Rozdział VIII

673 113 21
                                    

Do uszu Donghyucka dochodził dźwięk budzika. Nienawidził wstawać o wczesnych godzinach. Gdyby tylko mógł to spałby do południa. Niestety nie było mu to dane, gdyż jego lekcje zaczynały się o godzinie ósmej rano. Młodszy zajęczał i otworzył oczy. Ujrzał przed sobą twarz wpatrującego się w niego chłopaka. Wywnioskował, że starszy obudził się wcześniej od niego i już chciał nakrzyczeć na niego za to, że go nie obudził, lecz tylko zdążył otworzyć buzię i usłyszał, że tamten zaczyna coś mówić.

-Wiesz, że słodko wyglądasz jak śpisz?-powiedział Mark cały czas się uśmiechając. Tymi słowami sprawił, że na twarzy młodszego zagościły rumieńce.

-Jak długo już nie śpisz?-zapytał Hyuck tak, jakby w ogóle nie przejął się tym, co przed chwilą usłyszał. W rzeczywistości w jego brzuchu zaczęło szaleć stado motyli.

-Hmm, powiedzmy, że na tyle długo, że zdążyłem zobaczyć moment, w którym się do mnie przytulasz.

Haechan zorientował się, że przez cały ten czas był do niego przytulony. Jego policzki poczerwieniały jeszcze bardziej. Szybko odsunął się od chłopaka i obrócił głową w przeciwną stronę.

-Przepraszam...-powiedział po cichu.

-Nie masz za co. Przecież sam cię przytuliłem w nocy. Gdybym tego nie chciał to bym tego nie zrobił.-powiedział starszy po czym płożył dłoń na twarzy Hyucka i obrócił ją w swoją stronę jednocześnie przybliżając się do niego.-Chyba, że ty nie chciałeś i to ja jestem tym, który powinien przeprosić...

Ich twarze dzieliło dosłownie kilka centymetrów. Młodszy poczuł, jak rytm jego serca zaczyna przyśpieszać, a oddech staje się coraz głębszy. Patrzył w głębokie oczy Marka i miał wrażenie, że z każdą sekundą zatraca się w nich coraz bardziej. Zauważył, że starszy przeniósł wzrok na jego usta i z każdą sekundą zmniejszał odległość między nimi. Donghyuck zamknął oczy i czekał na kolejny ruch chłopaka. Ten jednak nie nastąpił, gdyż usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. Przeklęty telefon-pomyślał młodszy. Mark powoli odsunął się od niego i odebrał połączenie.

-Cześć Johnny. Za jakieś... Czterdzieści minut, może później. Serio?! Nie, nie czekajcie na mnie. Okej, to pa!-powiedział chłopak i się rozłączył.-Wybacz, Johnny dzwonił i najwidoczniej mamy teraz spotkanie samorządu i najwidoczniej jestem spóźniony.

-Nie zamierzasz iść?

-I tak nie zdążę. Poza tym nawet nie miałem takiego zamiaru. A właśnie, jesteś pewnie głodny... Normalnie zaproponowałbym ci coś normalnego, ale jako że jestem sam w domu to nie mam nic oprócz płatków, mleka i ramenu. Tak więc które wybierasz?-zaśmiał się.

-Emmm... Chyba ramen.

-Okej. W takim razie ja zabieram się za przyrządzenie tego niezwykle wykwintnego śniadania-tu zrobił cudzysłów w powietrzy-, a ty możesz iść się ubrać. Niedługo wychodzimy.

Hyuck pokiwał głową i ruszył w stronę schodów. Gdy był już w pokoju chłopaka usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać dlaczego Mark tak na niego działa. Przecież nie mógł się w nim zakochać. Za krótko się znali. Potem przypomniał sobie, że przecież w Lucasie zakochał się bardzo szybko. Albo raczej zauroczył. Wspomnienia znowu do niego wróciły i nawet nie zorientował się, kiedy łzy zaczęły spływać po jego policzkach.

-Hyuck, śniadanie goto... Co się stało?-zapytał zmartwiony chłopak i od razu usiadł obok młodszego.

-To nic takiego, zaraz mi przejdzie.

-Hyuckie, powiedz mi co się dzieje, proszę.

-Znowu myślę o przeszłości, o moim problemie.

✨I can't help falling in love with you • markhyuck✨Where stories live. Discover now