Rozdział III

67 2 0
                                    

-A ty kim jesteś?- zapytałam tej drugiej, mocno wytężyła pamięć i nagle mnie oświeciło.
- Ty tam byłaś, stałaś obok Sheali- podjęłam znowu, po czym łza zakręciła mi się w oku.
-Yennefer, to nie tak jak myślisz, jestem Margarita Laux Antille i przyszłam, żeby...
-Żeby znowu mi naubliżać? Dziękuję bardzo za dużo sie najadłam złej opini na mój temat przez te wszystkie lata.- zdenerwowałam się nie na żarty.
- Rita tylko przyszła psz...e...pszeprosić- powiedziała Mała spuszczając wzrok.
- Tak, to prawda, pszepraszam Yen, byłam taka głupia i ślepa trzymając się w towarzystwie Franceski przez te wszystkie lata. Pszepraszam naprawde nie wiem jak mogłam być taka głupia, lecz po tym jak uciekłaś przejżałam na oczy i... postawiłam się Francesce. Za te wszystkie rzeczy, które ona ci zrobiła zasługuje co najmniej na kompresję artefaktową.
- Rita wybacz, lecz muszę to przemyśleć, nie wiem, czy będę w stanie ci wybaczyć.
-Rozumiem, nawet nie musisz ze mną się zadawać ani rozmawiać, to tylko twoja decyzja, ale mimo wszystko przepraszam.-odpowiedziała Rita
- Ale Francesce ten jej złośliwy uśmiech opadnie, jak się dowie, że to ciebie wybrała arcymistrzyni Tissaia, nie uwierzysz, ale jeszcze dzisiaj zapewniała wszystkich wkoło, że to ją wybrała, tylko ty potrzebujesz specjalnej troski i dlatego przy tobie siedzi.
-Jeszcze się jej odwdzięczę pięknym z nadobne, jak to zwykło się mawiać- powiedziałam
-Yen, dyrektorka Aretuzy zgodziła się na...Em...Dziewczynki, czy nie powinnyście teraz być na lekcji historii magii?- zgrywała odwarzną Tissaia de Vries.
- Powinnyśmy arcymistrzyni Tissaio de Vries- odpowiedziały chórem i zniżyły głowy.
- Udam, że was tu nie widziałam, ale uciekajcie już, bo coś czuje, że omija was wykład o wielkiej Larze Dorren.
Dziewczyny posłusznie poszły, na lekcje, a ja zostałam sam na sam z arcymistrzynią.
-Yen, jak już zaczęłam dyrektorka zgodziła się na małe zmiany w TOBIE.
-Jak to we mnie?
- Chyba obydwie byśmy nie chciały, abyś została pierwszą garbatą czarodziejką na ziemi, łatwo by cię można było pomylić z wiedźmą, a tego nie chcemy tymbardziej.
Chwilę potem Arcymistrzyni zaczęła uskuteczniać różne zaklęcia, nie obyło się też bez wypicia paru eliksirów. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy to się skończyło.
-Proszę- arcymistrzyni podała mi lusterko. Wzięłam je do ręki spojrzałam i natychmiast wypuściłam je z rąk lusterko natomiast roztrzaskało się.
-Nie bój się, ładne dziewczęta nie gryzą.
- Arcymistrzyni Tissaio, ja bardzo przepraszam, jestem nie przyzwyczajona do mojego nowego wyglądu.

No witam, na początku chciałam z całego serca podziękować osobom, którym chce się czytać to opowiadanie. Szczerze nie liczyłam na więcej niż 3 odczyty, a z tych trzech zrobiło się 61😮. Dziękuję też Urhanie, której zawdzięczam tytuł tej opowieści oraz Odilli4 , która jest moją motywacją na codzień. Z podziękowań to tyle, ale jeszcze ciąg dalszy ogłoszeń parafialnych. Wiem, że to będzie skutkować depresją u fanów wiedźmina, ale wena mnie opuściła i nie chce wrócić😩. Postaram się wam to wynagrodzić w postaci nowego smaczka, co prawda nie o smaku wiedźmina, ale mam nadzieję, że też się spodoba😉.

W burzy czarnych lokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz