5. Zdecyduj się

4.8K 193 2
                                    

MAYCY

Otworzyłam pomału powieki i wciągnęłam powietrze. Jednak zamiast zapachu mojej sypialni poczułam coś jakby lawendę.
Poduszka nagle wydała mi się strasznie twarda i niewygodna, a światło drażniło oczy. Do tego wszystkiego głowa wręcz mi pękała. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pomieszczeniu.
- Gdzie ja do cholery jestem?! - zapytałam sama siebie.
Znajdowałam się w pomieszczeniu które przypominało bardziej mały salon niżeli sypialnię w moim mieszkaniu.
Na ścianie za mną była tapeta z brzozami, przed dużym łóżkiem na którym się znajdowałam komoda z kinem domowym. Po prawej mała kuchnia, a obok niej korytarzyk.
Uniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam w poszukiwaniu telefonu. Znalazłam go na szafce nocnej. 11:12.
- Świetnie. - powiedziałam sama do siebie.
Spróbowałam wstać z łóżka jednak próba ta została udaremniona przez siłę grawitacji, która przyciągnęła mnie z powrotem na miękki materac.
Spędziłam chwilę siedząc na nim praktycznie bez ruchu, próbując opanować ból, który rozsadzał mi czaszkę. Po kilku minutach postanowiłam ponowić próbę oderwania się od tego iście ciekawego zajęcia i pomału wstałam. Nogi lekko zatrzęsły się pod moim ciężarem, ale po chwili stałam już normalnie. Przeszłam się kawałek do okna i wyjrzałam na zewnątrz.
- To był zły pomysł. - stwierdziłam gdy świat za szkłem zaczął lekko wirować.
Gdyby sytuacja była nieco inna zapewne usiadła bym, ale w tym przypadku nie wchodziło to w grę.
- Maycy nie panikuj. Poprostu znalazłaś się gdzieś... Z nieznanych powodów... Nie wiesz co działo się wczoraj, ani kto cię tu przyprowadził... AAAAA! Kogo ja oszukuję. Jest fatalnie. - mówiłam sama do siebie.
Jedyne co wiedziałam to to, że wypiłam, i to dużo.

Odnalazłam łazienkę i doprowadziłam się do w miarę normalnego stanu. Włosy związałam z kucyk, a twarz opłukałam lekko wodą.
Przejrzałam się jeszcze w lustrze, zabrałam swoją torebkę i wyszłam na przestronny korytarz.
Po kilku minutach udało mi się znaleźć recepcję w której, za ladą siedziała młoda, czarnowłosa kobieta.
- W czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem.
- Mam nietypowe pytanie...
- Słucham.
- Czy wie może Pani jak... Albo kto mnie tu przyprowadził?
- Z tego co pamiętam to przyszedł z Panią jakiś młody chłopak, zaniósł do pokoju, zapłacił i wyszedł.
- Zapłacił?
- Tak.
- Dobrze... Więc...
- Mogę prosić klucz?
- A tak. Jasne.
Podałam kobiecie wspomniany przedmiot.

***

Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam buty i weszłam do salonu. Usiadłam zrezygnowana na kanapie i wpatrywałam się tępo w sufit. W dalszym ciągu nie czułam się najlepiej, a wspomnienie wzroku recepcjonistki gdy zapytałam o to jak znalazłam się w hotelu nie pomagało. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy nie wychodzić.
Wzięłam do ręki telefon, wybrałam numer Olivi i kliknęłam zieloną słuchawkę.
Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała.
- Halo? - zapytała zaspana.
- Cześć... Mam nietypowe pytanie...
- Niech zgadnę. Chciałaś się zapytać gdzie jesteś?
- Nie do końca.
- A to nowość.
- Nie żartuj sobie ze mnie tylko mi powiedz co się stało wieczorem.
- Tak szczerze to średnio pamiętam. Wiem, że piłyśmy i poszłyśmy tańczyć i przyszedł jakiś chłopak i zaczął coś do nas mówić. Alex z nim gadała, do niej zadzwoń.
- Dobra. Dzięki.
Rozłączyłam się i wybrałam numer sprawcy całego zamieszania.
- Halo? - zapytała zachrypniętym głosem gdy wreszcie odebrała połączenie.
- Hej. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- No coś ty. Coś się stało?
- Tak... Nie... Nie wiem?
- Zdecyduj się.
- Emmmm, jakby to powiedzieć... Co działo się wczoraj wieczorem?
- Wieczorem to znaczy?
- Po tych wszystkich drinkach i...
- A, o to chodzi. No to postanowiłyśmy zatańczyć, ty jak zwykle ledwo trzymałaś się na nogach, mówiłyśmy ci, że możesz zostać, ale wolałaś iść z nami. No i poszłaś. Nie do końca wiem jak to się stało, ale jakiś gościu do nas podszedł, swoją drogą z tego co pamiętam był nawet przystojny, ale tak czy inaczej chciał cię gdzieś zabrać, na początku mówiłyśmy, znaczy ja mówiłam, że nie, ale później wytłumaczył, że zabierze cię w bezpieczne miejsce i, że się znacie. Zupełnie jakby klub nie był bezpiecznym miejscem...
- Alex. - przerwałam jej monolog.
- Tak?
- Co to był za chłopak?
- Nie wiem. Wysoki, brunet...
- Dobra nie ważne. I pozwoliłyście mu mnie zabrać?!
- Maycy, ja byłam pijana jak reszta, no może trochę mniej, ale mimo wszystko.
- Ale mówił, że mnie zna. Tak?
- Tak.
- Okej. To cześć.
- Cześć.
Rozłączyłam się i usiadłam wygodniej na kanapie.
Miałam mieszane uczucia co do wczorajszego wieczoru, ale mimo wszystko na myśl o tym jak Shawn Mendes powiedział, że mam ładne imię zrobiło mi się ciepło na sercu, zupełnie jak wtedy gdy Lucas...
- Cholera! Rodzice!
Podniosłam się gwałtownie i zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu rozważając najróżniejsze opcje.
- Mogę wziąć taksówkę i jechać po Jake'a, nie to odpada, przecież mogą nie chcieć go zabrać. Mogę też zadzwonić do rodziców i powiedzieć, że dzisiaj też nie przyjadę. Nie, nie mogę zrobić tego Lucasowi....
I tak przez kilkanaście minut. A wszystko przez wczorajszy wypad do baru...

This Day / Shawn Mendes [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz