-6-

745 52 2
                                    

Risuku

   Minęło parę dni, a Seijūrō nie pojawił się już w szpitalu. Dzwoniłam do niego, jednak nie odbierał. Martwiłam się, że coś mu się stało, dlatego postanowiłam w końcu zadzwonić do Reo.

— Risuku—chan? Coś się stało? — po słowach Mibuchiego usłyszałam czyjś krzyk, najprawdopodobniej Kotarō.

— No w sumie tak — oparłam się o ścianę. — Wiesz może co z Seijūrō? 

   Przez długi czas nie odpowiadał, dopiero po chwili usłyszałam westchnienie. 

— Chyba lepiej będzie jeśli sama zobaczysz o co chodzi — nagle usłyszałam czyjeś krzyki. — Hej Risuku! 

   Pokręciłam trochę rozbawiona głową i odpowiedziałam: 

— Cześć Kotarō. 

— Kiedy wracasz do szkoły?! — zapytał. — Nudno bez ciebie! 

— Za dwa dni — odparłam i spojrzałam na drzwi, w których leżał Kaoru. — Muszę kończyć, do wtorku.  

— Dobrze, do zobaczenia Risuku! 

   Rozłączyłam się i przymknęłam powieki. Czułam jeszcze większe zmęczenie niż ostatnio, dodatkowo nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o rozmowie z nieznajomym, a teraz jeszcze o Seijūrō. Chyba to wszystko zaczyna mnie przerastać. Westchnęłam cicho i weszłam do pokoju brata. 

***

   Pomogłam wejść Kaoru do samochodu. Syknął cicho z bólu, jednak po chwili udało mu się wsiąść. Zamknęłam drzwi i usiadłam z drugiej strony. Przywitałam się z szoferem, a następnie ruszyliśmy do domu. 

— Może odpoczniesz sobie jeszcze parę dni? — oparłam głowę o ramię brata. 

— Nie było mnie przez cały tydzień — szepnęłam. — Mam trochę materiału do nadrobienia i nie chcę mieć go więcej. 

— No dobrze siostrzyczko. 

   Gdy dojechaliśmy wraz z szoferem zaprowadziliśmy Kaoru do domu. Podziękowałam mężczyźnie uśmiechem. Gdy wyszedł, zarzuciłam sobie rękę brata na ramię i zaczęłam prowadzić go do jadalni. 

— Panienko! — Shinko podeszła do mnie i wręczyła jakąś kopertę. — Przyszła wczoraj. 

— Dziękuję. 

   Odsunęłam krzesło i posadziłam na nim brata, następnie sama usiadłam obok. Od razu otworzyłam kopertę. W tym czasie Shinko postawiła przed nami talerze z jedzeniem. Wyjęłam list i zaczęłam go czytać.

— No i co tam ciekawego? — Kaoru szturchnął mnie lekko w ramię. 

— To propozycja zaczęcia nauki na uniwersytecie w Tokio — szepnęłam. — Jednego z najlepszych. 

   Zauważyłam, że od razu odwrócił wzrok, dlatego położyłam swoją dłoń na jego. 

— Nie mam zamiaru wyjeżdżać — uśmiechnęłam się w jego stronę, na co zareagował westchnieniem ulgi. 

   Wróciliśmy do jedzenia. Przyznaję, że zdążyłam już naprawdę porządnie zgłodnieć. Dlatego po chwili talerz był pusty. Gdy Kaoru zjadł swoją porcję, wstałam i zaprowadziłam go do pokoju, chciałam mu jeszcze pomóc, jednak zapewnił mnie, że sobie poradzi. 

   Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam twarz w poduszkę i od razu zasnęłam. 

***

   Nadszedł dzień, w którym miałam już wrócić do szkoły. Niechętnie wstałam z naprawdę wygodnego łóżka i zaczęłam się przygotowywać. Założyłam marynarkę i chwyciłam torbę, następnie wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie, pożegnałam się z Shinko i wyszłam na zewnątrz chwytając wcześniej parasol. Przez nie najlepszą pogodę szofer zawiózł mnie do szkoły. 

   Wyszłam z samochodu i rozłożyłam parasolkę. Szybkim krokiem ruszyłam do wejścia, a gdy już do niego dotarłam z ulgą weszłam do suchego wnętrza. Zmieniłam buty i poprawiłam mundurek, następnie powoli poszłam do pokoju samorządu uczniowskiego. Po drodze spotkałam Reo i Kotarō, jednak zauważyłam coś co mnie zaniepokoiło. Hayama nie ucieszył się, gdy mnie zobaczył, właściwie to wyglądał na przygnębionego, Mibuchi również.

— Co się stało? — zapytałam i położyłam dłoń na ramieniu Kotarō. 

— Jeszcze nie widziałaś? — zapytał złotowłosy. 

— Dopiero przyszłam — przechyliłam lekko głowę w bok. — Co miałam widzieć? 

   Reo westchnął i położył mi dłoń na głowie. Następnie wskazał drzwi do samorządu. Spojrzałam na niego zdziwiona, na co uśmiechnął się smutno i powiedział: 

— Lepiej jeśli sama zobaczysz. 

   Zamrugałam kilkakrotnie oczami, jednak po chwili podeszłam do drzwi. Zapukałam dwa razy i weszłam do środka. 

— Seijū... — nie dokończyłam. 

   Zamarłam, gdy zobaczyłam czerwonowłosego całującego się z jakąś dziewczyną. 


[Akashi Seijūrō x OC] The Red KingWhere stories live. Discover now