Rozdział 14. Strach i Panika

479 42 59
                                    

Sakura od razu zauważyła, że było coś z Sasuke nie tak. Jego wzrok był... Rozmyty... Zagubiony, niczym gdyby pokryła go drobna warstwa mgły, odbierająca czerni jego oczu to "Coś", co pozwalało mu przewiercać jej duszę wzrokiem, sprawiając, że zawsze czuła się "odsłonięta" pod ciężarem jego spojrzenia. Jego wzrok, zawsze kojarzył się jej z postrzeganiem drapieżnika, chłodem i kalkulacyjnym monstrum, szukającym w każdym detalu świata słabości, którą można by wykorzystać na swoją korzyść. Jego oczy... Były tym co pochłaniało jej umysł i myśli bez końca i absolutnie. Ale teraz...

Teraz było inaczej.

Sakura omal nie zachłysnęła się głośno powietrzem, widząc jak bardzo Uchiha teraz zdawał się być inną osobą. Jego spojrzenie nie schodziło z jej twarzy, kiedy jej dłonie zetknęły się z rozcięciem na jego czole, zasklepiając ranę i pozbywając się drobnym ruchem resztek krwi.

Czemu więc to robił? Na pewno nie tylko dlatego, by jej się przyglądać... Bo padawnka czuła całą sobą... Że tak naprawdę, Uchiha nie patrzy się na nią... Nie w standardowej tego typu formie. To było zupełnie co innego. Sasuke... Traktował ją teraz jako... Dystrakcje. Narzędzie. Kawał bloku zbitego z żywej materii.

Sakura była jego ucieczką... Ale od czego?

Jej dłoń, zawędrowała z jego wyleczonego czoła, znów na jego ręke, którą dobrą chwilę wcześniej również uleczyła. Opuszkami palców, przejechała po powierzchni, dopiero co zasklepionej skóry i kości, palców jego dłoni, delikatnie gładząc jej powierzchnie, jednocześnie, starając się mocą wyczuć tętno jego krwi.

Było nienaturalnie szybkie.

Jego tempo sugerowało, na skok adrenaliny w ciele. Na ten standardowy przykład przebudzenia mocy, podczas walki i bitew. Podczas jego krwawych eskapad. W czasie kiedy gniew i irytacja przesiąkała jego aurę, całunem ciemnej strony.

To jednak był co innego.

Uchiha zdawał się być... Zatopiony w myślach. Wręcz otępiały, jakby ktoś, wyssał z niego całą energie. Jego ciało zdawało się być jakby okute lodem. Każdy mięsień był spięty i wręcz spazmatycznie reagował na dotyk jej dłoni, niczym rzeczywiście by go to parzyło. Jego oddech co chwilę zmieniał tempo, raz zdając się wręcz zerowy, niczym gdyby Uchiha był maszyną, tylko po to by zaraz wpaść w szaleńcze tempo.

Sakura naprawdę, przez dłuższą chwile nie wiedziała co to wszytko oznacza. Nie mogła dopasować tej sytuacji do żadnej innej, z wcześniej zastanych z jego osobą. Ten "nowy" stan, zdawał się wręcz czymś obcym, dla jej umysłu. Czymś całkowicie nie pasującym do osoby Sasuke, jakiego znała.

Jej dłoń, z wolna przeszła po linii jego dłoni, muskając jego ramię i lądując na powierzchni jego koszuli, która miejscami, miała, lekkie rozdarcia, na tyle drobne by wciąż, nie odbierać "funkcjonalności" jego ubioru, ale i na tyle duże, by mogła zobaczyć i wyczuć, otarcia i rany na napiętych mięśniach torsu i brzucha.

Ponownie zachłysnęła się powietrzem.

Sasuke już dawno powinien, odrzucić jej dotyk. Powinien na nią nawrzeszczeć. Odrzucić ją mocą, lub jawnie razić gniewem i irytacją.

A on teraz nie zrobił nic.

Pozwolił jej na to. Na ten dotyk. Na jej wędrówkę dłoni i fale leczniczej aury.

Dlaczego to zrobił?

Jej poliki lekko zaczerwieniły się.

Nie. To nie możliwe, żeby ów incydent z przed kilkunastu minut, miał na to wpływ... To na pewno nie to. Uchiha nie był taki. On był chłodno-kalkulacyjnym umysłem, trzeźwo i szczegółowo rozpracowującym świat wokół niego. 

Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]Where stories live. Discover now