- Apsik! - kolejne kichnięcie i kolejna chusteczka wyciągnięta przeze mnie z opakowania. Gdyby wziąć je wszystkie to można by zbudować drugi mur chiński.
- Na zdrowie - słyszę. Patrzę z nienawiścią na demona.
- To przez ciebie nie mogę dopiąć kurtki, za dobrze mnie karmisz - demon się zaśmiał.
- Pojedziemy dziś na jakieś zakupy, jeśli chcesz... grubasku - na słowo „grubasku" podniosło mi się ciśnienie.
- Grubasku?! Mam bardzo dobrą wagę! Poza tym to twoja wina, że przytyłam! - krzyknęłam odpinając pas i wychodząc z samochodu. Nawet nie wiem, kiedy dojechaliśmy pod szkołę...
'Grubasku... też coś... ważę tylko pięćdziesiąt kilo!'
Szybkim krokiem weszłam do szkoły. Oddałam kurtkę do szatni i powędrowałam po schodach na górę. Przywitałam się z Suzi i Zackiem buziakiem w policzek.- W końcu piątek - jęknęła z ulgą.
- Może wykorzystamy to, że jutro mamy wolne? - spojrzałam z ciekawością na Zacka.
- To znaczy? - zapytałam.
-Pójdziemy do jakiegoś klubu czy coś
- A wpuszczą cię smarkaczu? - zaśmiała się Suzi.
- Chciałem zaznaczyć, że jestem od ciebie starszy gówniarzu jeden.
'Zaczyna się'
Wywróciłam oczami popijając kawę z termosu. Ta dwójka naprawdę lubi się kłócić...
Na szczęście przerwał im dzwonek na lekcje.[*]
- Nie - powiedziałam stanowczo pukając długopisem w stół. Od trzydziestu minut próbuje efektywnie wykorzystać czas spędzony w auli i zrobić zadanie z matmy, ale szanowany pan Zack Miller mi w tym przeszkadza. Ciągłe pytania o to czy pójdziemy dziś na imprezę zaczynały mnie denerwować.
- Ale dlaczego? - ton jego głosu przypominał bardziej pięcioletniego dzieciaka niż siedemnastoletniego chłopaka.
-No nie wiem - udałam, że się zastanawiam - może dlatego że w poniedziałek jest sprawdzian z chemii?
- Oj przestań, nie bądź nagle taki kujon.
-Spierdalaj - powiedziałam przysuwając nos do podręcznika dając mu jasny znak mówiący „nie i daj już spokój". Szkoda tylko że Zack nie umiał go odczytać.
- No zgódź się, co ci szkodzi? Pouczysz się w Niedzielę. Ja zawsze tak robię - powiedział z uśmiechem. Aż się prosi, żeby go zgasić.
-Przypomnij mi..., ile masz lat?
-Siedemnaście no i?
- To oznacza, że tak jak wiele razy opowiadałeś kiblowałeś w pierwszej klasie wiec lepiej nie dawaj mi porad na temat uczenia się.
- Ale ty jednak wredna jesteś - odwróciłam głowę w jego stronę i pokazałam mu język.
- Poza tym źle się czu-- Zack zamknął mi usta pocałunkiem. Popatrzyłam na niego zła, nie chce, żeby się zaraził.
- Zarazisz się.
- W dupie to mam - kolejny pocałunek
- Przestań, ludzie się patrzą
- Nie przestane, dopóki się nie zgodzisz - westchnęłam zrezygnowana kładąc mu dłoń na ustach.
- Niech ci będzie... - czułam się pokonana, ale już trudno. Została jeszcze tylko jedna kwestia... Sebastian.
[*]
Wracaliśmy do domu z bagażnikiem wypchanym po brzegi zakupami. Niewinny wypad po kurtkę przerodził się w prawdziwy szał zakupów, nigdy nie kupiłam tylu rzeczy naraz. Szczerze mówiąc cieszę się, że tak to się potoczyło, przynajmniej przez chwile mogłam zapomnieć o mojej obietnicy wobec Zacka i Suzi. Niestety wraz z wejściem do samochodu przypomniałam sobie, że muszę iść na tą cholerną imprezę. W dodatku Sebastian jeszcze o niczym nie wie. Napiłam się pepsi, która została jeszcze w papierowym kubku.
![](https://img.wattpad.com/cover/130714148-288-k762112.jpg)
YOU ARE READING
Oszukać Przeznaczenie [Sebastian X OC] [Zakończone]
Fanfiction"Błędy przodków czasami odciskają swe piętno na następnych pokoleniach" Maja jest świeżo upieczoną szesnastolatką, która codziennie próbuje poukładać sobie swoje obowiązki tak by między szkołą a pracą znaleźć też czas na zabawę ze znajomymi. Kilka d...