Rozdział 13

34 3 0
                                    

Po dłuuugim marszu już w nie Endzie xd popadłam w TRAAANSS...

Oficjalnie jestem chora na trans, veselosta, psychicznie i umysłowo xD

- Może jakiś cave? - co, gdzie, jak... Chwila, JE**NY TRANS.

- Szczerze? Nie wiem. Może być i cave jak Null proponuje. - oznajmił Ent.

Dobra, już kumam xd

- Znam taki jeden! Za mną proszę! - krzyknął uradowany :c A już, jeżeli chodziło o cave, to o Niko. TAM BYM MOGŁA ZABIĆ LISE!

MUAHAHAHAHAHAHA!

Psychiczna choroba się odzywa ludzie XDDD

I znowu SZLIŚMYYY... A co mielibyśmy innego robić? TEPNĄĆ SIĘ ;-; Przecież mamy te nadprzyrodzone zdolności, nie?

Nie. Mam na imię Ola, i mam zwidy. Mój ojciec to tak naprawdę PRAWNIK i fan Vadera z wiaderem, ( u niebieskiej xd ) a matka to kosmitka zatrudniona w top model. CO NIE, ŻE SIĘ CHOCIAŻ TROCHE ZGADZA? XD

Z taką myślą o mało nie rąbnęłam ;-;

- Jesteś pewien, że w tej grocie nic nas nie dorwie? - Niko, tylko szkielety. Tylko szkielety ;)

- Nie powinno. - odpowiedział MUŻYNYYN XD - Jest tam tak ciemno, że trzeba mieć potke widzenia w ciemności by coś widzieć. - kolejne kłamstwa-NE GA TI VE SIĘ KŁANIA, HALO? - Uważajcie, jest ślizko.

I w takiej o to sytuacji zrobiło mi się przed oczami ;__;

~~~

Obudziłam się... No, musiałam się obudzić. Myślałam, że skutki uboczne posiadającego hakera w jaźni powróciły, ale to by było śmieszne, i nadal jest. Więc...

Chwila.

JA JESTEM W KLATCE?!

- Co do... Gdzie ja... WTF, CO TO MA BYĆ?! - wydarłam się w niebogłosy. Próbowałam się przetelerportować po za klatke, ale nic z tego. Jakaś dziwna, lub dziwne pole siłowe mi to uniemożliwiło. A czytanie w myślach? Nie, nie działa, podobnie było w wymiarze Kasi i Gabrysi.

- Spokojnie młoda damo. - ło ku***, spytam jeszcze raz: wtf?! Obruciłam się na pięcie i kogo widzę? Dziada. Dziada, bo mnie na serio wystraszył, i tym samym wkurzył. - Nic ci nie zrobimy.

- Z kąd mam mieć pewność...??? - mruknęłam szorstkim głosem.

- Jeżeli nie będziesz próbować sztuczek, nic ci nie zrobimy. Tylko zabierzemy ze sobą... Jako przynęte na 303.

Zamarłam.

Czyli to jednak czyściciele...

O nie...

Znowu TRAAAAAANSSSSSSSSS.......

No i BUM.

Zawał.

- Widzę, że się z nim znasz. Więc nie będe wam przeszkadzać. - coo... Dopiero zauważyłam w sąsiedniej klatce 404. Poprostu patrzyłam na kraty. Uhm. A, i przypominam: znam, ale nie chcę znać. Dziad podał miecz, którego też nie zauważyłam ;-; kowalowi - Weź go. I w razie czego zniszcz.

- NIE! - zerwał się 404. - NIE TAKA BYŁA KU*** UMOWA! ODDAJ GO....

- Zobaczymy jak dotrzymasz swojej obietnicy na moich warunkach czwórka... - zaśmiał się szatańsko. - Ted. - zwrócił się do kowala, którego też nazwę jako DZIAAAAAAD NUMBER TWO. - Wiesz co robić. W razie gdyby coś. Zniszcz go.

ZA DUŻO TEGO. WIENC POSTANOWIŁAM SIĘ ZAMKNĄĆ.

- Japie****e... - jęknął załamany 404. - Dlaczego mnie to spotyka...

A teraz zrozumcie, że wyrażam tylko swoje emocje itp, przemyślenia, okey?

- Bo jesteś kretynem... - mruknęłam. - Co ci do łba strzeliło? Żeby być zdrajcą?

- NIC! PRZYSIĘGAM! - oh, błagam, nie rób z siebie większego kretyna i nie drzyj mordy... - Porwali mnie tak, jak ciebie! - odwrócił się do mnie tyłem. - No, ale oczywiście nikt nie słuchał...

- No cóż. - przewróciłam oczami. - MOŻE ci uwierzę.

Eh, jestem w poważnych tarapatach. Tym bardziej, że nie mogę zmieniać form albo na królowe śniegu, albo na materie. A wiecie, jak mogą mnie torturować, gdy coś skonbinuję...

Olfix ~ Bliźniak ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz