12. Ostatni raz ci to załatwiam.

2K 74 6
                                    


Znacie to uczucie, kiedy wszystko co miało dla was jakąkolwiek wartość, nagle znika? Ja właśnie poznałam. I musiałam przyznać, że nigdy nie czułam aż tak ogromnej pustki. Wszystko zniknęło, a zostały mi tylko nędzne wspomnienia. Więc skoro moje życie już nigdy nie miało być takie same, to po co miałam użalać się nad swoim losem, skoro mogłam zupełnie wymazać to sobie z pamięci i zastąpić czymś nowym?

Za oknem było już zupełnie ciemno, a ja nawet nie wiedziałam, ile tak stałam w całkowitej ciszy. To nie była niezręczna czy zła cisza. Po prostu oboje z chłopakiem musieliśmy przetrawić to, co się wydarzyło. Wciąż odczuwałam tę ogromną pustkę, która na szczęście powoli się zmniejszała.

- Patrick - mruknęłam cicho, z powrotem odwracając się w kierunku blondyna. Siedział na łóżku, rękami opierając się o materac za sobą. - Jutro wychodzisz, tak? Mam do ciebie prośbę - powiedziałam niepewnie.

Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, dokładnie lustrując moją twarz swoimi piwnymi tęczówkami. Po chwili lekko skinął głową, dając mi dokończyć.

- Mógłbyś... Mógłbyś załatwić dla mnie trochę tego, co zwykle? - zapytałam, lekko przygryzając dolną wargę.

Na twarzy Patricka przemknął cień zaskoczenia. Dokładnie wiedział, o co go poprosiłam.

Chłopak wstał z łóżka, podpierając się na kulach i już po chwili znalazł się przede mną. Widziałam w jego oczach smutek.

- Słońce - westchnął zawiedziony - miałem nadzieję, że wreszcie z tym skończysz.

Odwróciłam wzrok. Potrzebowałam czegoś mocnego, dzięki czemu choć na chwilę zapomniałabym o całej tej sytuacji.

- Proszę. Ten ostatni raz - mruknęłam, nie patrząc w oczy blondyna.

Chłopak westchnął przeciągle, ale kątem oka widziałam, jak przytaknął głową. Po chwili położył jedną dłoń na moim ramieniu, przez co podniosłam na niego wzrok.

Patrick górował nade mną o kilkanaście centymetrów, przez co czubkiem głowy sięgałam mu zaledwie do nosa.

- Ostatni raz ci to załatwiam.

- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam w klatkę piersiową chłopaka. Poczułam, jak obejmuje mnie w pasie i składa lekki pocałunek na mojej głowie.

Mimo iż Patrick był starszy ode mnie o dwa lata, rozumieliśmy się doskonale. To Christian nas zbliżył. To dzięki niemu miałam tak cudownego przyjaciela.

Ale teraz musieliśmy poradzić sobie sami.

. . .

Pustka. To jedno słowo, które opisywało moje odczucia. Gdy tylko wstałam, uderzyło to we mnie ze zdwojoną siłą.

Wpadłam w głośny płacz. To było takie nierealne. Miałam nadzieję, że to był tylko głupi sen, a ja obudzę się w domu, wtulona w Christiana. Jednak nadal byłam na tym cholernie niewygodnym łóżku, w tym pierdolonym szpitalu, z połamanym na kawałeczki sercem.

W dodatku wczoraj działo się tak wiele, że jak na moje siedemnastoletnie życie było tego po prostu za dużo.

Najpierw zginął Christian. Mój ukochany chłopak, moje wsparcie i jedyny powód radości. Później próbowałam ze sobą skończyć. Zakończyć w tak młodym wieku i poddać się w walce z losem. Ale wtedy uratował mnie Dylan. Przypadkowy chłopak, na którego wpadłam dzień wcześniej. Jak się okazało syn mojego lekarza.

Pff, nic takiego się nie wydarzyło.

Nic a nic.

Christian odszedł, ale inni mieli rację. Musiałam zapomnieć.

Oddział Miłości | ✔Where stories live. Discover now