36 Rozdział. - Masz Jeszcze kanapę

3.1K 77 8
                                    

Osoba, która kompletnie mnie nie zna powiedziała by o mnie kilka niesamowicie głupich zdań, niż osobą która zna mnie w cholerę długo. Na przykład, jedna dziewczyna ze szkoły obgadywała mnie z jakąś inną dziunią. Słyszałam to doskonałe bo darły się na cały korytarz liceum. Mówiły coś w stylu " chciałabym być jak ona ". Wywróciłam wtedy oczami i zanim odeszłam na odległość w której bym ich nie słyszała, usłyszałam jedno zdanie, które całkiem mnie zmieniło " Zazdroszczę jej Takiego życia ".

Przez cały tydzień chodziłam z głową w chmurach i przeklinałam te pierwszo-klasistki w duchu. Cholerne pindzie namieszały mi w głowie.

Zastanawiałam się długo nad tym co powiedziały. I tak szczerze nie rozumiem ich. Te dziewczyny w ogóle mnie nie znają a słowa " zazdroszczę " ma jakieś znaczenie. Zazdroscic można osobie, która ma wymarzoną pracę, albo jakieś inne pierdoły, ale napewno nie można zazdrościć mi.

Dziewczynie, która od kilku lat żyje sama z tatą, bo jej mama podcięła se żyły. To chyba najgorsza rzecz, która może się komuś przydażyć. Osoba, która widziałeś na codzień. Wstawałeś w niedzielę rano że smętną miną, schodziłeś na dół a twój uśmiech powracał na twarz gdy zauważyłeś swoją mamę stojącą z tatą w kuchni i robiących śniadanie. Wspólne niedzielne śniadanie. Mama w tej swojej za dużej koszuli nocnej i babcinych kapciach oraz tata w za dużym, białym szlafroku. Niby wszystko idealnie, ale jednak ciągle mi coś nie pasowało. Mianowicie jeden osobnik na przeciwko ulicy.

Alex Cross.

Za każdym razem gdy zwróciłam na niego swoje zwrok i nasze spojrzenia się krzyżowały rzucaliśmy wzajemnie w przeciwne strony jakieś obelgi. Totalnie dziecinne, bezsensowne przezwiska czy zdania. I tak było zawsze. Wyzywaliśmy się w najlepsze, a inni po prostu się z tego śmiali i obracali w żart, ale obydwoje wiedzieliśmy, że nas to rani. A mimo to nadal to robiliśmy. Nadal wywoływaliśmy w sobie te negatywne emocje. Nikomu nigdy nie powiedziałam, że to co mówi Alex biorę na poważnie. Zawsze mówiłam, że nie obchodzi mnie jego zdanie, ale tak naprawdę na jego zdaniu zależało mi najbardziej. Jednak tak czy owak nigdy nic nikomu nie powiedziałam.

Odwrotnie też tak było. Zdawało mi się, że Alex ma na moje obelgi po prostu wyjebane, że go to kompletnie nie obchodzi, a jeszcze bardziej nakręca. To ostatnie się zgadza. Gdy ja coś mówiłam on dopowiadał. I to ja go nakręciłam. Wzajemnie z dnia na dzień pobudzaliśmy w sobie tą nienawiść do siebie, i skończyło się to tak, że mimo tego iż potrafię zaufać ludziom, bije się tego robić, a Alex samookalecza się. Przeze mnie...

Cholera! To przeze mnie.

Gdy wcześniej o tym myślałam, to nie rozmyślałam o tym w ten sposób, dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że to przeze mnie. To ja dałam mu powód i może gdy teraz jest odrobinę szczęśliwy, blizny na rekach, które ma przeze mnie będą mu ciągle " wypominać " i tym co było kiedyś. Nie będzie się mógł skupić na lepszym jutrze, bo będzie wspominał ten wczorajszy, gorszy dzień. I to moja wina.

Pomyślałam, a po moim policzku lały się łzy. Wszyscy poszli do stołówki, bo mieliśmy podwieczorek składający się z jakiegoś ciasta, a ja mówiłam, że zostanę i położę się. Jestem sama, nikt mnie nie widzi. Mogę teraz robić co chce.

Po chwili wcisnęłam w poduszkę twarz i zaczęłam cicho łkać i nadal pozwoliłam sobie na to bym moczyła poduszkę na której mam spać z Alex'em. Przykryłam się kołdrą pod same włosy i obróciłam się na bok.

A moje myśli zaszły jeszcze dalej niż tego chciałam. Znowu przypomniały mi się te cholerne dziewczyny, które mówiły, że mi zazdroszczą. Kurwa tylko czego? Cierpienia? Bólu? Smutku? Nawet mnie nie znają. No właśnie, osoby które mnie nie znają mówię, że jestem....hm, zajebista.

 BAD PAST  / ZAKOŃCZONETempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang