21. Zabiję gnoja...

354 19 3
                                    

- Rodziny tak szybko się nie pozbędziesz.

∆∆∆

Pov. Brian

Jechaliśmy w tej cholernej burzy piaskowej dopiero kilka minut, a ja piasek wyczuwałem już nawet w miejscach, gdzie nie powinno go być.

...

Chodziło mi o nos i oczy, rzecz jasna.

Na wielbłądzie siedziałem z tą blondwłosą Roszpunką, która zgrywała księcia na białym koniu, mając na oku cały czas dromadera Abby i Nel.

Oczywiście, jeśli cokolwiek widział.

Zwierzęta z trudem brnęły przez coraz to większe pokłady piachu.

- A..y! - nagle usłyszałem niezrozumiały pisk należący chyba do Nel.

Szybko spojrzałem w stronę wielbłąda dziewczyn i z przerażeniem stwierdziłem, że widzę na nim tylko jeden mniejszy cień, zapewne Nel, który po chwili zniknął.

- Cholera! - syknąłem.

Staś również to zobaczył i choć nie byłem tego pewny, zaczął chyba szykować się do skoku z rozpędzonego zwierzęcia.

W ostatniej chwili złapałem tego idiotę za koszulkę i przygwoździłem z powrotem do siodła.

- Do reszty cię pojebało?! - próbowałem przekrzyczeć wichurę.

Blondyn starał się wyrwać, lecz wciąż go przytrzymywałem. Był dla mnie jak brat, mimo tego, że miał zachowania, które mnie okropnie drażniły.

Nagle poczułem uderzenie w nos.

Nie, tak się nie bawimy.

Z całej siły przycisnąłem ciało niebieskookiego do dromadera i przygniotłem go sobą, by nie mógł się ruszać.

To nie tak, że nie martwiłem się o dziewczyny. Po prostu gdyby on za nimi skoczył, również mógłby... zginąć, choć miałem nadzieję, że Abby i Nel wcale tak nie skończyły.

∆∆∆

Pov. Staś

Co za samolubny imbecyl!

Czy on naprawdę chce, by Abby i Nel zostały zakopane żywcem na tej pustyni?!

Próbowałem ze wszystkich sił wyrwać się brunetowi, lecz on nie zamierzał zwolnić swojego stalowego uścisku z mojej koszulki.

Miarka się przebrała, Brian.

Niekontrolowanie wymierzyłem pięścią cios w nos chłopaka.

Długo nie musiałem czekać na reakcję tego głąba, choć nie takiej oczekiwałem.

Brązowooki idiota przygniótł mnie swoim cielskiem do siodła wielbłąda. Mimo, że próbowałem się wyrwać, nie przynosiło to odpowiedniego skutku, więc zrezygnowany zacząłem przeklinać do Brian'a, choć nie byłem pewny czy to słyszał.

∆∆∆

Pov. Brian

Z czasem wiatr zaczął słabnąć. Drobinki piasku powoli osadzały się z powrotem na ziemi, by ustąpić miejsca cząsteczkom tlenu. Słońce zaczęło przedzierać się przez chmury pyłu i docierać na nasze twarze, tak długo pogrążone w ciemności.

W pustyni i w puszczy...WspółcześnieWhere stories live. Discover now