Prolog

2.5K 38 3
                                    

-Liza wstawaj! -Krzyk mojej koleżanki zrzucił mnie z łóżka. Serio czy to aż tak musiało boleć? Dlaczego ona mnie budzi? Która godzina?
Sięgnęłam po telefon a na wyświetlaczu zobaczyłam 8:26

-I po co mnie tak wcześnie budzisz?- Wzrokiem zabójcy spojrzałam na Ashley i z niechęcią rzuciłam w nią poduszką.

-Ej może trochę delikatniej.- No ona nie jest zupełnie normalna. Najpierw mnie budzi niewiadomo po co, a teraz jej nie pasuje, że rzuciłam w nią poduszką. Oczywiście mówiła to z uśmiechem na twarzy, ale i tak denerwowała mnie każdym wypowiedzianym przez nią słowem.

-Możesz mi powiedzieć po co mnie obudziłaś?- Oczekując odpowiedzi Ashley złapała mnie za rękę i jeszcze raz zrzuciła z łóżka. A dopiero co zdążyłam na nie wejść.

- O teraz to już przesadziłaś!- Wydarłam się na nią rzucając się w tym samym czasie z poduszką w ręku na jej rozczochraną głowę.

-Ej dobra koniec wystarczy! Lepiej idź się szykować.- Jej każde zdanie robiło sie coraz bardziej absurdalne. Jakie szykować? Ja chce spać

-O co ci do cholery jasnej chodzi!- Nie wytrzymałam musiałam kolejny raz się na nią wydrzeć, lubiłam to robić. Wiedziałam, że Ashley się o to nie obrazi w końcu znamy się od młodości i zawsze gdy byłam na nią zdenerwowana darłam się co i tak przeważnie kończyło się naszym wspólnym śmiechem. Tym razem jednak tak nie było.

-Dobra przestań się już tak denerwować, jedziemy do Los Angeles.- Dziewczyna rozłożyła ręce jakby to była jakaś szczęśliwa wiadomość. Kompletnie mnie zamurowało, ona chyba naprawdę straciła rozum.

-Przepraszam możesz powtórzyć?!- Jej chyba naprawdę odbiło ja nigdzie nie jadę.

-Jedziemy do Los Angeles, cieszysz się?- Cieszę się? Kobieto budzisz mnie z samego rana i mówisz mi, że mam jechać do innego kraju, no jestem wprost przeszczęśliwa.

-Ty serio nie żartujesz?

-No nie za cztery godziny mamy samolot.-Mówiła to z tak poważnym wyrazem twarzy, że nie można było jej nie uwierzyć.

-No dobra uznajmy, że ci wierze, a co z moimi rzeczami?- Nie wierzyłam w to co mówię i do tego byłam całkiem spokojna, wow nie wierze sama w siebie. Gratulacje Liza jestem z Ciebie dumna.

-Już cię spakowałam. Walizki są w samochodzie.- A ok dobrze wiedzieć. Ociężałym krokiem podeszłam do szafy i zauważyłam naszykowane już ubrania. Tak w sumie tylko one tam były, bo pewnie cała reszta moich rzeczy leżała w walizce w samochodzie. Wzięłam ciuchy i poszłam ogarnąć się do łazienki, co nie było dla mnie proste bo serio byłam zmęczona.

Gdy wyszłam Ashley czekała na mnie ubrana z naszymi torbami w przejściu.

-Choć, musimy już wyjeżdżać.

-Ale ja nic nie jadłam.- Zabrzmiałam teraz jak małe dziecko, które jest bardzo niezadowolone z niewiadomego powodu.

-Nie martw się zrobiłam nam kanapki, zjesz w samochodzie.- Od razu zrobiło mi się lepiej, w końcu kochałam jeść.

***
Pisałam tą książkę w styczniu i czytając ją ostatnio złapałam się za głowę A z tej okazji, że jest już prawie 600 odsłon naniose poprawki, dokładniejsze opisy, interpunkcja, ortografia itp. aby to wszystko miało ręce i nogi. Wiadomo, że kiedy ją pisałam nie miałam o tym zbyt dużego pojęcia ale skoro jest taka możliwość to czemu by jej nie podrasować? Oczywiście fabuła nie podlega zmianie.

A tutaj zdjęcie głównej bohaterki.

A tutaj zdjęcie głównej bohaterki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kuzyn mojej przyjaciółki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz