***pov Monica***
-Macon..?-zająknęłam się-ale.. jak to..?-popatrzyłam na nich ze zdziwieniem, nie dowierzając w ich słowa
-tak Macon moje słońce.....już od dawna powinnaś tam pojechać, naszym zdaniem teraz jest najlepszy moment-Anto podszedł wolnym krokiem do Eriki by przytulić ją od tyłu
-nie wiem co powiedzieć..-wszystkie wspomnienia we mnie uderzyły jak nigdy
-może "kocham was"?-powiedziała uśmiechnięta Erika, wtulając się bardziej do męża
-kocham was-krzyknęłam przytulając ich
-dobra koniec tych czułości, sio pakować się bo samolot na nas czekać nie będzie-roześmiany Anto to połączenie jest tak absurdalne. Co do czego dochodzi potrafi dać każdemu w kość.
Po krótkiej wymianie zdań wyszli z mojego pokoju bym mogła się w spokoju zabrać za pakowanie. Pakując to co inne rzeczy nie dowierzałam, że powrócę do najukochańszego miejsca w tak absurdalnym momencie jak tym.
***
Zmęczona pakowaniem zeszłam na dół do salonu w którym zastałam naszą grupkę osób rozmawiających i śmiejących się ....można nazwać, że "moją drugą rodziną".
-z czego się tak śmiejecie, może też bym się z wami pośmiała?
-o Monia, skończyłaś się pakować?
-tak i może to być dziwne ale było to trudniejsze niż może się wydawać-usiadłam na kanapie pomiędzy Marcelo a Anto
Resztę czasu którego i tak było mało spędziliśmy na rozmowie. Śmialiśmy się jakby to było nasze pierwsze spotkanie po latach. Nie wspominaliśmy żadnych złych sytuacji, kłótni czy innych bzdet. Korzystaliśmy z danych nam chwil które dostaliśmy w swoim gronie.
-dobra zbieramy się, bo za pół godziny musimy być na lotnisku-jak zwykle Anto umie zepsuć sytuacje
-Antoine ma rację-Erika poszła w kroki Anto wstając i żegnając się z każdym po kolei, powinna zrobić to samo
Po dużej ilości przytulasów pobiegłam po swoją walizkę która czekała na mnie gotowa w pokoju. Chwyciłam jeszcze tylko torbę podręczną w której miała słuchawki, dokumenty, ładowarkę, telefon jak inne mnie ważne rzeczy.
U podnóża schodów natknęłam się na Marcelo.
-daj pomogę tobie-zabrał moją torbę bez zgody i ruszył na dwór by schować ją do bagażnika.
-DZIĘKUJE-krzyknęłam z myślą, że usłyszy
-gotowa?-usłyszałam koło siebie głos Eriki
Spojrzałam na nią przestraszona, ostatni zaczęłam się chyba do wszystkich skradać, bo nie usłyszałam jak podchodzi.
-jak nigdy-powiedziałam pewna chwytając ją za rękę
-no to ruszamy
Wyszłyśmy pewnym krokiem przed budynek, gdzie zastaliśmy gadających chłopaków. Gdy podeszłyśmy bliżej chłopcy spojrzeli na nas ucinając swoją rozmowę.
-gotowe?-pokiwałyśmy obie ochoczo głowami spoglądając katem oka na siebie
-ruszajcie bo się jeszcze spóźnicie-Marcelo wystawił dłoń do pożegnania
Obie się ostatni raz pożegnaliśmy, po czym ja usiadłam z tyłu a Erika z przodu a Anto za kierownicą.
***pov Leo***
Siedziałem wtulony w żonę, oglądając jej ulubiony serial gdy przeszkodziło nam nagłe wbicie Neymara do domu.
-zakończyłem wszystko co było pomiędzy nami.....-wstałem powoli do niego podchodząc
CZYTASZ
Dwa problemy z głowy
FanfictionDruga część ''Co się stanie gdy...?'' Czy dobrym posunięciem był transfer do Barcelony? Jak długo da radę okłamywać się samą siebie? Czy ułoży się wszystko tak jak chciałaby? Problemy to nieodstępny etap życia Monici. Tego nigdy się nie dowiesz dop...