zła. Nie było to zależne od niego. Poza tym, ja ciągle się gdzieś spóźniam, więc jak mogę wymagać punktualności od kogoś innego.

-Witaj Monia. Bardzo cię jeszcze raz przepraszam-rzekł Argentyńczyk, przytulając mnie na przywitanie.

-Witaj Leo. Nic się nie dzieje-uśmiechnęłam się w momencie podejścia kelnera. Złożyliśmy nasze zamówienia i zaczęliśmy luźną rozmowę. Widząc radość w oczach mojego towarzysza, kiedy mówił o swojej rodzinie moje serce aż samo się uśmiechało.

-Oj Monia, musisz koniecznie nas niedługo odwiedzić. Antonella bardzo się ucieszy i przestanie truć mi dupę, że dawno się nie widziałyście. Żebyś wiedziała, jak bardzo była na mnie obrażona dziś, kiedy jej powiedziałem, że jadę na spotkanie z tobą. Przeszło jej dopiero, kiedy powiedziałem, że ściągnę cię do nas. Wtedy za raz podłapał to Thiago i Matteo, więc nie masz już nic do gadania-zaśmiał się.

-Boże, jak ja dawno ich nie widziałam! Musimy się jakoś umówić. Koniecznie!-także się zaśmiałam. Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienia.

-Leo, tak właściwie, co się stało, że chciałeś się spotkać. Bo podejrzewam, że nie chodziło o rozmowę o naszych rodzinach.

-To prawda Monia, nie chodziło-odłożył kawę i spojrzał na mnie poważnie-Monia chodzi o klub. Luis odchodzi z roli trenera. Jego następcą będzie Ernesto Valverde. Musisz w najbliższym czasie wrócić do Barcelony.

-Leo czekaj, powoli. Dlaczego muszę?-nie pytałam o końcu trenowania Barcelony przez Luis'a bo już dawno nam to mówił. Bardziej nie rozumiałam, dlaczego przez Valverde muszę wrócić.

-Monia widzisz, Valverde planuje zmiany kadrowe. Chce pościągać nowych zawodników w zamian za tych obecnych, których nie widzi w swoim "nowym" składzie. Przyjedź, przejdź testy i po problemie. Nie chcę żebyś została zawodnikiem bez klubu, co czeka tych, którzy ich nie przejdą. Dlatego chciałem się spotkać. Nikt ze sztabu by cię nie poinformował.

-Matko Boska-tylko tyle mogłam powiedzieć. Nie rozumiem i nie popieram takiego podejścia do sprawy, ale co mogę ja jedna? Nic.-Dziękuję Leo za informacje, przyjadę do Barcelony na dniach.

-Obowiązkowo, wtedy mnie informujesz, a ja organizuje spotkanie z moją żoną

-Nie ma problemu-zaśmiałam się. Podczas dalszej, już luźniejszej rozmowy dowiedziałam się, co słychać w drużynie, kto ma nowe pociechy, a kto zaliczył najbardziej spektakularne gleby na treningu. W rankingu podobno wciąż króluje Neymar. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Musiałam biec na kolejny samolot tego dnia, tym razem do Madrytu. Po pożegnaniu się z Leo szybko trafiłam na lotnisko, a stamtąd do Madrytu. Anto nie odbierał, więc zamówiłam taksówkę i podałam adres blondyna. Weszłam do domu, starając się nie robić dużego hałasu. Po locie z Francji nie wiedziałam, czy Mia śpi. Wolałam nie budzić latorośli Griezmannów. Kierowałam się do mojego kolejnego tymczasowego pokoju, ale zatrzymałam się tuż obok sypialni Anto i Eriki. Słyszałam wyraźnie podniesione głosy i swoje imię. Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale cicho.

-Ile ona będzie tu jeszcze mieszkać Anto? Byłam dobrą żoną, akceptowałam, że jest twoją przyjaciółką i nie ma co ze sobą zrobić, ale ile można!? Ma 21 lat, nie będziesz non stop ją niańczyć! Za raz urodzi się twoje drugie dziecko i musimy gdzieś zrobić pokój, do tego można by zorganizować jakiś pokój zabaw. Nie ma tu miejsca na przybłędy!-nie mogłam uwierzyć w słowa Eriki. Myślałam, że się lubimy, a ona okazała się zwykłą szmatą!

-Erika nie wyrzucę jej za próg! To moja przyjaciółka!

-Anto ona była z nami w odwiedziny u twoich rodziców! Może niech z nami zostanie już na stałe co?!

-Uspokój się! Jeżeli, aż tak bardzo tego chcesz to kiedy wróci,  delikatnie poproszę o wyprowadzkę, ale ja mówię, nie ty. Mnie zrozumie-po tych słowach nie wytrzymałam

-Ty chuju! Wspierałam cię! Pomagałam, kiedy nie dawałeś sobie rady! Zawsze przy tobie byłam, a ty nawet nie potrafisz mnie bronić, kiedy ta szmata mnie oskarża tylko jesteś jej potulny jak baranek!-wykrzyczałam mu prosto w twarz, na której malował się szok. Nie spodziewał się mnie tu.

-Monia posłuchaj, ja..-zaczął, ale jego kochana żona mu przerwała

-Zamknij się skarbie. Ja to załatwię-powiedziała do niego i spojrzała na mnie-Jesteś jak pchła. Żywisz się inną osobą. Jesteś pasożytem, którego nikt tu nie chce. Byłam miła ale koniec tego! Jesteś zwykłą kurwą, której nawet właśni rodzice nie chcą. Miałaś dwóch facetów i obaj cię zostawili. Biedna, mała, nic nie warta kurwa!-nie potrafiłam nic powiedzieć. Zaczęłam płakać. Podeszłam do Eriki.

-Skoro przeszkadzam, to za raz mnie tu nie będzie. Już nigdy nie zawitam ani w waszym domu, ani w waszym życiu-popatrzyłam kolejno na Erike i Antoine'a- Wychowujcie swoje dzieci w spokoju, ale powiem jedno, współczuje im matki- naplułam jej w twarz, odwróciłam się pędem wpadając do pokoju po nie rozpakowana walizkę.

Wyszłam z ich domu nie zwracając na nawoływanie Anto. Już wystarczająco dużo powiedział, a raczej nic. Co z niego za facet jak nie potrafi postawić się własnej żonie? No chyba, że też tak uważa. Mam to już głęboko w dupie. Gdy tylko wyszłam za bramę tego "idealnego pałacu" zauważyłam taksówkę, którą zamówiłam przed chwilą. Wsiadłam i poprosiłam kierowce żeby od razu ruszył. Po podaniu kolejny raz adresu lotniska, wybrałam numer człowieka, który miałam nadzieje, da mi dach nad głową choć na jedną noc.

-Halo Monia? Miałaś napisać jak...

-Ney mogę się zatrzymać u ciebie? Anto mnie wyrzucił.

***


Jeden z niewielu rozdziałów które maja tak dużo w sobie emocji. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 19, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dwa problemy z głowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz