Rozdział 36.

2.8K 212 11
                                    

CHLOE'S POV

Myślałam, że coś im zrobię. Śmiali się z mojej miny przez całą jazdę, byłam zbyt wkurzona, by wrzeszczeć. Matthew spoglądał na mnie dziwnie smutnym wzrokiem. Chyba nigdy za nim nie nadążę.

Shawn zaczepia mnie w kolejce na coś w rodzaju karuzeli.

-Gdzie masz Matt'a? - pyta spiętym głosem. Chyba boi się, że Espinosa znowu będzie zazdrosny.

-Wkurzyłam się na niego. - Wzruszam ramionami. - Jedziesz ze mną?

Widzę wyraźne wahanie w oczach Shawna, więc dodaję pogodnie:

-No chodź, nie gryzę.

                           ~*~*~*~

-Chloe, naprawdę muszę powiedzieć ci coś ważnego.

Nie zachowuje się jak zwykle. Coś tu nie gra. Od rana mam wrażenie, że coś się zmieniło. W końcu dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.

-Mów - zachęcam.

Mendes bierze głęboki wdech i zaczyna zdenerwowanym głosem:

-Chodzi o Matthew.

-Co?

Czyżby Matt dalej nie mógł odpuścić Shawn'owi tamtego pocałunku ze mną?

-Rozmawialiście już? - Brzmi to jakoś niepokojąco nerwowo.

-N-nie - mówię, nagle zestresowana.

Nasz wagonik opada w górę i w dół, muszę przytrzymać się barierki, by nie zderzyć się z Shawn'em.

-Zeszłej nocy... on... zrobił coś naprawdę głupiego, ale nie jestem do końca przekonany o mojej racji... Chloe, powinnaś z nim porozmawiać.

Zatkało mnie. Jak bardzo głupią rzecz musiał zrobić Espinosa, żeby Shawn tak bardzo się plątał?

Do końca jazdy siedzimy w milczeniu. Próbuję skupić się na opadaniu i wznoszeniu do góry, ale nie mogę. Myślę, co takiego wyczynił Matt.

-Dziękuję, że mi powiedziałeś - mamroczę, gdy wysiadamy.

Szukam wzrokiem Matt'a, ale ktoś łapie mnie za rękę. Oglądam się i widzę Cameron'a.

-Pojedziesz ze mną na diabelski młyn?

Obrzucam spojrzeniem ogromnych rozmiarów konstrukcję i przechodzą mnie ciarki.

-Proszę - dodaje Cameron, posyłając błagalne spojrzenie.

Jestem rozdarta. Chcę jak najszybciej porozmawiać z Matthew, ale kilka minut raczej mnie nie zbawi...

Kiwam lekko głową, idąc za nim w kierunku koła. Chłopak staje w kolejce po bilety, a ja czekam niedaleko wejścia.

Wszystko dokoła jest ogromne, świeci się i błyszczy. Wygląda to pięknie, z granatowym niebem w tle. Noc niby taka jak wszystkie, a jednak mam złe przeczucia.

-Chloe.

Głos nie należy do Cameron'a. Ani do Matthew, ani do Shawn'a, ani do JJ'a. Tylko jedna osoba ma tak strasznie wkurzający głosik.

-Alexis.

Jestem zszokowana, ale nie daję tego po sobie poznać. Posyłam jej najbardziej fałszywy uśmiech, na jaki mnie stać i przyglądam się jej z odrazą. Zmieniła się. Przefarbowała włosy na coś pomiędzy moim odcieniem a kolorem Savannah i bardziej się opaliła. Ma na sobie koszulę, w kolorze podkreślającym jej opaleniznę.

-Jak ci się układa z Matt'em? - Jej głos przybiera dziwny ton.

-Co masz na myśli? - pytam zaalarmowana.

-Gilinsky zaprosił mnie do was, więc urządziłam wczoraj drobną imprezę powitalną.

Jack!?!

-Nie było cię, więc pomyślałam, że może chciałabyś zobaczyć zdjęcia. - Wzrusza ramionami i podaje mi swojego iPhone'a. - Hasło to 1357.

Niepewnie biorę go do ręki i mierzę ją pogardliwym spojrzeniem.

-Teraz już wiem, czemu tak bardzo za nim szalejesz.

-O czym ty mówisz...

Wtedy dziewczyna pochyla się do mojego ucha i szepcze:

-To za to, że przez ciebie Cameron ze mną zerwał.

Otwieram usta zszokowana i już chcę jej odpowiedzieć, ale wraca Cam z biletami w dłoni. Gdy odwracam głowę, Alexis już nie ma. Gdyby nie jej telefon w mojej ręce, pomyślałabym, że coś mi się przewidziało. Ale to wydarzyło się naprawdę, a w głosie Alexis było słychać coś jak wręcz wyzwanie.

Wchodzimy do jednego z wagoników i pierwsze co robię, to odblokowuję ekran, wpisując liczby, które mi podała.

Mój palec zatrzymuje się na ikonie galerii. Cameron przypatruje mi się z lekkim zdziwieniem z boku. Biorę głęboki wdech i przyciskam palec do ekranu.

Mój wzrok od razu zatrzymuje się na zdjęciu jakiejś pary. Gdy je przybliżam, okazuje się, że to pokój Jack'ów i para, którą widziałam dzisiaj rano. Moje serce bije szybciej. Więc to nie była Savannah.

Przesuwam palcem, by zobaczyć kolejne zdjęcie, i wtedy czuję, jak robi mi się słabo.

Na zdjęciu widnieje roznegliżowana Alexis z tym swoim sztucznym, szerokim uśmiechem i całujący ją blondyn, który okazuje się nie być Jack'iem Johnson'em.

Tym blondynem jest Matthew.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

hej, dodaję szybciej niż poprzednio, bo chciałabym coś powiedzieć

poważnie zastanawiałam się nad pisaniem drugiej części tego fanfiction, ale doszłam do wniosku, że to nie miałoby sensu

zaczęłam pisać inne fanfiction, ale zaczęła się szkoła i tak dalej, mam coraz mniej czasu.. nie wiem, czy cokolwiek z tego będzie, więc wygląda na to, że jak skończę to opowiadanie, zrobię sobie przerwę od pisania na jakiś czas

to moje pierwsze opowiadanie które dociągnęłam do końca więc tym bardziej jest mi smutno, no ale..

w każdym razie, dziękuję Wam misie za każdy jeden komentarz, fav i tak dalej, bo to wszystko Wasza zasługa, że zmotywowaliście takiego lenia jak ja do pisania :)

do następnegoo

@bemylukeeey

Different | Matthew Espinosa & Cameron Dallas Where stories live. Discover now