Epilog

486 45 7
                                    


- Co by pani powiedziała tym, którzy wciąż rzucają pod pani adresem negatywne hasła, jakoby pomagając androidom zdradziła pani swój własny gatunek?- spytała prezenterka.

- Zależy jakie byłyby to hasła.- rzekła Laura, w odpowiedzi.

- Na przykład sztampowe " oni nie krwawią na ten sam kolor" co pani.- odparła jej rozmówczyni.

- W zasadzie...- zielonooka wyjęła z torebki scyzoryk szwajcarski i wykonała nim małe nacięcie na swojej lewej ręce po czym pokazała do kamery wyciekające stamtąd tyrium- To krwawimy na ten sam kolor...-

- Który raz z rzędu będziesz to oglądać?- spytał Connor, dosiadając się do żony, która zajęła kanapę w salonie.

- Gdzieś szósty...- powiedziała wyłączając telewizor- Maluchy śpią?-

Jej partner potwierdził po czym objął ją i przysunął do siebie w taki sposób, że głowa Laury spoczęła na jego ramieniu.

- To było dopiero miesiąc temu...- stwierdził- Wciąż nie mogę zapomnieć...-

Zielonooka ze smutkiem przypatrywała się odmrożeniom, których u Connora, w przeciwieństwie do innych androidów, naprawić się nie dało.

Już na zawsze będzie miał na sobie coś przypominającego o tamtych traumatycznych wydarzeniach.

Z jakiegoś nieznanego powodu Laura poczuła potrzebę muśnięcia ustami jednego z nich.
To konkretne znajdowało się na szyi i wystawało na milimetry ponad postanowiony pionowi kołnierz koszuli.

- Zostaw.- jej mąż delikatnie aczkolwiek stanowczo odsunął ją od siebie.

- Nie możesz ich ukrywać w nieskończoność...- odparła kobieta.

- Mogę.- stwierdził RK800.

- Pamiętasz tego androida z pustostanu? Jak dwa lata temu szukaliśmy AX... znaczy Kary? Miał na imię Ralph i miał podobne ślady. Ale dużo większe no i na twarzy...- zielonooka starała się jakoś poprawić humor swojemu rozmówcy.

- To były poparzenia...- wtrącił android- A poza tym jakbyś je zobaczyła to... byłoby nieciekawie.-

- Con...- pani kapitan spojrzała na męża, karcąco- Poważnie?-

- Poważnie.- poddenerwowany szatyn zsunął koszule z ramienia, ukazując rozległe odmrożenie po czym z powrotem naciągnął na siebie pomięty materiał.

W odpowiedzi czarnowłosa ściągnęła z siebie bluzę ukazując pozostałości po walce z Brettem Nortonem.
Całe plecy w bliznach po zranieniu odłamkami szkła.

- La... Laura...- wydusił zdziwiony Connor.

- Widzisz?- spytała kobieta po czym usiadła rozmówcy na kolanach, nie kłopocząc się ponownym ubieraniem bluzy.

- Mogę?- powiedziała, bawiąc się jednym z guzików koszuli męża.

Android westchnął ciężko i kiwnął głową.

Brunetka bardzo niespiesznie wykonywała swoje zadanie.
A to dlatego, że każde z odmrożeń musiała odpowiednio wygłaskać i wycałować.

Po tym wszystkim co zaszło, chciała dać Connorowi do zrozumienia, że bardzo go kocha i jest mu wdzięczna za wszystko co dla niej zrobił.
To nie był pierwszy raz, gdy uratował jej życie, a ona nigdy nie potrafiła mu należycie podziękować.

W ten specyficzny sposób usiłowała mu udowodnić, że akceptuje go takiego jaki jest. Z "bliznami" czy bez.

Pod wpływem jej dotyku syntetyczna skóra androida raz po raz się wyłączała.

Y.E.A.R T.W.OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz