31. Ona była tylko dzieckiem

416 17 107
                                    

— Do zobaczenia — odmachałam mu i drzwi się zamknęły.

∆∆∆

— Co to wszystko znaczy? — spojrzałam na brązowowłosą kobietę.

— Spokojnie, ja jestem po waszej stronie, podobnie jak doktor Samuel oraz Alva, panienko — odpowiedziała Nora.

— Wystarczy formalności, mów mi Abby — nie znosiłam zwrotów "panienko" "paniczu". — Ale... Jaki masz w tym cel? W sensie, nie boisz się gniewu "wielkiego Mahdi'ego"? — zrobiłam palcami cudzysłów.

— Moja rodzina od lat służy w tym pałacu. Samuel i Alva są moim rodzeństwem. Jesteśmy tu jednak swojego rodzaju niewolnikami — powiedziała dziewczyna.

— Rozumiem... — pokiwałam głową z namysłem.

Powinnam jej zaufać?

W zasadzie narazie nam bardzo pomagała, tak samo jak Samuel. Nie powiedzieli nikomu, gdy zastali mnie z Elias'em w pokoju Stasia, a i teraz nie wydawało mi się, żeby Nora chciała nas wkopać.

— W takim razie... — zaczęłam — Wiesz może czego dokładnie może chcieć Sekretarz?

— Nie, niestety aż tak wtajemniczona w sprawy zamku nie jestem — potrząsnęła głową.

— A wiesz gdzie może znajduje się taki... wysoki brunet, brązowe oczy, pyskaty? Dotarł tu razem z nami. Brian - mówi ci to coś? — spojrzałam na brązowooką z nadzieją.

— Tak, straże zabrały go praktycznie od razu kiedy tu przybyliście.

— Zabrali go? — otworzyłam szerzej oczy.

— Nie pamiętasz tego? Zdaje się, że byłaś wtedy jeszcze przytomna... Choć nie jestem pewna — zmarszczyła brwi. — Faktycznie możesz tego nie pamiętać. Byłaś wycieńczona.

— Czyli jest w celi? — wstałam z kanapy nagle ożywiona.

— Tak. Był bynajmniej wczoraj — przyznała.

— Ktoś się nim opiekuje? — ulżyło mi okropnie, kiedy byłam już pewna, że Wayne'owi nic się nie stało.

Usiadłam z powrotem na miejscu.

— Tak. Jest w nieco innej celi niż zwykli więźniowie. Dość... odosobnionej.

— Jak to? — niezbyt rozumiałam.

— Zamknęli go w wieżyczce, bo najwyraźniej jesteście dla nich cenni — stwierdziła służka. — Wejścia na zewnątrz pilnują dwaj strażnicy, a do środka wchodzi jedynie służąca, która uzupełnia mu jedzenie i wodę.

— Kto taki? — wpadłam na genialny pomysł.

— Miriam. Jedna z dam dworu Mahdi'ego.

— Dałabyś radę się z nią zamienić? Wtedy mielibyśmy bardzo łatwy przepływ informacji — położylam dłonie na dłoniach brunetki w geście gorącej prośby.

— No nie wiem — westchnęła. — Zobaczę co da się zrobić — uśmiechnęła się lekko.

— Byłabym wdzięczna — odwzajemniam uśmiech. — A taka mała dziewczynka? 12-latka, blondwłosa..? — spojrzałam z nadzieją.

— Dziewczynka? Nie było żadnej z wami — odpowiedziała kobieta bez zawahania.

Spuściłam wzrok na podłogę, czując ukłucie w sercu.

— J-Jesteś pewna..? — spytałam, nie patrząc na dziewczynę.

— Tak. Przykro mi... — położyła mi dłoń na ramieniu gładząc je lekko, by dodać mi otuchy.

Mój oddech przyspieszył, a do oczu zaczęły napływać łzy.

— Była jeszcze dzieckiem... — wyszeptalam. — Była dzieckiem! — poderwałam się. — A ten potwór... Nie zasłużyła na to! Nie zasłużyła! — kierowana wściekłością i rozpaczą ruszyłam w stronę drzwi w celu odnalezienia tego mordercy, Owen'a.

— Abby! — Nora ruszyła za mną. — Nie rób nic głupiego! — złapała mnie za ramię. — Nic pewnego! Może jeszcze ją znajdą!

— Nie rozumiesz! — wyszarpałam swoje ramię z jej uścisku. — Zostawił ją! Ten skurwiel zostawił ją na pustyni! Samą! — krzyczałam przez łzy, które stróżkami ściekały mi po twarzy. — Była dla mnie jak siostra... Była...

— Co się dzieje? — do pomieszczenia wbiegł Elias. — Abby...

— Była dla mnie ważna! — zignorowałam obecność chłopaka, nawet na niego nie patrząc. — Zabiję go! — rzuciłam się w stronę drzwi, jednak zatrzymał mnie blondyn. — Puść mnie! Masz mnie puścić! Zabiję go! Zabiję gnoja! — szamotałam się w żelaznym uścisku brązowookiego, czując rozdzierającą moje serce bezradność, rozpacz, żal i wściekłość.

Chłopak bez słowa głaskał mnie po plecach, mocno trzymając, by nie pozwolić mi rzucić się na tego dupka.

— Ona była tylko dzieckiem! Ten skurwysyn zostawił ją! Zostawił ją tam! Na pustyni! Tej przeklętej pustyni! — krzyczałam przez przepełnione gorzyczą łzy. — Puść mnie do cholery! — walnęłam blondyna pięścią. — Zapłaci za to! Zabiję go! Zabiję!

— Ćśś... — kołysał mnie brązowooki.

— M-Masz mnie puścić! Puść... — łkałam, a mój głos powoli słabł.

Uderzałam chłopaka pięściami w plecy, lecz ten ani drgnął, wciąż trzymając mnie blisko siebie.

— Była tylko dzieckiem... — szepnęłam czując, że tracę siły.

I nastała ciemność.

∆∆∆

Pov. Nora

Obserwowałam całą tą scenę z szeroko otwartymi oczami i pękającym sercem.

Ta dziewczyna - Abby musiała przejść bardzo wiele. Nie wiem kim była dla niej ta 12-latka, ale jej... brak... musiał nieźle ją dotknąć.

Było mi żal szarookiej.

W końcu osłabła z sił i zasnęła, bądź zemdlała - co mogło być prawdopodobne - w ramionach Elias'a.

Ułożyliśmy ją na łóżku i przykryliśmy kołdrą. Przyniosłam ścierkę namoczoną wodą i położyłam brunetce na czole. Wyglądała strasznie.

Wychudzona, poobijana, z dołami pod oczami spuchniętymi od tylu łez.

— Rany boskie — westchnęłam, siedząc z Elias'em przy dziewczynie. — Musieli przejść piekło... To okropne...

— Nawet wolę sobie wyobrażać do czego zdolny jest Owen i jego zgraja — pokręcił głową. — Ale jednak gdyby teraz do niego poleciała, mielibyśmy spory kłopot. Na niego przyjdzie kolej później.

— Narazie trzeba zająć się sprawą Sekretarza — przypomniałam.

— Boję się, że nie będą chcieli współpracować — westchnął, wbijając wzrok w Abigail. — Wtedy będzie nam o wiele ciężej im pomagać.

Chłopak odchylił głowę do tyłu zamykając oczy i przecierając twarz.

— Boisz się o nią? — spytałam.

— Boję się, że nie udźwignie tego psychicznie.

∆∆∆

No dzień dobry!

W zasadzie "dobry wieczór"

Myślałam, że już dzisiaj się nie wyrobię, ale pisanie poszło mi nadzwyczaj łatwo, więc jestem 😇

Dziękuję ogromnie za każdy komentarz ❤️ To wspaniale wiedzieć, że mogę mieć z wami taki "bezpośredni" kontakt 🤗
Poza tym wystarczy, że poczytam komentarze i już mam kopa do działania!

Dobrej nocy, miśki 😘🐻

~SiasiaJM

W pustyni i w puszczy...WspółcześnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz