Rozdział 𝟝𝟙

2.9K 135 15
                                    

Patrzyłam na moją ekipę, która podeszła do mnie chwilę po zamknięciu drzwi. Patrzyłam na nich, a oni na mnie i tak przez dłuższą chwilę. W końcu wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

***

Dzisiaj jest dzień na który czekam od kilku ostatnich tygodni. Dzień moich dwudziestych urodzin. Siedziałam właśnie na oknie i wpatrywałam się w las, który był idealnie widoczny z miejsca w którym siedziałam, gdy do mojego pokoju wparowała moja teraz dziewięcioletnia siostra Melanie. Uśmiechnęłam się do siostry i zeszłam z parapetu.

- Wszystkiego najlepszego Alice - powiedziała i wyciągnęła zza pleców rysunek

- Dziękuje Melanie - powiedziałam wciąż uśmiechnięta i odebrałam z rąk siostry rysunek jej wykonania

Spojrzałam na rysunek, który przedstawiał zdaje się, że czarnego wilka. Uniosłam brew wciąż się uśmiechając.

- Narysowałam ciebie jak jesteś wilkiem - Melanie patrzyła na mnie

Nie wiem czy to możliwe, ale uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.

- Bardzo ładne - odłożyłam rysunek na biurko

- A. Mama i tata chcą żebyś zeszła na dół - powiedziała Melanie i ruszyła do drzwi

Ruszyłam za siostrą. Kilka chwil potem byłyśmy już na dole. Weszłyśmy do kuchni, gdzie zastałyśmy rodziców. Mama trzymała w dłoniach średniej wielkości torbę do prezentów, tata natomiast stał obok niej, oboje byli uśmiechnięci.

- Wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin - powiedzieli w tym samym czasie

- Dziękuje wam - powiedziałam i przytuliłam rodziców. Po chwili ich puściłam

- No to teraz otwórz prezent - mama podała mi podarek

Wzięłam do rąk pakunek, który otrzymałam od rodziców. Zajrzałam do kolorowej torebki i zobaczyłam, że wewnątrz znajdowało się niewielkie pudełko. Wyciągnęłam je i oczywiście otworzyłam. W pudełeczku znajdowały się kolczyki oraz naszyjnik. Były naprawdę piękne.

- Są piękne - zamknęłam pudełeczko, a w tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi

Zdziwiona uniosłam brew, odłożyłam prezent od rodziców na blat i ruszyłam do drzwi frontowych. Gdy znalazłam się przed drzwiami otworzyłam je, a przed domem stała moja grupka, wraz z nimi ciocia Agnes, wujek Marcus i Lily. Nagle wszyscy na raz wykrzyczeli: "wszystkiego najlepszego". Uśmiechnęłam się i wpuściłam gości do środka, przy tym przytulając każdego na powitanie. Później wszyscy usiedliśmy w salonie. Mama z pomocą cioci przyniosły tort urodzinowy. Na cieście umieszczone zostało dwadzieścia świeczek, które potem wspólnymi siłami tata wraz z wujkiem podpalili. Goście odśpiewali mi sto lat, potem pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki. Tort został pokrojony i każdy wziął po kawałku. Po jedzeniu otworzyłam prezenty.

- No. To już wszystkie - powiedziała odkładając ostatni z prezentów na bok

- A ty co masz dla Alice Jason? - Amber zwróciła się do Jasona od którego, tak na marginesie, nie dostałam prezentu

- Spokojnie. Mam dla niej coś specjalnego - powiedział i puścił oczko do Jenny oraz Diany

Z zdziwienia uniosłam brew. Posiedzieliśmy tak wszyscy jeszcze z dobrą godzinę, aż w końcu Jase zaproponował mi spacer nad pobliskie jezioro. Na początku chciałam zaprotestować mówiąc, że wypada mi zostać, jednak Jason szybko dodał, iż ten spacer ma duże powiązanie z moim prezentem od niego. Ostatecznie się zgodziłam. Na szczęście mama obiecała, że zajmie się gośćmi pod naszą nie obecność. Szybko ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu. Piętnaście minut później byliśmy na miejscu.

Staliśmy przytuleni do siebie i wpatrywaliśmy się w tafle wody. W pewnym momencie Jason mnie puścił. Chłopak westchnął i odwrócił się do mnie plecami. Położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Coś nie tak? - zapytałam

- Wiesz... myślałem o czymś - powiedział nie patrząc na mnie

- O czym? - zabrałam rękę z ramienia ukochanego

- O nas... i doszedłem do wniosku, że nie chce być już dłużej twoim chłopakiem - powiedział i spuścił wzrok

- Nie rozumiem

- Po prostu... nie chce być dłużej twoim chłopakiem - odwrócił się do mnie przodem

- Jason... ale... - jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Spuściłam głowę, a smutek mimowolnie mnie ogarnął

- Chce być dla ciebie kimś więcej - powiedział. Na jego słowa uniosłam głowę i spojrzałam na niego - nie chce być już twoim chłopakiem, bo chce być twoim mężem - rzekł, po czym wyciągnął coś zza paska i spojrzał na mnie - a więc... Alice... czy... wyjdziesz za mnie? - przymrużył oczy lekko zakłopotany

Zakryłam usta dłońmi. Nie mogłam uwierzyć w to co miału tu właśnie miejsce. Rzuciłam się chłopakowi na szyję.

- Tak... - wyszeptałam wprost do jego ucha

Spojrzałam na Jasona, który teraz się uśmiechał. Puściłam go i stanęłam krok od niego. Mój od teraz narzeczony otworzył nie wielkie granatowe pudełko i wyciągnął z niego prześliczny złoty pierścionek z niebieskim kamieniem. Czarnowłosy wsunął mi go na palec, a ja ponownie go przytuliłam. Chłopak objął mnie.

- Tak bardzo cie kocham - po mojej twarzy popłynęły łzy szczęścia

- Ja ciebie też - powiedział

Oświadczyny nad jeziorem... Jeśli to był ten prezent, a nawet na pewno tak jest, to muszę powiedzieć że to najlepszy prezent jaki kiedykolwiek mogłam dostać. To najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam.



Z życia wilkołakaWhere stories live. Discover now