Oikawa x Kageyama

845 27 3
                                    

Zamawiający :  Bethany365  - z całego serca dziękuje je za cudowną okładkę

Anime : Haikyuu

Parowane postacie : Oikawa Tooru x Kageyama Tobio

Znał go od lat i nie zawsze myślał o nim w samych superlatywach, co więcej przez większość czasu uważał go za napuszczonego, narcystycznego [

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znał go od lat i nie zawsze myślał o nim w samych superlatywach, co więcej przez większość czasu uważał go za napuszczonego, narcystycznego [...] idiotycznego pozera. Takich nawiasem mówiąc niepochlebnych przymiotników w swoim arsenale miał mnóstwo, ale jedno musiał mu przyznać - był niesamowitym rozgrywającym. Jego wystawy wyciągały z gracza maksymalny poziom umiejętności, a serwy wbijały przeciwników, a nawet jego samego, w podłogę.

Właśnie to i chyba tylko to ich łączyło - niezaprzeczalna miłość do siatkówki.

Kageyama Tobio na pewno nie uznawał Oikawy Tooru za człowieka godnego naśladowania.

Z drugiej strony nie wyglądało to lepiej. Rozgrywający Aoby uważał "Króla Górnego Boiska" za niezwykle irytującego smarkacza, który na tacy miał to na co on ciężko pracował. Właśnie dlatego tak lubił go gnębić - według niego i ogólnie wszystkich zawodnik Karasuno miał niezaprzeczalny talent. Właśnie dlatego Oikawa bał się, że kiedyś ten niepozorny chłopak mógł zająć jego miejsce.

***

Tokijska galeria była szczególnie dużym budynkiem gdzie można było znaleźć dosłownie wszystko zaczynając od perłowych szpilek, a kończąc na samochodach i biurach podróży. Brakowało tam tylko automatu z tańszą colą. Praktycznie codziennie wchodziło i wychodziło z niej tysiące ludzi o różnych dochodach, pozycji i zainteresowaniach. Czasem były to rozpuszczone nastolatki, które ze szczególnym namaszczeniem czcili mieszczący się tam salon gier, innym razem podróżnicy z egzotycznych krajów, dzisiaj był to on, nienawidzący tłumów, zakupów i życia siatkarz z prefektury Miyagi popijający mleko w kartonie.

Jego skwaszona mina była widoczna z daleka, bo naprawdę nie chciał się tu znaleźć. To była jednak konieczność, bo jego starsza siostra Kamira miała niedługo skończyć 21 lat - pełnoletność i inne bzdety, które nie obchodziły ciemnowłosego.

Nieliczne nastolatki wlepiały w niego wzrok gdy spokojnym krokiem przemierzał parkiet szukając jakiegoś fajnego prezentu. Naprawdę nie wierzył, że rodzice siłą wepchali go do pociągu do Tokio by kupić jakiś prezent. Jakby w Miyagi nie było sklepów. Gdy nie znalazł nic godnego uwagi na parterze - Kamira na pewno nie potrzebowała nowoczesnego kosza na śmieci, spinek do mankietu, kanapy czy na przykład zabawki, a na ubraniach po prostu się nie znał. - ruszył w kierunku windy, która miała go zabrać na drugie piętro.

Czemu nie na pierwsze? Bo tamto było jeszcze mniej obiecujące niż parter, usiane kinem i sieciami fast foodów.

Winda też nie powitała go niczym miłym, była zatłoczona ludźmi przez których Kageyama zaczął myśleć czy aby na pewno nie jest Aspołeczny, doskonale znał odpowiedź, oczywiście, że był. Po co komu ludzie?

Wszedł jako ostatni, obok niego stała kobieta trzymająca najwyżej trzy letnie dziecko, które dokładnie co 10 s. waliło go plastikowym kluczem (narzędziem) w głowę, oprócz niej miejsce zajmował także otyły przedsiębiorca, granatowooki z ulgą zobaczył jak wysiadają na pierwszym piętrze. Nie mógł się jednak cieszyć samotnością, prywatnością i trylionem innych określeń, bo nim drzwi ponownie się zamknęły stanęła w nim najmniej spodziewana osoba.

Chłopak miał roztrzepane brązowe włosy i czekoladowe oczy, ogólnie kształtną twarz i sylwetkę, przez co gdziekolwiek się pojawił atakował go jego fanclub.

Kageyamie szczęka opadła niemal do samej ziemi gdy zobaczył kto wchodzi do jego tymczasowej samotni. Widząc Oikawę zatęsknił za tamtym bachorem. Drugi siatkarz też był zdziwiony, ale na jego twarzy cały czas utrzymywała się stała maska lekceważenia wszystkiego co istnieje przykrywająca jego drugą naturę, którą bardzo dobrze poznał ciemnowłosy.

Gdyby uczeń Karasuno miał go opisać powiedziałby, że jego starszy kolega z gimnazjum ma rozdwojenie jaźni albo po prostu bardzo dobre zdolności aktorskie. W jednej chwili mógł być wzorem chłopaka dla każdej dziewczyny, a w drugiej zaślepionym na punkcie zwycięstwa paranoikiem. Każde jego słowo mogło być fałszywe.

- Oikawa-senpai... - Wydusił zmieszany.

- Ohayo, Tobio-chan! - Zawołał na pozór radośnie, drzwi zatrzasnęły się, a wraz z ich zatrzaśnięciem nastolatkowie poczuli jak siła ciążenia zaciska się w ich brzuchach jak supeł. Coś się zatrzęsło, światło parę razy zamrugało, a winda po prostu zatrzymała się tak gdzie nie powinna czyli między jednym, a drugim piętrem.

- Co do cholery...? - Szepnął pod nosem młodszy z nich sam do siebie, więc nie liczył na odpowiedź, która jednak nadeszła.

- Awaria windy. - Odpowiedział mu Tooru swoim wszechwiedzącym tonem.

- A myślałem, że windę magicznie zatrzymały krasnoludki albo, że jakiś bóg miał dość słuchania twoich fanek i postanowił cię ukatrupić. - Odwarknął ciemnowłosy z wyraźnym sarkazmem.

- No widzisz, gdyby mnie tu nie było byłbyś niepoinformowany. - Kontynuował swoją grę.

- A tak właściwie Oikawa-senpai co tutaj robisz?

- Też od dłuższego czasu się nad tym zastanawiam, może bogowie zesłali mnie do tego świata bym niósł uśmiech wszędzie gdzie się pojawię.

- Chodziło mi konkretnie o tą windę, galerię, Tokio. - Uściślił zdenerwowany nastolatek.

- Przecież wiem kretynie. - W tej chwili wyłoniła się ta gorsza strona siedemnastolatka.

- Oikawa-senpai zacznij być w końcu poważny... - Nie mógł nawet dokończyć zdania, bo szatyn wbił mu się w usta. Na twarzy młodszego można było zauważyć stopniowo zmieniające się kolory, z normalnego w czerwony, z czerwonego w zielony i wtedy odleciał. Po prostu zemdlał.

Nie zrażony licealista wyjął smartfona wybierając numer do swojego najlepszego przyjaciela, niezrównanego Asa Aoby i chodzącej zrzędy Iwaizumiego Hajime, który właśnie miał przerwę między dodatkowymi zajęciami Angielskiego. 

- Czego chcesz Shittykawa?! - Zapytał niezbyt miłym tonem świadczącym o tym, że nie ma ochoty wysłuchiwać kolejnych bzdur.

- Pocałowałem Tobio-chan. - Powiedział to takim tonem jakby informował kogoś, że wyjeżdża na wakacje z rodzicami.

- Co zrobiłeś idioto?! - Krzyknął Hajime i w pewnym momencie Oikawa poczuł lekki ból z tyłu głowy. Instynktownie wyczuwał, że Iwa-chan walnąłby go gdyby tu był. - I co z nim? - Spytał już spokojniejszy.

- Zemdlał. - Gdy to mówił zielonkawy chłopak podniósł się do siadu wpatrując się rozhisteryzowanymi oczami w rozgrywającego.

- Co to miało być Oikawa-senpai?

- Eee... żeby  życie miało smaczek raz dziewczyna raz chłopaczek? - Bardziej spytał niż powiedział wyciągając język w bok w charakterystycznej pozie, w której POWINIEN wyglądać uroczo.

Z telefonu dobiegł dźwięk, Iwaizumi przybił piątkę z czołem.

- Shittykawa!!!!

Następny One Shot - Natsu x Reader!

Przypominam, że nadal możecie składać zamówienia.

Dostępne opcje:

- Wybranie wyglądu i charakteru OC;

- Przeniesienie bohaterów do innego świata;

- Zmienianie płci bohaterom;

Zapraszam do obserwowania mojego profilu i czytania reszty mojej twórczości.

LHB

One Shoty ANIME KINGDOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz