W pewnym momencie stanęłam jak słup soli, patrząc na coś, co miało miejsce kilkanaście metrów przede mną.Praktycznie na środku korytarza stała całująca się para. Dziewczyna - blondynka - miała oplecione nogi wokół bioder chłopaka. Szatyn włożył ręce pod jej koszulkę, a na ten widok aż zrobiło mi się niedobrze. Dosłownie pożerali sobie twarze i miałam wrażenie, że zaraz zaczną się tu pieprzyć. A co najgorsze, już przy pierwszym spojrzeniu poznałam całującego się chłopaka.
Oparłam się bokiem o ścianę i założyłam ręce na piersi. Rozejrzałam się, a widząc zazdrosne spojrzenia wszystkich dziewczyn, cicho prychnęłam.
– Możecie nie wymieniać swoich płynów na środku korytarza? – burknęłam sucho ze złośliwym uśmiechem na twarzy. – Nie wszyscy mają ochotę na żywe porno w szkole.
Na korytarzu zapadła cisza i dało się usłyszeć tylko pojedyncze szepty. Para odskoczyła od siebie jak poparzona, przez co dziewczyna prawie spadła na tyłek, jednak w ostatniej chwili złapała równowagę. Chłopak z zaciśniętymi pięściami rozejrzał się dookoła, a gdy jego wkurzone, czekoladowe tęczówki padły na mnie, wytrzeszczył oczy. Uśmiechnęłam się cynicznie i odpychając od ściany, przeszłam powolnym krokiem w ich kierunku.
– No, kogo my tu mamy. We własnej osobie Dylan Cooper – stwierdziłam przesłodzonym głosem.
– Ashley? – wydukał zaskoczony. Prychnęłam cicho.
– Nie, twój ojciec.
Z całym szacunkiem do doktora Coopera.
Przeniosłam swój wzrok na dziewczynę obok. Śliczna blondynka z łagodnymi rysami twarzy, była może trochę wyższa ode mnie. Jasnoniebieskie oczy, które patrzyły to na mnie to na chłopaka ze zdezorientowaniem i pełne, różowe usta, które były lekko napuchnięte od pocałunku. Miała długie nogi i bardzo kobiece kształty.
Ugh. Idealna.
– Nie mówiłeś, że masz dziewczynę – powiedziałam beznamiętnym głosem, przenosząc wzrok na Dylana.
– Ale ja nie jestem jego dziewczyną – wtrąciła powoli mocno zdezorientowana blondynka.
Zmarszczyłam brwi. Jak to nie byli razem? Przecież przed chwilą pożerali sobie twarze, a wzrok innych uczniów upewniał mnie w przekonaniu, że to nie był pierwszy raz.
I nagle mnie olśniło. Boże, byłam śmieszna, myśląc, że on będzie inny. Że nie będzie taki jak praktycznie każdy chłopak w jego wieku. A tak naprawdę to wszyscy byli teraz tacy sami. Wszystkim zależało tylko na zabawie i znajomościach bez zobowiązań. I widocznie on był tego dobrym przykładem.
Brzydziłam się takimi ludźmi.
Parsknęłam głośno fałszywym śmiechem, wprawiając ich w niemałe zakłopotanie. Można mnie było uznać za niezrównaną psychicznie i pewnie większość uczniów tak o mnie pomyślała.
– Dylan, trzeba było mówić od razu, kim jesteś – powiedziałam rozbawiona, wprawiając go w jeszcze większą konsternację. Podeszłam do szatyna i kładąc dłoń na jego ramieniu, wspięłam się na palce stóp. – Żałuję, że cię wtedy spotkałam – syknęłam mu cicho na ucho i mocno zacisnęłam palce na jego barku.
Po czym odeszłam swobodnym krokiem, przedzierając się przez tłum gapiów, którzy posyłali mi dziwne spojrzenia.
. . .
Usłyszałam dzwonek na ostatnią lekcję, więc wychodząc z łazienki, poszłam w kierunku hali sportowej. Od sytuacji, która wydarzyła się po pierwszej lekcji, byłam tematem numer jeden wśród wszystkich uczniów. Nie do końca rozumiałam o co chodziło, no bo co, nie można normalnie z nikim porozmawiać? Kurde, wkurzały mnie te wszystkie szepty i spojrzenia, które posyłali mi inni.
CZYTASZ
Oddział Miłości | ✔
Teen Fiction- Ashley? - Zaskoczona podniosłam załzawione oczy, a widząc stojącego nade mną Dylana, który w przejęciu lustrował moją twarz, rozpłakałam się jeszcze bardziej i z powrotem schowałam twarz w zgięte nogi. Nie, nie, nie. Proszę. - O-odejdź - wychrypia...