Levi x Eren

660 19 7
                                    

Zamawiający : HakeNora

Anime : Shingeki no Kyojin

Postać : Eren Jeager

Postać : Levi Ackerman


Kapral rozglądając się po pokoju starał się dostrzec choć drobinę znienawidzonego kurzu, na próżno, bowiem dzieciak znał się na swojej robocie jak nikt inny, jeśli świat byłby inny, a tytanów nie byłoby wcale, Levi bez zastanowienia kazałby pracować Erenowi jako sprzątaczka. Niestety te bestie istniały, a on miał stanowczo zbyt wiele krwi na rękach, by przejmować się takimi drobnostkami. Mimo tego bez przeszkód wykorzystywał nadzieję całej ludzkości do sprzątania nie widząc w tym nic dziwnego.


Jak na tymczasową siedzibę jego pokój był przyzwoity, bez większych wygód, ale też i bez wyraźnych braków, miał porządne łóżko, jakieś biurko, szafę, a nawet stolik i krzesła! Jakby miał zamiar kogokolwiek zapraszać.

Doskonale wiedział, że w progu drzwi czai się Eren, za pewne czekając na jakiekolwiek wytknięcie błędu ze swojej strony. Co prawda chciałby go skrytykować, tak z samej troski o jego opieszałość, lecz tym razem nie miał pomysłu za co go skarcić. Nie mógł go przecież obwiniać o to, że dostał pokój z widokiem na las zamiast na dziedziniec, prawda? A zresztą.

- Eren! - Przywołał go do siebie na co chłopak przeszedł przez próg i stanął obok niego w niemal wojskowej pozycji, jakby obiecywał oddawać serce misji chociaż chodziło tylko posprzątanie kilku pajęczyn i przetarcia całej powierzchni kilkaset razy.

- Tak, kapralu?

- Możesz mi powiedzieć co to do jasnej cholery jest? - Spytał wskazując ręką na okno.

- Okno, kapralu? - Odpowiedział zdezorientowany.

- Czy ty masz mnie za idiotę? - Wycedził przez zaciśnięte zęby równocześnie uderzając go w tył głowy.

- Czyli to nie jest okno? - Zapytał ostrożnie chcąc delikatnie wybadać o co chodziło jego znerwicowanemu przełożonemu.

Oczywiście, że było to okno, ale jeśli Levi Ackerman sobie tego życzył to okno mogło być nawet ścianą, wszystko byleby dał mu spokój. Tak jakby cztery godziny sprzątania nie wystarczyły do umilenia mu życia.

- Czy ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz?!

- A jakiej odpowiedzi sobie kapral życzy? - Zapytał usłużnie jeszcze bardziej drażniąc przełożonego.

- Dzieciaku! Totalnie Cię odmóżdżyło?! - Niemal na niego warknął.

- No dobrze, kapralu. - Powiedział na to Eren zupełnie spokojnym głosem zachowując się tak jakby mówił do osoby chorej umysłowo. - Według mnie to jest okno, a co kapral widzi?

- Las widzę! Pierdolony las!

- Faktycznie kapralu, za oknem jest las. - Kontynuował z nadzieją, że ta rozmowa nie zakończy się jego śmiercią. W końcu może dla Leviego cała ludzkość, której życie od niego zależało, mogła coś znaczyć.

- A co miało być?!

- Wolał kapral widok na góry? Przykro mi to mówić, ale jesteśmy na dość płaskich terenach.

Jego za pewne udawany spokój coraz bardziej irytował Ackermana, który ciągle wydawał z siebie ciche pomruki próbując dać upust swoim emocją i po chwili takowy się znalazł. Mężczyzna z całej siły kopnął w stolik od dołu. Uderzenie to było tak mocne, że mebel odcisnął się na suficie, w który uderzył, a następnie rozpadł się na kilka kawałków.

- Może kapral usiądzie? Zostały jeszcze kapralowi krzesła do kompletu, więc...

Nie zdążył dokończyć, bowiem krzesła powędrowały w ślad za stołem roztrzaskując się na drobny mak. Jeager przyglądał się górnej ścianie z widocznym sceptycyzmem. Farba w miejscach zderzenia całkowicie odeszła ukazując szerokie pęknięcia, nie mówiąc już o tym, że wyglądało to tak jakby sufit miał się zaraz obsunąć.

- Odremontować ten pokój czy woli kapral nowy?

- Nowy dzieciaku, z widokiem na dziedziniec. - Zażądał.

- No tak, kapral był nieprzytomny jak tu kaprala przywieźliśmy. - Przypomniał sobie Eren. - Ten budynek nie ma dziedzińca.

The End

Następny One Shot - Natsu x Reader

Ten Shot był nie tyle romantyczny co humorystyczny, niestety satyryk ze mnie kiepski, ale przynajmniej kolejne zamówienie jest zamknięte. Nadal jest ich strasznie dużo.

LHB

One Shoty ANIME KINGDOMWhere stories live. Discover now