-5-

781 49 27
                                    

Risuku

   Wpatrywałam się w zamknięte oczy mojego brata. Od czasu do czasu wycierałam łzy, które nie przestawały płynąć.

— Jego stan jest stabilny — szepnął Seijūrō, siedzący obok.

   Pomimo tego nie przestawałam się martwić. Kaoru to jedyna osoba z rodziny, jaka mi została. Nie chcę go stracić.

— Lekarze mówią, że niedługo się wybudzi — chłopak pogłaskał mnie po policzku.

   Odwróciłam głowę w jego stronę i wpatrywałam się w jego oczy. Seijūrō nie przerywając kontaktu wzrokowego, złączył nasze usta w delikatnym i krótkim pocałunku.

   Gdy odsunęliśmy się od siebie zadzwonił jego telefon. Pocałował mnie w policzek i wyszedł na korytarz. Natomiast ja ponownie spojrzałam na brata. Złapałam go za rękę i lekko ścisnęłam. 

— Muszę już iść — Seijurō podszedł do mnie i szybko pocałował w usta. — Ojciec dzwonił.

— Do jutra? — zapytałam patrząc na niego.

   Skinął głową i uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.

***

   Przez cały czas siedziałam w szpitalnym pokoju. Zapewne gdyby nie Eri, która przyszła tutaj zaraz po wyjściu Seijūrō, to nawet bym nic nie zjadła. Dziewczyna dbała o to bym nie zemdlała.

— Obudzi się. Jestem tego pewna — powiedziała, ściskając moją dłoń.

   Przymknęłam powieki. Czułam się jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej. W sumie nie dziwie się, ponieważ od czasu przyjazdu do szpitala, w ogóle nie zmrużyłam oka.

— Powinnaś się zdrzemnąć, chociaż na chwilkę — spojrzałam na Eri. — Obudzę cię jak coś.

   Skinęłam głową i zamknęłam oczy. Niedługo później zasnęłam.

***

   Otworzyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie, aby przyzwyczaić się do jasności pomieszczenia.

   Rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam śpiącą Eri natomiast, gdy przeniosłam wzrok na Kaoru, ze smutkiem stwierdziłam, że nadal się nie obudził.

   Westchnęłam i zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 19:47. Dopiero po chwili zdecydowałam się wstać i przespacerować po szpitalu, musiałam trochę  rozprostować nogi.

   Pogłaskałam brata po włosach i wyszłam z sali. Zaczęłam przechadzać się po korytarzach. W końcu, gdy dotarłam do stołówki podeszłam do automatu z przekąskami i wyciągnęłam kilka monet z kieszeni. Wrzuciłam je do maszyny i wybrałam  coś do jedzenia.

   Gdy wracałam do sali, w której leżał Kaoru, poczułam wibracje telefonu. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił nieznany numer, dlatego odrzuciłam połączenie. Miałam już schować urządzenie, gdy ten sam numer ponownie zadzwonił. Ponownie nie odebrałam, jednak niedługo później znów zadzwonił. Przystanęłam i niepewnie odebrałam.

— Halo? — zapytałam, po drugiej stronie usłyszałam męski śmiech. — Halo?

— Jesteś urocza Risuku — zamarłam, gdy usłyszałam swoje imię.

— Kim Pan jest?! — ponownie usłyszałam śmiech. — Skąd Pan zna moje imię?! 

— Kiedyś się spotkamy Risuku. Cierpliwości.

   Po tych słowach mężczyzna się rozłączył. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, próbując się uspokoić. Cała ta rozmowa była naprawdę dziwna.

   Dopiero, gdy się uspokoiłam ruszyłam do sali Kaoru. Stanęłam przy drzwiach i miałam już wejść do środka, gdy usłyszałam wibracje telefonu. Niepewnie go wyciągnęłam i zobaczyłam wiadomość.

[Nieznany] - Nie waż się komuś powiedzieć o tej rozmowie.

   Przeszedł mnie dreszcz.

   Weszłam do sali, ostrożnie zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na brata. Moje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłam, że ma otwarte oczy. Z moich ust wydobył się szloch, a z oczu popłynęły łzy. Rzuciłam się Kaoru na szyję, a on mnie przytrzymał.

— Nie płacz siostrzyczko — szepnął i wtulił twarz w moje włosy. — Jestem tu.

   Zacisnęłam powieki i mocniej go objęłam. Nie puszczałam brata przez długi czas. Dopiero, gdy przyszedł lekarz odsunęłam się i pozwoliłam mu zrobić badania.

   Jednak nadal myślałam o tajemniczym mężczyźnie, który mówił, że kiedyś się spotkamy. Czułam przerażenie na samą myśl o tym, jednak starałam się skupić na Kaoru, który musiał zostać jeszcze ponad tydzień w szpitalu.

[Akashi Seijūrō x OC] The Red KingWhere stories live. Discover now