11 Rozdział. - dla mnie to nie kara.

3K 85 9
                                    

Razem z przyjacielem zasiedliśmy się wygodnie w salonie na ogromnej kremowej kanapie. Podałam kolędzie również coś do picia. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowe, więc powiedziałam wprost.

- Ktoś mi grozi. - odparłam na jednym wdechu. Gdy chłopak to usłyszał wyszczerzył oczy. Nic nie mówił, tylko się na mnie patrzył. Po chwili się odezwał.

- Jak to? - spytał kręcąc głową.

- No tak. - odparłam poprawiając się na kanapie. - Kilka dni temu gdy miałam wychodzić ze szkoły Alex kazał wziąść mi do auta. Miał wtedy coś ważnego mi do powiedzienia. Nie wiedziałam o co mu wchodzi. Gdy przyjechaliśmy do jego domu powiedział mi o wszystkim. - powiedziałam a Tyler poruszał śmiesznie brwiami, na co pacnęłam go w ramie. - Również od kilku dni Alex dostaje jakieś karteczki z dziwnymi pogróżkami, nie wiemy kto to pisze, ani czego od nas chce, ale to jest jakiś psychopata. Gdy oglądałam horror z nim u niego...

- Czekaj, czekaj co ty u niego robiłaś? - chłopak znowu smiesznie poruszał brwiami na co znowu pierdykłam go w ramię.

- Mieszkam u niego. Moi rodzice i jego wyjechali w sprawie służbowej. I teraz mieszkam z nim, to znaczy u niego. No nie ważne. - machnęłam ręką na co Tyler wybuchł skiechem. - No i jak oglądaliśmy ten film a ten idiota postanowił zrobić mi kawał.

- Typowy Alex. - odparł kładąc głowę na moich kolanach.

- Max wparował do domu przebrany za zakonnice, a ja się w Bardzo przestraszyłam i pobiegłam do łazienki, mowiąc, że ich nienawidzę. Zaczelam płakać i siedziałam skulona w łazience. - mówiąc wsadziłam place we włosy Tyler'a. - No i nagle Alex wparował do środka, przeprosił i przytulił mnie. Poczułam coś dziwnego, nie wiem co to miało być, ale to jest coś innego niż zwykle. Potem złapał mnie za rękę i trzymał. - Tyler nie odzywał się, nie przerywał mi tylko słuchał. -

- A wiesz co się stało wcześniej? - spytałam go. Pokręcił głową.

- Kilka godzin wcześniej najprawdopodoniej gość który nas prześladuje zastrzelił psa, i na jego ogonie znowu ta cholerna karteczka z napisem że mamy się go słuchać bo ktoś z nas tak skończy czy coś w tym stylu.

- to jakiś popapraniec. - powiedział Tyler.

- totalny pojeb nie? - powiedziałam, a Tyler zaśmiał się. - Po czterech dniach pojechaliśmy do weterynarza zobaczyć co z Asper'em. Jednak nie umieli go uratować, bo rana była głęboka. Alex totalnie załamany wybiegł z budynku. - powiedziałam. - Chciałam go pocieszyć, ale przerwał mi i powiedział... - zanim to powiedziałam czułam jak napływają mi łzy, ale szybko przetarłam oczy ręką. - powiedział że lepiej gdybym już sobie poszła. - Prychnęłam pod nosem. - Mówił, że nie wiem jak się czuję, ale doskonale o tym wiem.

Chłopak żadnym zdaniem nie skomentował mojej wypowiedzi. Zbliżył sie do mnie i mocno objął mnie swoimi rękoma. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- On nie wie jak to jest stracić mamę. Myśli, że cały świat kręci sie wokół niego. - zaśmiałam się ironicznie. - na chuj ja się nim przejmuje? - Tyler nadal nic nie mówił.

- Przecież ja go nienawidzę. - powiedziałam cicho. - Właśnie za to, pojebany egoista. - Tyler bez słowa sie mi przyglądał. Pewnie teraz ma mnie za idiotkę. Najpierw płacze za Alex'em, a teraz się z tego śmieje i wmawiam sobie, że go nienawidze.

Wmawiam? Przecież tak jest.

- Wiesz co? Może jakiś film obejrzymy? - Chłopak od razu sie rozpromienił. - Ale ja wybieram, bo ty jak zwykle jak wszyscy będziesz chciał cos strasznego. Ja potem w nocy nie śpię, i ty chyba teraz też nie będziesz spać. - powiedziałam.

 BAD PAST  / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz