Sexy Lawyer: Part 36

3.9K 113 11
                                    

Pędziłam przez miasto nie przejmując się fotoradarami, które pewnie zrobiły mi już kilka zdjęć. Cały czas w głowie miałam słowa policjanta, który do mnie dzwonił. Byłam wściekła, ale też zmartwiona. Sama już nie wiedziałam jakie emocje mi towarzyszą, bo przez myśli, które kotłowały się w mojej głowie mój nastrój zmieniał się co sekundę.

Zaparkowałam na parkingu przy budynku w którym znajdowała się siedziba policji i opuściłam samochód naciskając na pilocie przycisk zamykający pojazd. Drogę dzielącą mnie od drzwi głównych pokonałam biegiem, jakby zaraz ktoś miał mnie rozliczyć z czasu jaki zajęło mi dotarcie.

Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po wnętrzu nie wiedząc gdzie się udać. Zaczepiłam jednego z policjantów, który skierował mnie do kobiety po drugiej stronie korytarza siedzącej za szybą. Podeszłam do niej natychmiast pytając o Sama. Brak odpowiedzi z jej strony nieco mnie zirytował, ale widząc, że przykłada słuchawkę do ucha uspokoiłam się i czekałam na dalsze instrukcje.

- Pani Brooklyn Tooker? - Do moich uszu dotarł gruby męski głos, więc odwróciłam się przodem do jak się okazało postawnego mężczyzny i kiwnęłam głową twierdząco odpowiadając na jego pytanie. - Proszę za mną. - Ruszyliśmy wzdłuż korytarza, który ciągnął się jakby w nieskończoność. Przebierałam szybko nogami, by dotrzymać kroku policjantowi przez co od ścian echem odbijał się dźwięk stukających obcasów jak nigdy drażniąc moje uszy.

- Zapraszam - otwierając drzwi poczekał aż wejdę po czym dołączył do mnie i zamknął je za sobą. - Proszę spocząć. - Usiadłam nie mówiąc ani słowa na wskazanym przez niego miejscu.

- Tak, więc słucham.

- Jak już mówiłem pani przez telefon Sam Wilson został zatrzymany przez agresywne zachowanie wobec egzaminatora...

- Zrobił mu krzywdę?

- Nie, nie doszło do rękoczynów.

- Więc dlaczego agresywne?

- Pan Wilson zdenerwował się, gdy egzaminator kazał mu opuścić samochód i przerwał egzamin.

- Dlaczego to zrobił? Oblał?

- Nie, do egzaminu nie doszło. Podczas wyjmowania dowodu tożsamości z kieszeni pana Wilsona wypadł woreczek z narkotykami. - Przypuszczam, że przez wypowiedziane przez starszego mężczyznę zdanie wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Jak kurwa z narkotykami?!

- Mogę porozmawiać z... moim klientem? - Odchrząknęłam próbując ukryć złość, która zagotowała krew w moich żyłach.

- Owszem, zaprowadzę panią.

Opuściliśmy pomieszczenie kierując się do pokoju w którym znajdował się Sam. Z każdym krokiem złość we mnie narastała, a ja zastanawiałam się co powiem Wilsonowi. Policjant znów otworzył mi drzwi, a ja dziękując mu skinieniem głowy weszłam do środka od razu napotykając spojrzenie Sama.

- Mogę zostać z nim sama? - Policjant skinął jedynie twierdząco głową i zamknął drzwi. Brunet zerwał się na równe nogi, dlatego szybko ręką kazałam mu zająć wcześniej zajmowane miejsce.

- Mówiłeś, że jesteś czysty. - Mruknęłam zajmując miejsce naprzeciwko niego.

- Bo jestem. Brooke, przysięgam, że nie biorę! - Krzyknął łapiąc mnie za dłoń, jednak szybko wyrwałam ją i wstałam czując nagłą potrzebę przechadzki po pomieszczeniu. - Powiedz coś. - Sam mruknął po dłuższej ciszy jaka zapanowała między nami .

- Zaufałam Ci kurwa, Sam. Wyciągnęłam z całego gówna dając szansę na lepsze życie. Opłaciłam Ci jebany kurs na prawo jazdy, by łatwiej było Ci poruszać się po mieście. Zrobiłam to wszystko, bo nie wiedzieć czemu tylko mi zaufałeś, więc ja postanowiłam zaufać tobie, ale chyba nie powinnam. - Syknęłam i nachyliłam się nad stołem patrząc mu w oczy, które zachodziły łzami.

- Nie biorę, Brooklyn. Kurwa, przysięgam, że jestem czysty! Możemy zrobić nawet testy! - Jęknął wycierając dłonią strużki łez.

- To skąd te narkotyki w twojej kieszeni?! - Wrzasnęłam czując ponowny przypływ złości. - No mów! - Ponownie krzyknęłam uderzając ręką w stół, by pospieszyć Wilsona.

- Miałem to sprzedać. - Cichy głos opuścił jego usta, a zaraz później do moich uszu dobiegło pociągnięcie nosem. Spojrzałam na bruneta, który chował twarz w dłoniach palcami szarpiąc włosy na głowie.

- Od kogo je miałeś?

- Brooke...

- Od. Kogo. Miałeś. Te. Pieprzone. Narkotyki?

- Od Nathana.

- Miałeś zerwać z nim kontakt. Obiecałeś mi!

- Potrzebowałem pieniędzy!

- Mogłeś przyjść do mnie! - Warknęłam znów podchodząc do chłopaka, by złapać kontakt wzrokowy. - Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. Kurwa, Sam, jestem tu po to, żeby Ci pomóc! Jesteś dla mnie jak brat.

- Już wystarczająco dla mnie zrobiłaś. Chciałem być samodzielny.

- Dlatego postanowiłeś znów wkopać się w to gówno? - Wilson odwrócił wzrok, kolejny raz pociągając nosem. - Zawiodłam się na tobie, Sam - mruknęłam, a brunet podniósł na mnie swój wzrok.

- Brooke, nie mów tak. - Biorąc do ręki torebkę skierowałam się do drzwi. Musiałam dowiedzieć się czy zamkną Sama w areszcie i jakie zostaną mu postawione zarzuty. Złapałam za klamkę, a chłopak podbiegł do mnie i przytulił się do moich pleców. - Przepraszam, Brooklyn. Pomóż mi, potrzebuję Cię. - Wyswobodziłam się z jego uścisku i otworzyłam drzwi opuszczając pomieszczenie.

Bałam się, że tym razem nie dam rady mu pomóc. 

***
moonew słoneczko specjalnie dla ciebie więcej Noah ❤️
Kochani, zauważyłam ostatnio, że mniej was się udziela w komentarzach. Nie ukrywam, że przykro mi i mam wrażenie, że już was nudzę 😑
Miłego wieczoru ❤️

Lawyer || h.s  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz