Peter - trzeci list (ostatni)

509 31 3
                                    


Londyn, 03.11.2018 r.

Peterze,

Jest tyle rzeczy, które chciałabym jeszcze Ci powiedzieć, ale to nie ma sensu, bo tak naprawdę nigdy nic dla Ciebie nie znaczyłam. Tak, pamiętam jaka była umowa. Seks. Zero uczuć. Sama przyjemność. Jednak ciężko było mi tego ze sobą nie łączyć i dobrze o tym wiesz, bo Ci powiedziałam. To wszystko miało trwać, dopóki jedno z nas nie pozna kogoś innego i będzie chciało stworzyć poważny związek. Wiesz, co mnie boli? Boli mnie fakt, że powiedziałeś mi o tym, że spotykasz się z kimś jak trwało to od miesiąca. Przez cały ten czas nie pisnąłeś ani słowa, jeszcze składałeś obietnice, że się spotkamy. Jeszcze te zdjęcia ze Snapchata dwa tygodnie wcześniej... Jestem zła, wściekła i trochę zazdrosna. Jestem zazdrosna, bo więcej nie spotkamy się w ten sposób i nie poczuję Twoich ust na moich. Dlaczego jestem zła? Bo nie chcesz jej o niczym powiedzieć. Można powiedzieć, że działałeś na dwa fronty. Jeśli ona nie przypadłaby Ci do gustu to nadal pozostawałam Ci ja, prawda? Nie chciałeś zostać sam. Nie powinnam się przejmować, bo dotrzymałeś słowa, ale jednak... Nie daje mi to spokoju. Nie mogę patrzeć na to jak ją okłamujesz. Pewnie ona myśli, że od czasu pierwszej wiadomości, Waszego pierwszego spotkania była tylko ona, ale to nieprawda. Byłam jeszcze ja. Dlaczego jej się nie przyznasz? Dlaczego nie powiesz jej, że spotykając się z nią, uprawiałeś seks z inną dziewczyną? Wstydzisz się tego? Jakoś nie bałeś się mnie błagać o kolejne spotkanie, gdy chciałam wszystko zakończyć i żyć „normalnie". Nie chciałeś mi o niej nic powiedzieć. Nie wiem, czy to dlatego, że bałeś się, iż mogłabym do niej o wszystkim napisać, czego bym nie zrobiła.

Kiedy napisałam Ci, co myślę to robiłeś wszystko, abym to ja poczuła się winna. Zaśmiałam się, jak napisałeś, że osoba bez prawa jazdy jest osobą leniwą. Przepraszam, ale jesteś taki mądry, a jednocześnie taki głupi, bo są ludzie, którzy się do tego po prostu nie nadają albo po prostu się boją, lecz nie potrafiłeś i nadal nie potrafisz tego pojąć. Jeszcze mnie dobiłeś tekstem „traumę do płacenia za siebie też masz?". Sam proponowałeś, że zapłacisz, więc nie miej teraz do mnie problemu. Cały czas twierdzisz, że próbowałeś mnie motywować. Wiesz, tekst „spotkam się z Tobą, jeśli podejdziesz do matury" nie jest zbyt motywujący. Ty chyba myślałeś, że jestem zdesperowaną dziewczyną, która zrobi wszystko, aby z Tobą się spotkać. Prawda jest taka, że chciałeś ze mnie zrobić swoją drugą kopię. Nie przyznasz się do tego, ale gdybyś przynajmniej mnie naprawdę lubił to nie chciałbyś niczego we mnie zmieniać. Jestem impulsywna. Powiedziałeś, że nie zadajesz się z takimi ludźmi, a ja nie zadaję się z ludźmi, którzy za wszelką cenę chcą mnie zmienić, bo zmiany mogę wprowadzić, ale jedynie dla siebie, a nie dla czyjejś zachcianki. Nasza relacja zaczynała być toksyczna. To ja walczyłam o kontakt z Tobą, a Ty miałeś mnie tak naprawdę gdzieś. Liczyłam się dla Ciebie tylko podczas seksu, później już nie. Mimo wszystko cały czas czułam się przy Tobie gorsza, głupsza. Powiedziałam sobie, że czas to zakończyć. Usunęłam Ciebie ze znajomych na wszystkich portalach, usunęłam Twój numer, nasze konwersacje, wszystko... Uwalniam się od Ciebie i wiem, że wyjdzie mi to na dobre. Jeśli ta dziewczyna Ciebie zostawi to nawet nie myśl o tym, aby do mnie napisać czy zadzwonić. Nie będę na Ciebie czekać. Nie chcę Ciebie nigdy widzieć. Chcę, abyś zniknął z mojego życia. Żegnam Cię.

PS. Nie myśl, że będę przejmować się opinią osoby, która ma większe ego niż przyrodzenie.

Rose

~ jeśli tu jesteś, skomentuj.

do wszystkich chłopców, których kochałamWhere stories live. Discover now