Po dłuuugim marszu już w nie Endzie xd popadłam w TRAAANSS...
Oficjalnie jestem chora na trans, veselosta, psychicznie i umysłowo xD
- Może jakiś cave? - co, gdzie, jak... Chwila, JE**NY TRANS.
- Szczerze? Nie wiem. Może być i cave jak Null proponuje. - oznajmił Ent.
Dobra, już kumam xd
- Znam taki jeden! Za mną proszę! - krzyknął uradowany :c A już, jeżeli chodziło o cave, to o Niko. TAM BYM MOGŁA ZABIĆ LISE!
MUAHAHAHAHAHAHA!
Psychiczna choroba się odzywa ludzie XDDD
I znowu SZLIŚMYYY... A co mielibyśmy innego robić? TEPNĄĆ SIĘ ;-; Przecież mamy te nadprzyrodzone zdolności, nie?
Nie. Mam na imię Ola, i mam zwidy. Mój ojciec to tak naprawdę PRAWNIK i fan Vadera z wiaderem, ( u niebieskiej xd ) a matka to kosmitka zatrudniona w top model. CO NIE, ŻE SIĘ CHOCIAŻ TROCHE ZGADZA? XD
Z taką myślą o mało nie rąbnęłam ;-;
- Jesteś pewien, że w tej grocie nic nas nie dorwie? - Niko, tylko szkielety. Tylko szkielety ;)
- Nie powinno. - odpowiedział MUŻYNYYN XD - Jest tam tak ciemno, że trzeba mieć potke widzenia w ciemności by coś widzieć. - kolejne kłamstwa-NE GA TI VE SIĘ KŁANIA, HALO? - Uważajcie, jest ślizko.
I w takiej o to sytuacji zrobiło mi się przed oczami ;__;
~~~
Obudziłam się... No, musiałam się obudzić. Myślałam, że skutki uboczne posiadającego hakera w jaźni powróciły, ale to by było śmieszne, i nadal jest. Więc...
Chwila.
JA JESTEM W KLATCE?!
- Co do... Gdzie ja... WTF, CO TO MA BYĆ?! - wydarłam się w niebogłosy. Próbowałam się przetelerportować po za klatke, ale nic z tego. Jakaś dziwna, lub dziwne pole siłowe mi to uniemożliwiło. A czytanie w myślach? Nie, nie działa, podobnie było w wymiarze Kasi i Gabrysi.
- Spokojnie młoda damo. - ło ku***, spytam jeszcze raz: wtf?! Obruciłam się na pięcie i kogo widzę? Dziada. Dziada, bo mnie na serio wystraszył, i tym samym wkurzył. - Nic ci nie zrobimy.
- Z kąd mam mieć pewność...??? - mruknęłam szorstkim głosem.
- Jeżeli nie będziesz próbować sztuczek, nic ci nie zrobimy. Tylko zabierzemy ze sobą... Jako przynęte na 303.
Zamarłam.
Czyli to jednak czyściciele...
O nie...
Znowu TRAAAAAANSSSSSSSSS.......
No i BUM.
Zawał.
- Widzę, że się z nim znasz. Więc nie będe wam przeszkadzać. - coo... Dopiero zauważyłam w sąsiedniej klatce 404. Poprostu patrzyłam na kraty. Uhm. A, i przypominam: znam, ale nie chcę znać. Dziad podał miecz, którego też nie zauważyłam ;-; kowalowi - Weź go. I w razie czego zniszcz.
- NIE! - zerwał się 404. - NIE TAKA BYŁA KU*** UMOWA! ODDAJ GO....
- Zobaczymy jak dotrzymasz swojej obietnicy na moich warunkach czwórka... - zaśmiał się szatańsko. - Ted. - zwrócił się do kowala, którego też nazwę jako DZIAAAAAAD NUMBER TWO. - Wiesz co robić. W razie gdyby coś. Zniszcz go.
ZA DUŻO TEGO. WIENC POSTANOWIŁAM SIĘ ZAMKNĄĆ.
- Japie****e... - jęknął załamany 404. - Dlaczego mnie to spotyka...
A teraz zrozumcie, że wyrażam tylko swoje emocje itp, przemyślenia, okey?
- Bo jesteś kretynem... - mruknęłam. - Co ci do łba strzeliło? Żeby być zdrajcą?
- NIC! PRZYSIĘGAM! - oh, błagam, nie rób z siebie większego kretyna i nie drzyj mordy... - Porwali mnie tak, jak ciebie! - odwrócił się do mnie tyłem. - No, ale oczywiście nikt nie słuchał...
- No cóż. - przewróciłam oczami. - MOŻE ci uwierzę.
Eh, jestem w poważnych tarapatach. Tym bardziej, że nie mogę zmieniać form albo na królowe śniegu, albo na materie. A wiecie, jak mogą mnie torturować, gdy coś skonbinuję...