Rozdział 2

1.6K 30 0
                                    

Po dwóch najnudniejszych godzinach w moim życiu, spędzonych na słuchaniu muzyki, narzekaniu i gapieniu się na przechodzących co chwila ludzi, wreszcie mogłyśmy iść na odprawę. Nawet nie wiecie jaka to ulga dla mnie była kiedy mogłam już wstać z tego niewygodnego siedzenia, które są na lotniskach.

-Liza? Zapomniałam powiedzieć ci o jednej małej rzeczy.

Co pewnie zapomniała czegoś ważnego, może biletów! Nie tylko nie to, jeśli to się okaże prawdą to jak Boga kocham usiądę na tym lotnisku na samym środku i zacznę się drzeć. A Ashley doskonale wie, że jestem do tego zdolna.

-Co? Nie mów tylko, że zapomniałaś biletów.

-Nie.- Kamień spadł mi z serca ale po chwili pojawił się nowy, no bo skoro nie bilety ani dowody, ktore miałam w torebce to co? Walizki przecież też  miałyśmy przy sobie.

-To o czym tak ważnym zapomniałaś mi wspomnieć?- Podparłam boki rękoma czekając na odpowiedź.

- Bo nie lecimy same, będzie jeszcze jedna osoba- I w tym momencie miałam ogromną ochotę aby po prostu z stamtąd odejść, wyjść z tego lotniska, zamówić taksówkę i pojechać do swojego mieszkania, do mojego ukochanego łóżka. Ale spokojnie Liza nie denerwuj się, bądź spokojna nie daj poznać po sobie zdenerwowania.

-Kto to taki?- Tylko tyle udało mi się z siebie wykrztusić.

-Ale obiecaj, że nie będziesz się denerwować?- Oho czyli szykuje się coś grubego, ale dobra nie będę krzyczeć, przecież tu tyle ludzie. Ale o czym ja w ogóle myśle ja mam tych ludzi w dupie, jak zresztą zawsze.

-No dobra obiecuje.- Moja cierpliwość się kończyła. Tak czy siak wiedziałam jak to się skończy.

-No dobra. Ufam ci.- Dziewczyna zrobiła tu przerwe i wciągnęła powietrze.- Wiec, jedzie z nami mój daleki kuzyn.-Co kurwa! Po pierwsze dlaczego ja nic o nim nie wiedziałam, a po drugie co kurwa!?

-Miałaś się nie denerwować.- Choć nic nie powiedziałam to pewnie stwierdziła moje zdenerwowanie po moim wyrazie twarzy i tym, że ściskałam moją lewą pieść. Robiłam to zawsze gdy się denerwowałam. Pieprzone przyzwyczajenie.

-Ale ja się nie denerwuje.

-Przecież widzę.

-No dobra, może trochę ale przecież nic nie powiedziałam.- Choć miałam na to wielką ochotę.

-Na pewno się polubicie, on jest fajny.- Taaak już widzę jak się kumplujemy i spędzamy razem wesoło czas. Ona serio myśli, że to się uda? Przecież on nie wytrzyma ze mną nawet jednego dnia, tak samo jak ja z nim.

Naszą rozmowę przerwał jakiś koleś, który do nas podszedł, zlustrowałam całą jego sylwetkę i posłałam w cale nie przyjemne spojrzenie.

-Cześć- Co on taki ścieszony? Chyba nie wie jeszcze co go czeka.

-Hej, nareszcie jesteś.- Serio Ashley też się cieszysz. Rozumiem, że to jej rodzina ale ludzie ja tutaj koszmar przeżywam.

-Liza to jest właśnie mój kuzyn Aaron. Aaron to jest Liza.- Coś zbyt miły ten cały Aaron, ale ma ładne oczy... Kurwa Liza ogarnij dupe, o czym ty myślisz?

-Dobra chodźcie bo się spóźnimy.- A ta się nagle obudziła.

-Już, już idę mamo.- Przewróciłam oczami i niechętnie ruszyłam przed siebie

-Wziąć twoją walizkę?- Co ten koleś sobie myśli, że niby będzie zgrywał gentelmena przede mną i od razu go polubię? Nie ma tak łatwo.

-Nie, ale dzięki.- Dziwnie się na mnie spojrzał, chyba nie był zadowolony z mojego wyboru no ale cóż, nie będę zgrywała miłej dziewczynki.

***
I co myślicie o relacji Lizy i Aarona?
Coś z tego będzie, może dziewczyna przekona się do chłopaka.

Tutaj dam wam jego zdjęcie.

 Tutaj dam wam jego zdjęcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kuzyn mojej przyjaciółki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz