3

3K 133 9
                                    

Severus Snape rozmawiał z Lily Evans.
Snape niósł jej książki.
- To dlatego mu dokuczasz James?
- Co? Niby dlaczego?
- Bo myślisz, że Severus coś do Lilki czuję.
- Potter się zakochał- powiedział Syriusz.
- Obrażanie Snape'a nic nie da. Lily jeszcze bardziej was znienawidzi.
- Ann ty nic nie wiesz.
- Wiem o dziewczynach trochę więcej niż wasza czwórka razem wzięta. Jakbyś nie zauważył jestem jedną z nich.
Nagle przeszedł obok nas profesor Slughorn.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry panno Willow. Mogłaby panienka przyjść do mnie dzisiaj po lekcjach?
- Dobrze.
Gdy odszedł od nas zaczeły się pytania od James'a.
- Co ty wymalowałaś.
- Nic
- Musiałaś coś zmalować Willow- powiedział, przerywając nam Severus.
- A ty co się odzywasz Smarkusie?
- Black uspokuj się. Dlaczego tak sądzisz?
- To oczywiste. Jesteś kuzynką tego huncwota.
- Nie chcę. Jak i nie będę się tłumaczyć żadnemu ślizgonowi. A tym bardziej tobie.
- Ja jej wierzę. Ona nie jest taka jak my.- Syriusz.
- Wiara czyni cuda, ale w przypadku tej zdrajczyni wyrok jest już wskazany.
- Snape!
- Nie obrażaj jej. Ona nic nie zrobiła. Nawet z nią nie rozmawiałeś wcześniej.
- Ale ona jest kuzynką James'a. Na pewno jest taka jak oni.
- Mam dość idę z tego miejsca, za nim ci coś zrobię.- odeszłam rzuczając na niego niewerbalne zaklęcie, które poplątały mu język.
Podbiegł do mnie Syriusz.
- Jak ty to zrobiłaś?
- Trzeba mieć cierpliwość.
- Nie zdziwiłbym się, gdybyś za rok była prefektem.
- Dzięki.
- Zauważyłaś, że James do nas nie przyszedł i nie krzyczy?
- Tak. Chyba trochę zluzował. Dobrze, że nie wie, co się działo w Beauxbatons.
- A co się działo?
- Powiedzmy, że byłam taka jak ty i Dora.
- Na prawdę?
- Tak. Jak nie wierzysz, to możesz się za niedługo dowiedzieć. Ma być wymiana z Beauxbatons.
- Tam wszystkie dziewczyny są takie piękne jak ty?
- Dziękuję Syriuszu, ale muszę iść do Slughorna.
Ruszyłam w stronę gabinetu Slughorna.
Jak szłam do lochów, gdzie się mieścił gabinet zza rogu wyskoczył Snape.
- Przestraszyłeś mnie!
- Czyli masz coś na sumieniu.
- Nie mam.
- Na pewno?
- Słuchaj nie będę ci setny raz tłumaczyła, że nie wiem dlaczego profesor Slughorn kazał mi do niego przyjść. Nie wciskaj nosa w nie swoje sprawy, bo później możesz tego żałować.
- Ale..
- Nie mam zamiaru cię słuchać. Przepraszam- odepchnełam chłopaka na bok tak, abym mogła przejść i ruszyłam.
Doszłam do drzwi gabinety i zapukałam.
- Proszę!- usłyszałam zza drzwi.
Weszłam.
- Chciał mnie pan widzieć?
- Tak. Zauważyłem, że jesteś świetna z eliksirów i chciałbym cię zapytać, czy chciałabyś dołączyć do klubu ślimaka?
- Do jakiego klubu?
- Ślimaka. Chodzą do niego prymusi ze wszystkich domów.
- Przepraszam, ale muszę to przemyśleć.
- Rozumiem.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
W drodzę do wieży Gryffindoru dopadł mnie Syriusz.
- I co chciał?
- Kto? Severus?
- Nie. Slughorn.
- Chciał, abym dołączyła do jakiegoś klubu ślimaka.
- I co?
- Powiedziałam, że muszę to przemyśleć.
- Czekaj!
- Co?
- Smarkus coś od ciebie chciał?
- Tylko dowiedzieć się, dlaczego Slughorn mnie wezwał.
- Gdybym chciał to bym też mógł dołączyć do tego klubu.
- Tak? - powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
- Oczywiście. Tylko ty mnie rozpraszasz.
- Gdyby to była moja wina, to byś był w nim wcześniej.
- A ty dalej nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
- Jakie?
- Czy wszystkie dziewczyny z Beauxbatons są takie ładne jak ty?
- Sam sobie odpowiesz. Wiesz co by się działo, gdyby to James usłyszał?
- Ale James'a tutaj nie ma.
- Nie będę odpowiadać na to pytanie, bo nie mnie o tym decydować.
Doszliśmy do wieży Gryffindoru.
Gdy podaliśmy hasło Grubej Damie ta się odsuneła, a Syriusz przepuścił mnie przed siebie.
Wszyscy się na nas gapili.
- Och Ann nic ci nie jest? Nie masz kary?
- Niee. Nie jestem tobą. Slughorn zaprosił mnie do klubu ślimaka.
- Uff to dobrze. Ja bym pewnie z jakąś karą wrócił.
- Znając waszą czwórkę wszyscy byście tak skończyli, prócz Remusa.
- Taaa. Remus jest pożądany, nie to co ja i twój kuzyn.
- Właśnie dlatego wolę towarzystwo Lupina, od waszej dwójki- podeszłam do Lupina, który coś studiował.
Zobaczyłam, że czyta temat, którego nie rozumiem.
- Remusie. Rozumiesz to?
- Tak.
- Bo ja tak nie za bardzo.
- Taka zdolna dziewczyna, a czegoś nie rozumie?
- Dziękuję, za miłe słowa, ale czasami muszę nad czymś dłużej posiedzieć.
- Może pójdziemy do biblioteki? Tam jest o wiele ciszej.
- Chętnie.
- Moja młodsza kuzyneczka dorasta!
- Może jestem młodsza o pare miesięcy, ale emocjonalnie jestem bardziej dojrzała.
Poszliśmy do biblioteki.
- Słuchaj!
- Tak?
- Kiedy wypada pełnia?
- Za dwa tygodnie.
- Nie martw się. Będę cię wspierać.
- Dziękuję.
Siedzieliśmy chwilę nad tematem.
- Dziękuję, że mi to wytłumaczyłeś.
- Nie ma za co. Ktoś musi z naszej czwórki być inteligentny.
- I jaki skromny.
- Lepiej mówić prawdę, niż być sztucznie skromnym.
- Może masz rację.
Wróciliśmy do swoich dormitorium i poszliśmy spać.

Huncwoci i Ona [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz