- Co ci do łba strzeliło?! Znaczy... PO JAKĄ CHO**RE SIĘ Z NIM BRATASZ?! I jak to nie ma Brineary'ego?! - nieznajoma.
- Zabiłem go. Pasuję? - Ent.
- Idę coś zjeść. - ja xD
Zamieniłam się w hakerke, CZARY MARY I baton stary B)
- Ale... - zająknęła się czarnooka. - J-Jak?
- Normalnie. - przewróciła oczami Niko. - To wirus. Może prawie wszystko...
Ja spadam.
FOCH FOREVER..........na pięć minut.
Kigu2006, pamiętasz??? XD
Tia. Minęło pięć minut, już mi lepiej, a ja się zgubiłam w cave'ie... ( czytaj: zamknęłam siebie samą w celi dla nudy w cave'ie xD )
Pukałam tak w drzwi żelazne...
- Raz dwa trzy... - mruknęłam. - Nudno mi... - rozglądnęłam się po pomieszczeniu.
Pare metrów.
- WTF. - usłyszałam Kasie... Nagle zobaczyłam jej mordke przed sobą... Zawał. - JAK...
- Ale co? - zdziwiłam się troche. - Wszystko okey.
- TRZEBA JĄ RATOWAĆ!!! Chwila... - wzięła Gabrysie za ramie gdzieś... - Poprostu wiedziałam, jej w końcu musiały się skończyć veselostropy...
- Em... Jesteś pewna..? - spytała patrząc kątem oka czy nie podsłuchuję.
Nawet nie muszę...
Tia, koniec veselostropów xD
- NA STO PROCENT STOPERANU JEDEN. Ponieważ mi się też skończyły leki to...
Chwila.
JAKI STOPERAN?!
- Ja wszystko słyszę. - przesłałam rudowłosej wiadomość. Obie spojżałyśmy na nią przerażone.
- TOO...? - spytałyśmy jednocześnie.
~~~
Powiem tylko tyle:
To się dobrze NIE SKOŃCZYŁOO.....
- Mam plan. - oznajmiła Niko. - Lisa, 404 i Ann ruszą do Notcha. A my do grobowca by powstrzymać tych je****ch czyścicieli.
- W sumie to by się mogło udać... - oznajmił drugi, Null.
- Więc musimy ruszać... - kolejny oznajmił, Ent.
- Ta... Tylko jakoś ci nie wierzę...
Mam.
TO L.HILL.
Eh... No przecież umiem hackować ludzi, i (nie)ludzi, c'nie?
Tak samo było z sześcioletnim Entem.
- I Vice Versa.
- Koniec z tymi przekomarzaniami się. 404, Ann, idźcie z Lisą do włości Notcha i poproście o pomoc. My ruszamy do grobowca, czy też w jego kierunku by... - i dalej nie słuchałam.
RUSZAMY KU***?!
NASTĘPNYM RAZEM SIĘ TELEPORTEJŻYN I KONIEC KROPKA.
~~~
Ja nie teleportować. Ja zedrzeć butami pięty. Ja cierpieć.
Ja mieć trans itp.
Nagle Ent upadł.
ENT! KOLEJNY, KTÓRE ZDARŁ PIĘTY BUTAMI!!! :DDDDDDDDDDD
- Wszystko w pożądku? - spytała Larissa.
- Wyglądasz jakbyś cierpiał... - matka, ty sobie pięt nie zdarłaś? Nie rozumieJŻYN CIEM XD
- Pobladłeś... - dodała z troską Dona. - Gorączke masz...
MATKA.
ZAPIE****AJ DO APTEKI. MAM GDZIEŚ, ŻE PRĘDZEJ WYMIERZĄ DO CIEBIE Z PISTOLETÓW NIŻ DADZĄ RACHUNEK.
- Nic mi nie będzie... - odparł Ent. - Ruszajmy dalej.
- Ale Entity... - niedokończyła Niko.
- Nic mi nie będzie Niko. Jestem kawałem sku*****a jak to raz ktoś ujął. I nie mam zamiaru się tak szybko poddać. - znowu upadł.
W*lić, że się nie podniósł z ziemi nawet, upadł jeszcze raz, i jest git.
Nie.
MUSZĘ WIEDZIEĆ JAK TO ZROBIIIŁ...
- Entity! - dobra, mam lagi mózgu, jak w tej prawdziwej grze.
- Wszystko okey...
- Ty krwawisz... - WOOOO... JA TEŻ!:D Tylko moja krew jest fioletowa... ;__;
- Koniec sprzeczania się. Adbiel musi odpocząć. - stwierdził stanowczo ojciec.
- Raz jeszcze, nazwiesz mnie po tym je**nym... Imieniu. A obiecuję, że wypruję ci flaki...
I na tym się skończyło.
Zrobiliśmy "schronienie" na nocke przed stworkami. No, prócz Ender Manków^^ Mimo, że wszyscy mnie zarazili swoim ziewaniem nie poszłam spać.
ZNOWU...
JEZUS MARIA, usunę lepiej se pamięć o Jeffie... Nie ważne xD
Po nie przespanej nocy wyszłam, a za mną Niko. Trochę dziwne...
- A ty nie śpisz? - ziewnęłam opierając się o dziewo. - Jest chyba... Trzecia? Piąta?
- Mam do ciebie proźbę... - ziewnęła.
I'M A PASOŻYT.
- Jaką?
- Mogłabyś porazić mnie piorunem?
WTF.
- WTF. NIKO, OGAR. - zmierzyłam ją wzrokiem.
- Ale gdy mnie porazisz... - kontynuowała. - To nic mi się nie stanie. Jedyne będe panować nad swoją mocą bez broni.
Dziwne jakieś...
NAPISANY.
IDĘ SPAĆ. XD